Reklama

"Sex Pistols: Wściekłość i brud": HISTORIA PRODUKCJI

TŁO: WIELKIE ROCK’N’ROLLOWE OSZUSTWO

Reżyser Julien Temple studiował w szkole filmowej w Beaconsfield w Hertonfordshire, kiedy po raz pierwszy zetknął się z „Sex Pistols”. Było to w 1975 roku. Zespół miał próby w Rotherhithe, w portowym magazynie, a Temple przez przypadek, właśnie tam zapuścił się podczas swojego spaceru po dokach. Podsłuchał dochodzące przez okno dźwięki piosenki „Small Face”. Wspomina: „Zamiast śpiewać ‘chcę żebyś wiedziała, że cię kocham’ śpiewali: ‘że cię nienawidzę’. Zacząłem się śmiać. To była dokładnie taka piosenka, jaką chciałem do mojego studenckiego filmu, który kręciłem. Postanowiłem wejść do magazynu. Wszedłem do góry połamanymi schodami i zobaczyłem zespół, który w niczym nie był podobny do jakiejkolwiek z grup na Ziemi. Zaintrygowali mnie, dowiedziałem się gdzie będą grać i poszedłem ich zobaczyć”. Zespół tak dalece zainspirował Temple’a że postanowił porzucić prace nad swoim studenckim filmem i zamiast tego zająć się realizacją dokumentu o „Sex Pistols”. Miał dorobiony klucz do pomieszczenia, w którym składowano kamery, więc mógł sobie „pożyczać” szkolną kamerę nocą, by filmować występy zespołu. „Stopniowo pozwolono mi oficjalnie wynosić kamerę poza szkołę” tłumaczy. „Podążałem za zespołem przez dwa czy trzy lata i w końcu mi za to zapłacono. Bardzo mało pieniędzy, ale prawdopodobnie więcej niż zespół zarabiał przez tydzień”.

Reklama

Większość z nakręconego materiału została wykorzystana w „The Great Rock’n’Roll Swindle” – filmie, który Temple wyreżyserował w 1980 roku. Film wypromował menadżera „Sex Pistols” - Malcolma McLarena. „Kiedy zespół się rozpadł Malcolm zdecydował się, wykorzystując nagrany materiał, zrobić zabawny, ale niestety nieprawdziwy film” – tłumaczy producentka „The Filth and the Fury” - Amanda Temple. „Film nie uzyskał akceptacji Johna Lydona (Johnny Rotten) a Julien zawsze wiedział, że to jeszcze nie jest prawdziwa historia. To było tylko narzędzie dla Malcolma, by mógł się poczuć ważny i doceniony”. Julien Temple twierdzi: „W czasie gdy pojawił się „The Great Rock’n’Roll Swindle”, „Sex Pistols” zaczęli być postrzegani przez fanów jako gwiazdy formatu Roda Stewarta. Byli czczeni i uważani za bohaterów. I chcieliśmy się z tego ponabijać. Ten film w swym zamierzeniu miał być prowokującym komiksem, pokazującym, że „Sex Pistols” to tylko jedna z kolejnych wielkich, odgrywanych gwiazd muzyki pop”. Eric Gardner - menadżer Lydona i producent wykonawczy „The Filth and the Fury” - tak przedstawia historię: „The Great Rock'n'Roll Swindle” był egoistyczną, wypaczoną wersją wydarzeń według Malcolma McLarena. Nikt z członków zespołu nie miał do czynienia z powstaniem filmu. Mieli wrażenie, że zarówno ten film jak i obraz o Sidzie i Nancy – to komercyjne przedsięwzięcia zainteresowane wyłącznie sensacyjnymi wątkami wydarzeń, pozostawiające w pamięci widzów niewłaściwe wrażenie o tym, czym był zespół „Sex Pistols” i o co chodziło jego członkom".

W 1987 roku Lydon pozwał McLarena do sądu ponieważ, jak tłumaczy Gardner: „Uważał, że McLaren nie zachowywał się honorowo kiedy zespół był pod jego opieką jako menadżera”. Były lider „Sex Pistols” wygrał proces o prawa do własności studyjnych nagrań zespołu, wszystkie prawa autorskie do publikacji muzyki i piosenek, własność taśmy filmowej i nazwy „Sex Pistols”. „Skontaktował się z pozostałymi członkami zespołu i spadkobiercami Sida i powiedział: ‘to nasza własność’. Od tego czasu zespół jest właścicielem całości materiału, dzięki któremu możliwa była realizacja „The Filth And The Fury”.


GENEZA: THE FILTH AND THE FURY

Z inicjatywą realizacji nowego filmu, który wyjaśniłby pewne fakty, wyszła Anita Camarata - menadżer Steve’a Jonesa, Paula Cooka, Glena Matlocka i zarządzająca majątkiem Sida. Camarata mówi: „Byłam w Anglii w interesach, gdy odkryliśmy, że istnieje cały magazyn pełen przedmiotów związanych z „Sex Pistols”. Nikt nie wiedział, co tam może być, więc poszłam tam i odkryłam ponad dwadzieścia godzin materiału filmowego o „Pistolsach” – między innymi stare wywiady, od samych początków istnienia zespołu aż do rozpadu grupy . To, że zadbał o to, by poczynania zespołu były udokumentowane na taśmie filmowej, to jedyna wspaniała rzecz jaką Malcolm McLaren zrobił dla grupy. Gdy znaleźliśmy te materiały, od razu zdecydowaliśmy się nakręcić film. Wspaniałą rzeczą było dysponować tym całym historycznym materiałem. Dawało to wielką szansę opowiedzenia prawdziwej historii, zamiast historii Malcolma”. Camerata i zespół poprosili Juliena i Amandę Temple o zmontowanie dziesięciominutowej taśmy prezentacyjnej z odnalezionego materiału. „Chcieliśmy zabrać tę próbkę i pokazać kolejnym wytwórniom filmowym i zobaczyć, kto będzie zainteresowany finansowaniem pełnometrażowego filmu dokumentalnego o zespole” - tłumaczy Camarata. Dzięki swej znajomości z Jonathanem Weisgalem - szefem Jersey Shore, zdołała zdobyć wsparcie w poszukiwaniu pomocy finansowej. Na początku 1999 roku, Camarata pojechała do Nowego Jorku na spotkanie z szefem Film Four - Paulem Websterem. „Jedną z pierwszych rzeczy jakie Paul powiesił na ścianie swojego biura po otrzymaniu pracy w Film Four, był plakat z „God Save The Queen” - tłumaczy Amanda Temple. „Anita powiedziała mu, że Julien zawsze chciał zrobić dokument o zespole, a on odpowiedział: „No to zróbmy to”. Garder kontynuuje: „Julien zmontował wspaniałą próbkę, a Paul Webseter będąc najbardziej wizjonerskim i inteligentnym z ludzi, którym ją pokazaliśmy, radośnie powiedział, że Film Four będzie finansowało tę produkcję w całości w zamian za światowe prawa do dystrybucji we wszystkich mediach”. Julien Temple mówi: „Patrzyliśmy na jedną stronę historii „Sex Pistols” w „Rock'n'Roll Swindle” i byłem świadomy, że to nie była kompletna historia. W pewien sposób, to czego wtedy potrzebowałem to energia do opowiedzenia drugiej strony historii i to właśnie zainteresowanie Paula Webstera dało mi znowu iskrę do działania”. Po nakręceniu „The Great Rock’n’Roll Swindle” cały materiał filmowy Temple’a został zapakowany i złożony w magazynie zespołu na londyńskich przedmieściach – w Perival. Dziewięćdziesiąt procent tego wszystkiego, nie było nigdy pokazywane publicznie. „Po odnalezieniu tych materiałów wszystko zostało odpowiednio zarchiwizowane i oznaczone” - tłumaczy Amanda Tample. „Dawniej kiedy komuś mówiłeś, że jesteś tutaj by pooglądać materiały o „Sex Pistols”, zaprowadziłby cię od tylu przez te wszystkie wąskie korytarze i doszedłbyś do kąta, w którym piętrzyły się stosy taśm filmowych w absolutnym bałaganie”.


JAKA HISTORIA

Julien i montażysta filmu Niven Howie zaczęli pracować nad odnalezionym materiałem, wybierając ten materiał filmowy, który chcieliby użyć w ostatecznej wersji filmu o „Pistolsach”. „Musieli siedzieć w piwnicy wypwłnionej taśmami i przejrzeć wszystko” - tłumaczy Amanda. „Wiele z filmów nie było na swoim miejscu. To była prawdziwa przygoda próbować zorientować się, co jest gdzie. Nie mieli żadnego scenariusza i żadnego sposobu na rozplanowanie historii. Zabrało im parę miesięcy podjęcie decyzji z jakiego punktu widzenia chcą to zrobić i co ma się ukazać w filmie”. W końcu zdecydowali się przedstawić materiał o zespole na tle kolażu materiałów złożonych z wiadomości, reklam, programów telewizyjnych wybranych z prywatnego archiwum Juliena Temple, z jego domowej kolekcji taśm video z lat siedemdziesiątych. „Byłem jednym z pierwszych posiadaczy video, kiedy dwugodzinna taśma kosztowała jeszcze piętnaście funtów” - wyjaśnia reżyser. I dodaje: „Miałem zwyczaj nagrywać wszystko jak leci, i z tego względu miałem wiele dziwnych nagrań, które mogliśmy wykorzystać w filmie. Część zabawy polegała na wynajdywaniu bardzo trywialnych rzeczy i ustawianiu ich w takim kontekście, dzięki któremu wydawały się zabawne. Ten pomysł się narodził, bo po prostu w pewnym momencie zabrakło nam pomysłów. Ale zrobiliśmy parę takich sekwencji i one stworzyły styl, który według mnie jest bardzo zgodny z duchem zespołu. To było bardzo twórcze, zająć się jakimś starym, nic nie znaczącym kawałkiem, dołączyć go do całości i uzyskać taki efekt, który jest w stanie do mnie przemówić”. Temple porównuje proces pracy nad tym filmem do przeczesywania plaży: „Wiele przyjemności przyniosło nam montowanie i poszukiwanie materiałów. Dużo improwizowaliśmy. Nie wiedzieliśmy do końca dokąd idziemy. Mieliśmy jedną sekwencję a później musieliśmy próbować zdobyć inną, tak by pasowała i tak byśmy mogli spróbować opowiedzieć dzieki nim jakąś historię.” Decyzja o połączeniu materiałów z dwóch archiwów z oczywistych względów podyktowała końcowy sposób reżyserii jaką przyjął Temple. Będąc od początku przekonanym, że „The Filth and the Fury” powinno być raczej filmem niż prostą rejestracją filmowym występów, Temple był zdecydowany, że proces „wniesienia życia w martwe kawałki taśmy celuloidowej” nie znaczy, że musi robić „pełen upiorów dokument o rocku ze starymi gwiazdami z mocnym makijażem, siedzącymi w swych fotelach”. „Materiał o „Sex Pistols” pleśniał w puszkach i nie miał już nigdy ujrzeć dziennego światła. Wiele z tego materiału było pozbawione dźwięku” - wyjaśnia reżyser. „Musieliśmy to oczyścić i trochę się tym pobawić, by móc użyć tych materiałów. Chciałem spróbować powiedzieć coś nie tylko o tym co „Sex Pistols” znaczyło w tamtych czasach, lecz także ukazać różnice pomiędzy tamtymi czasami, a współczesnymi, a także pokazać w jakim stopniu to oni są odpowiedzialni za tę zmianę”. Jednym z podstawowych celów było osiągnięcie takiego efektu, aby publiczność wychodząc z kina miała wrażenie, że właśnie została całkowicie zanurzona i pochłonięta przez Anglię połowy lat siedemdziesiątych. Gardner mówi: „Większość osób, które obejrzą ten film, nie była częścią ruchu punkowego. Oni wybiorą się do kina, żeby zobaczyć, o co było to całe zamieszanie, co to był ‘Punk’. Pomysł, który się kryje za takim sposobem robienia tego filmu, to chęć przeniesienia widowni w przeszłość, w tamte czasy, tak aby mogli połączyć tamte rzeczywiste wydarzenia, z tym co mówi zespół”. „Z tego powodu kręciliśmy wywiady zaciemniając twarze członków zespołu” - tłumaczy Amanda Temple. „Nie chcieliśmy, by widownia została oderwana od tej niezwykłej energii i czystości, którą miało „Sex Pistols”. Wiele z tego, co było najważniejsze w tym zespole, co nadawało mu jego charakter to fakt, że jego członkowie byli młodzi, byli źli i niezadowoleni ze swoich widoków na przyszłość”. Kolejnym wyzwaniem było ukazanie, że muzyka punk narodziła się z powodu bardzo ciężkiej sytuacji ekonomicznej, społecznej i kulturowej w Anglii we wczesnych latach siedemdziesiątych. „Sex Pistols” znajdowali się w nagłówkach gazet na całym świecie. Ale reszta świata nie przeżywała wtedy tego, przez co przechodziła Anglia” - twierdzi Gradner. „Więc gdy punk przyszedł do Ameryki i amerykańskie zespoły zaczęły naśladować „Sex Pistols”, ich złość była wypracowana. Jedną z ważniejszych rzeczy w filmie jest to, że pomaga ludziom zrozumieć, że sposób wyrażania siebie przez „Sex Pistols” miał tak samo dużo wspólnego z polityką i ekonomią jak i z samą muzyką”.


WYWIADY

Do grudnia 1998 roku Temple wspólnie z Howiem opróżnili już piwnicę i przekopiowali cały materiał na odpowiednie taśmy. Dwa miesiąc później mieli już luźny czterogodzinny materiał o „Sex Pistols” oparty na materiałach z prywatnego archiwum Temple’a. Następnym krokiem było nakręcenie materiału, który miał być osią całego filmu: wywiadów z członkami zespołu w jego oryginalnym składzie. „Steve Jones i John Lydon, tak naprawdę nie rozmawiają z sobą” - tłumaczy Amanda Temple, która pojechała z Julienem do Los Angeles, gdzie mieszkają obecnie członkowie zespołu, „więc nie ulegało wątpliwości, że musieliśmy przeprowadzić wywiady z każdym z osobna i później nałożyć na siebie ich historie”. Intymność wywiadu ‘jeden na jeden’ oznaczała, że członkowie zespołu mieli możliwość opowiedzenia całej historii ze swojego punktu widzenia. „To dzięki temu zespół był tak pomocny w tworzeniu filmu” - kontynuuje producent. „Steve powiedział rzeczy, których nigdy nie powiedział Johnowi w twarz, a John powiedział takie rzeczy, których nigdy Steve od niego nie słyszał. Myślę, że było to dla nich terapeutyczne przeżycie, prawdziwe katharsis”. W Londynie wszystkie wywiady, włączając w to ośmiogodzinny wywiad z Lydonem, zostały przeglądnięte i wybrano fragmenty do filmu. Ważną częścią układanki było podłożenie głosu Sidowi Vicious, który zmarł 1979 roku. Wśród materiałów odnalezionych w piwnicy był wywiad, który Julien zrobił z Sidem w Hyde Parku rok przed jego śmiercią. „Julien chciał, by każdy członek zespołu miał swą własną tożsamość” - wyjaśnia Amanda. „Kiedy zobaczyliśmy wywiad z Sidem, już wiedzieliśmy, że on także będzie zabierał w filmie głos, bardzo ważny głos. To, co jest naprawdę wspaniałe w tym materiale, to fakt, że Sid wyraża się zaskakująco jasno i refleksyjnie, a przy tym zabawnie. Wszyscy myślą, że był ograniczony, ale on miał dowcip ostry jak żyletka”.

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Sex Pistols: Wściekłość i brud
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy