"Sierpień w hrabstwie Osage": JAK TO JEST PRACOWAĆ Z MERYL STREEP?
Benedict Cumberbatch tak opowiadał w wywiadzie opublikowanym w "Pulsie Tygodnia" o swojej roli w tym filmie i o spotkaniu z Meryl Streep:
- Gram "Małego" Charlesa, który jest uroczą, zagubioną duszą, starającą się znaleźć swoje miejsce w świecie. A świat go odpycha. On kocha się skrycie w osobie, która znajduje się w jego bliskim otoczeniu i bardzo przez to cierpi. Jest też cały czas traktowany lekceważąco przez swoją destruktywnie kochającą i nadmiernie opiekuńczą matkę, głównie z powodu tajemnicy dotyczącej tego, kim naprawdę jest. To dość tragiczna postać, ale o pięknej duszy. Jest też niezłym wokalistą i tekściarzem. Śpiewam więc i gram na pianinie. To była wspaniała robota. Widziałem spektakl i gdy dowiedziałem się o kręceniu filmu, postanowiłem pójść na casting. Dałbym się pociąć za tę rolę, myślałem. Samo siedzenie przy stole z Meryl Streep i patrzenie na nią było niesamowite, wszyscy byliśmy pod wrażeniem. Właściwie zapomnieliśmy, że mamy grać. Zamieniliśmy się w widownię i obserwowaliśmy jej niezwykły talent. (...) Meryl grała postać cierpiącą na raka przełyku - raz była w stanie nirwany z powodu dużych dawek lekarstw, innym razem wpadała w dołek i przygnębienie. Upijała się podczas czuwania przy zwłokach męża. Postać ta przerabiała huśtawkę nastrojów - od bezbronnej do atakującej, od zagubionej do pewnej siebie, seksownej. Przy czym przejścia z jednego stanu w drugi były niezwykle subtelne. Zastanawiałem się, jak ona odgrywa całą tę orkiestrę uczuć i stanów. W końcu zebrałem się na odwagę i spytałem ją o to. A ona odparła, że to po prostu wychodzi z niej samo, naturalnie. (...) Doszliśmy z Meryl do wniosku, że jeśli aktor ma tylko jeden sposób mierzenia się ze swoim zadaniem, wówczas ogranicza to nie tylko jego, ale też pozostałe osoby, które z nim pracują. Rozmowa z nią dodała mi otuchy, to był bardzo sympatyczny moment.