Reklama

"Sin City - Miasto Grzechu": JAK POWSTAWAŁO MIASTO

Do „Wichrzyciela”

Cały nowoczesny sprzęt, wykwalifikowana ekipa i twórcza atmosfera potrzebna do realizacji SIN CITY już czekały w należącej do Rodrigueza wytwórni filmowej Troublemaker Studios (Wichrzyciel) w Austin, w stanie Texas. Kiedy Rodriguez i Elizabeth Avellan zakładali „Wichrzyciela”, właśnie to mieli na myśli: wprowadzić zamieszanie w świecie kinematografii, tworząc miejsce popierające wolność twórczą i szaloną zabawę, przy wsparciu oddanego zespołu utalentowanych rzemieślników.

Rodriguez: „Możliwość korzystania z Troublemaker Studios bardzo ułatwiła nam pracę nad SIN CITY. Możliwość pracy poza tradycyjną wytwórnią, a jednocześnie korzystania ze wszystkich niezbędnych urządzeń i technologii, bardzo nam się przydała. To miejsce wolnego przepływu myśli, gdzie nikogo nie trzeba prosić o pozwolenie na robienie sztuki. Kiedyś odwiedził nas Francis Ford Coppola i powiedział, że właśnie coś takiego sobie wymarzył dla Zoetrope (studio filmowe stworzone przez F.F. Coppolę) – miejsce, gdzie mogą się spotkać różni artyści, razem pracować i eksperymentować z różnymi projektami.”

Reklama

Dla Rodrigueza, Troublemaker ze swoim najnowszym sprzętem cyfrowym, to jak urzeczywistniony świat fantazji. Rodriguez: „To, co zawsze mi się podobało w pracy rysownika, to fakt, że wszystko, co sobie wymyślisz, możesz przenieść na kartkę papieru w swoim mieszkaniu. To właśnie to, co teraz robię, tylko że na większą skalę. Ale jest to identyczne doświadczenie twórcze. Tu, w Troublemaker, jesteśmy w studiu wyłożonym zielonymi ekranami, ale w ciągu sekundy możemy sprawić, że znajdziesz się w środku zawieruchy śnieżnej, lub w mieście, albo w miejscach z twoich snów.”

Zielony ekran

Dla większości doświadczonych przecież aktorów biorących udział w przedsięwzięciu zwanym SIN CITY, praca z zielonym ekranem była niezwykłym doświadczeniem, prawdziwym objawieniem. Wszyscy spotkali się w należącej do Rodrigueza Wytwórni Troublemaker Studios w Austin, w stanie Texas. Tam przystąpili do odgrywania postaci w studiu znanym z intymnej, przypominającej plac zabaw, scenerii. Aktorzy sprawili, że Sin City ożyło, przy użyciu jedynie minimalnej ilości rekwizytów i dekoracji. Czasami nawet inni aktorzy pojawiający się w scenie znajdowali się tylko na zielonym ekranie. Głównym źródłem inspiracji były rysunki Millera z jego albumów.

Benicio Del Toro: „Początkowo było to trochę dziwne: przebywanie w otoczeniu, które tak naprawdę wcale nie istnieje poza twoją wyobraźnią. Potem po prostu przestałem zwracać uwagę na tę zieleń i w głowie wypełniałem wszystkie puste miejsca. Okazało się, że taka praca jest bardzo ciekawa. Dlatego nazywam Roberta i Franka czarownikami – gdzieś pomiędzy rysunkami i efektami specjalnymi znaleźli sposób na przemienienie wody w wino.”

Clive Owen: „Pierwszy dzień był bardzo dziwny. To było jak gra wewnątrz bańki mydlanej. Ale łatwo można się przyzwyczaić. Zaczyna się to robić zupełnie naturalne, a potem, kiedy zdasz sobie sprawę, że udało ci się ukazać sedno postaci, masz poczucie dobrze wykonanej roboty. Możliwości, jakie daje taki sposób realizacji filmowej są naprawdę bardzo ekscytujące.”

Jessica Alba: „Zielony ekran może dać wiele swobody, ponieważ usuwa z drogi wszystkie rzeczy, które znajdują się w tle, a które mogą rozpraszać. Jedyne, co zostaje do zrobienia, to granie. Przypomina to bardzo grę na deskach teatru. Myślę, że Rodriguezowi udało się wyciągnąć z aktorów to, co najlepsze, między innymi właśnie dzięki temu, że zapewnił nam całkowity spokój i koncentrację, co pozwoliło nam maksymalnie zbliżyć się do odtwarzanych postaci.”

Mickey Rourke: „Nigdy przedtem nie robiłem filmu na zielonym ekranie, ale dzięki Robertowi czułem się bardzo swobodnie. Mam dla niego wiele szacunku, tak więc nie obchodziło mnie, czy mamy zielony ekran, czy różowy, czy jakiegokolwiek innego koloru. Był świetnie przygotowany. Jest tak praktycznym facetem, że wszystko miało dla mnie sens.”

Bruce Willis: „Podczas pracy z zielonym ekranem, w dużym stopniu musisz polegać na pamięci zmysłowej. Musisz sobie wyobrażać te wszystkie fantastyczne rzeczy, które będą się tam działy. Czasami bywa bardzo, bardzo dziwnie. Szczególnie dziwne było dla mnie oglądanie siebie w scenie z aktorką, której nawet nie było na planie w dniu, kiedy ją kręciliśmy. Przypominało mi to trochę pracę nad „Pulp Fiction” – do samego końca nie wiedziałem, jak moja rola splecie się ze wszystkimi innymi.”

Dla Carli Gugino, która pracowała z Robertem Rodriguezem przy filmie „Mali agenci” (Spy Kids) i która odtwarza w SIN CITY rolę Lucille, zielony ekran nie był niczym nowym. Dla niej frajdę stanowiła możliwość śledzenia, jak się z nim zapoznaje grupa utalentowanych, dojrzałych aktorów. „Obserwowanie dzieci pracujących z zielonym ekranem przy filmie „Mali agenci” było ciekawe, ponieważ dzieci mają bujną wyobraźnię. Sądziłam, że skoro dzieciom daje on tyle wolności, dla dorosłych będzie to niewiarygodne doświadczenie. Ten film daje nam szansę przekonania się o tym, jak niezwykle ważnym narzędziem filmowym stała się technologia cyfrowa.”

Praca z kamerami HD umożliwia olbrzymią elastyczność i błyskawiczne tempo kręcenia. Doceniła to cała obsada. Brittany Murphy: „To jest naprawdę świetna, fantastyczna sprawa, że w trakcie kręcenia sceny nie musisz się martwić o to, ile jeszcze taśmy zostało. Kamera po prostu cały czas jest włączona, co pozwala nam na dużą kreatywność. Wszystkim nam bardzo to odpowiadało.”

Prawie wszystkie osoby, które stanowiły część maszyny produkcyjnej, mają poczucie, że wyznaczyli nowe drogi dla przyszłej produkcji filmowej. Rosario Dawson: „Mam wrażenie, że Robert i Frank wymyślili nowy gatunek filmu i w pełni kontrolowali tę nową wizję. Taki styl kręcenia nie ma ograniczeń. Nie ogranicza cię pogoda, dzień, czy noc, rzeczywistość, nic. Jest to przywoływanie do życia wymyślonego świata.”

Elizabeth Avellan, producent, podsumowuje: „Sądzę, że Robert pomoże wielu osobom przezwyciężyć ich lęk przed tą nową technologią filmową. Zrozumieją, że pozwala ona pracować bardzo szybko i świetnie przy tym bawić. Robert zyskuje zwolenników. To świetnie, ponieważ zawsze kochał technologię. Zawsze starał się torować nowe drogi. Nie chodzi tylko o robienie coraz większych i odważniejszych rzeczy. Jemu chodzi o usprawnianie technologii i osiąganie najbardziej zdumiewających efektów jak najmniejszym kosztem, maksymalnie wykorzystując siły twórcze.”

Cyfrowe efekty specjalne

Po sfilmowaniu aktorów grających na zielonym tle, ekipa ds. efektów specjalnych pracująca przy Sin City przystąpiła do drobiazgowego wypełniania tła krajobrazami miejskimi przeniesionymi wprost z zeszytów Millera.

Pierwszym etapem prac było rozrysowanie przez Roberta Rodrigueza kadrów na podstawie opowieści Franka Millera – obrazek po obrazku. Następnie przystąpił do pracy nad wczesnym, eksperymentalnym materiałem filmowym, aby zdecydować o wyglądzie filmu. Ten wygląd był dopracowywany przez cały czas trwania produkcji. Naczelną zasadą stało się połączenie grafiki z fotorealizmem. Trudność leżała w znalezieniu równowagi pomiędzy oboma elementami. W poszukiwaniu idealnych metod oświetlenia i fotografowania, Rodriguez eksperymentował z obrysami, cieniem i kontrastami. Zdecydował się na dodanie kilku barwnych akcentów do obrazu utrzymanego głównie w stylistyce negatywu.

Rodriguez: „Korciło mnie odtworzenie tych skomplikowanych obrazów, które narysował Frank. Jego rysunki są odarte ze wszystkich zbędnych elementów. Pragnęliśmy osiągnąć takie samo wrażenie. Tworzyliśmy jakieś tło, ale kiedy mieliśmy wątpliwości, zamalowaliśmy je na czarno. Ograniczając tło jedynie do jego podstawowych elementów, osiągnęliśmy tę nienaturalną stylistykę, która wydaje się być właśnie taka, jaka być powinna. Ponieważ kręciliśmy w kolorze, usuwaliśmy go potem na rzecz prostej czerni i bieli, ale później, w każdym momencie postprodukcji, mogłem go na nowo przywrócić. Mogliśmy więc używać koloru jako broni. Jest to naprawdę ważne narzędzie narracyjne. Tak na przykład mamy postaci takie jak Goldie, która wyróżnia się z tła skórą w naturalnym kolorze i włosami w kolorze blond, lub Żółty Drań o skórze koloru musztardy. Kiedy chciałem dobitniej ukazać ból odczuwany przez którąś z postaci, nadawałem jej krwi kolor czerwieni. W ten sposób wychodziła ona na pierwszy plan, było to jak zbliżenie za pomocą koloru. Jednocześnie mogliśmy tonować najbardziej makabryczne sceny. Nadawaliśmy krwi kolor bieli, tak jak w komiksach, co sprawiało, że nie robiła ona tak porażającego wrażenia. Stawała się bardziej abstrakcyjna.”

Krajobrazy Sin City stworzyła na wczesnym etapie prac zaufana ekipa ze studia Troublemaker. Później, kiedy przyszła pora na zatrudnienie firmy produkującej efekty specjalne, Rodriguez dokonał nietypowego wyboru. Zamiast jednej firmy, zatrudnił trzy – jedną do każdej z trzech historii pokazanych w filmie. Dzięki temu każda z historii miała swoją własną, odmienną i konsekwentną stylistykę.

I tak Hybride Technologies, która pracowała przy serii „Mali agenci”, zajęła się opracowaniem efektów do The Hard Goodbye – historii Marva i Goldie; Café FX, która wykonała efekty do filmów „Sky Captain” i „Blade: Mroczna Trójca” (Blade: Trinity), pracowała przy „Krwawej jatce” (The Big Fat Kill); The Orphanage – „Sky Captain”, „Pojutrze” (The Day After Tomorrow) – opracowała efekty specjalne do części „Ten Żółty Drań” (That Yellow Bastard), opowiadającej o Hartiganie i Nancy Callahan. Każda z historii wymagała ponad sześciuset ujęć z wykorzystaniem efektów specjalnych, tak więc każda z firm poświęciła się wyłącznie pracy nad SIN CITY.

Film nakręcono przy użyciu najnowszych kamer cyfrowych Sony HFC-950s, obecnie najnowocześniejszych na rynku. Takich samych kamer użył George Lucas przy filmie „Gwiezdne Wojny: Epizod 3”. Ta kamera podniosła poprzeczkę, jeśli chodzi o wielofunkcyjność sprzętu używanego w produkcji filmowej.

Producent do spraw cyfrowych efektów specjalnych, Keefe Boerner, wyjaśnia: „Nie ma możliwości nakręcenia takiego filmu na tradycyjnej taśmie. Robert mógł wprowadzać zmiany na bieżąco, zmieniać wygląd filmu, aby dopasować go do gry aktorów i na odwrót. Przy tworzeniu tak nowatorskiego filmu, elastyczność jest niezbędna.”

Ponieważ Rodriguez rejestrował materiał na cyfrowych kamerach HD, nagrywał w kolorze. Pracował na monitorach HD, z których jeden pokazywał zarejestrowany materiał w czerni i bieli. Boerner: „Dzięki temu Robert mógł stworzyć prawdopodobnie najlepszy wizualnie czarno-biały film w historii kina, lecz kiedy potrzebowaliśmy koloru, nie było z tym problemu.”

Boerner zauważa, że firmy od efektów specjalnych musiały dużo się napracować, by zadowolić Rodrigueza: „Ciągle wymagał od nich więcej i więcej. Chciał uzyskać głębszą czerń i jaśniejszą biel. Chciał, aby efekty były ekscytujące, a efekt jednocześnie bardzo prosty i graficzny.”

materiały dystrybutora
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy