Reklama

"Sin City - Miasto Grzechu": KOSTIUMY

Dla Niny Procter SIN CITY było piątym filmem, przy którym pracowała z Robertem Rodriguezem. Jej zadaniem było dalsze ożywienie rzeczywistości Sin City przy pomocy jedwabiu, bawełny i skóry. Dla Procter, jako projektantki kostiumów, wszechświat istniejący w komiksach Millera był obfitym źródłem inspiracji. „Największym wyzwaniem było dla mnie zaprojektowanie kostiumów równie odważnych, jak te z zeszytów Millera. Chciałam połączyć dwie rzeczy: maksymalnie upodobnić wygląd aktorów do oryginalnych rysunków i sprawić, by byli zadowoleni i czuli się swobodnie.”

Reklama

Kolejną trudnością był wybór takich kolorów, które będą dobrze wyglądały w czarno-białym świecie. „Ważniejszy był walor koloru, niż kolory same w sobie. Żeby mieć pewność, że wszystko będzie grać po dodaniu efektów, musiałam obejrzeć każdy kostium przez specjalny czarno-biały wizjer. Użyliśmy wielu kontrastowych dodatków, jak na przykład srebrne ćwieki na czarnej skórze, dla wzmocnienia wrażenia.”

Franka Millera bardzo ciekawiła ta przemiana pomysłów istniejących jedynie na papierze w prawdziwe tkaniny: „Nina i jej zespół zdziałali cuda. Dokładnie przeanalizowali kostiumy, które narysowałem, ale jedną rzeczą jest rysowanie czegoś pędzelkiem na płaskiej kartce papieru, a inną – sprawienie, że mężczyzna lub kobieta z krwi i kości będzie tak wyglądać. Kostiumy były bardzo ważnym elementem procesu ożywiania moich rysunków.”

Procter z olbrzymią przyjemnością pracowała nad strojami charakterystycznymi dla filmów noir: trenczami, obszernymi płaszczami, kabaretkami, podwiązkami i wieloma, wieloma innymi. Oto jej uwagi na temat kostiumów niektórych postaci.

O Marvie: „Marv w ciągu trwania historii trzykrotnie zmienia płaszcz. Pierwszy, jego własny, jest wyjątkowy. Ma bardzo szerokie ramiona i obszerny dół, który powiewa niczym peleryna Supermana. Lecz ulega zniszczeniu, więc nakłada kolejny, a potem jeszcze jeden. Mickey Rourke nieźle się nadźwigał, płaszcze były ciężkie i utrudniały ruchy, ale świetnie na nim wyglądały.”

O Hartiganie: „Świetnie mi się pracowało z Bruce’em Willisem. Naprawdę podobała mu się jego garderoba. Nałożył na siebie trencz i spytał: czy będę mógł go dostać na stałe? Jego płaszcze były zaprojektowane w taki sposób, by odróżniać je od trenczów Marva – są lżejsze i jaśniejsze. Są bardziej szykowne, co pasuje do jego osobowości.”

O Dwightcie: „Chcieliśmy, żeby trochę przypominał kowboja, więc jego kostiumy są utrzymane w odcieniach brązu. Nosi wielki, obszerny płaszcz, jak wyjęci spod prawa.”

O Gail: „Gail to bardzo zabawna postać. Całe jej okrycie to skórzane paski i kabaretki. Niemniej jednak udało nam się zaprojektować te bardzo śmiałe kostiumy tak, aby Rosario czuła się w nich zupełnie swobodnie. Nie ma tu tak naprawdę nagości, ale wrażenie nagości – owszem. Potęgują je zwłaszcza buty, które sięgają niemalże do pachwiny.”

Ulubioną bohaterką Niny Procter jest Nancy. „Nancy była dla mnie największym wyzwaniem. Jest jedyną czystą, anielską postacią w całym filmie. Chcieliśmy, aby jej kostium był bardzo seksowny, ale bez przesady. W swoich popisach tanecznych występuje w kowbojskich skórzanych spodniach, kręci lasso i rewolwerami. Chciałam, żeby Jessica Alba czuła się w swoim stroju swobodnie, żeby nie musiała o nim myśleć. Sądzę, że ze wszystkich osób, które występują w SIN CITY, właśnie ona jest najbardziej anielska.”

materiały dystrybutora
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy