"Simone": Z PUNKTU WIDZENIA MANIPULATORA
Niccol zmienia perspektywę po raz pierwszy przyglądając się manipulacji z punktu widzenia jej twórcy. Portretując sfrustrowanego Taranskiego z przymrużeniem oka patrzy na jego megalomańskie zapędy, choć równocześnie potrafi z niezwykłą wnikliwością przewidzieć skutki jego "zabawy w Pana Boga". Taranski, który początkowo świetnie się bawi tworzeniem własnego 'bóstwa na użytek publiczny, z czasem zaczyna pogrążać się w plątaninie kłamstw i w usiłowaniu, aby sprostać oczekiwaniom masowej wyobraźni.
Victor, który początkowo jest panem całej sytuacji, z czasem okazuje się niewolnikiem własnej kreacji. Simone, która podbiła serca milionów wielbicieli wymyka się z rąk swojego stwórcy i zaczyna żyć własnym życiem. Niccol w prześmiewczym tonie, ale też bezlitośnie pokazuje mechanizmy sławy i popularności. Maluje sytuacje, w której sztuczny bezcielesny twór potrafi zawładnąć światem i bezkrytycznymi rzeszami "zjadaczy popcomu".
Taranski, zdominowany przez nieistniejącą Simone, będzie chciał skompromitować gwiazdę i zniechęcić do niej tłumy wielbicieli. Jednak machina sławy, raz uruchomiona, nie chce się zatrzymać tylko dlatego, że pomysłodawca czuje się odrobinę zmęczony...