Reklama

"Sesje": O PRODUKCJI

"Ja byłem nagi, ona też. Wydawałoby się, że to normalna sytuacja - nic bardziej mylnego! Po cichu liczyłem, że Bóg albo moi rodzice nie dopuszczą do tego, co miało się stać".

Mark O'Brien "Z wizytą u seks-terapeutki"

"Sesje" to prawdziwa historia dziennikarza i poety Marka O'Briena, który w wieku 38 lat postanowił stracić cnotę, mimo trudnych okoliczności. Główną rolę zagrał John Hawkes - aktor stawił czoła niełatwemu zadaniu, jakim jest wcielenie się w osobę niepełnosprawną.

O'Brien cierpiał jako dziecko na chorobę Heinego-Medina i spędził dużą część życia w tzw. "Żelaznym płucu" czyli respiratorze generującym podciśnienie, które umożliwia oddychanie w sytuacji, gdy mięśnie oddechowe są niewydolne.

Reklama

Choć sytuacja uniemożliwiała Markowi normalne życie, a zwłaszcza życie uczuciowe, mężczyzna się nie poddał. Nie stracił humoru, a przede wszystkim wiary. W pewnym momencie postanowił czerpać z życia pełnymi garściami. Uznał, że najwyższy czas zaznać miłości i seksu, a nie tylko o nich marzyć. Zatrudnił seks-terapeutkę, dzięki której wkroczył w tę ważną sferę życia.

To doświadczenie skłoniło O'Briena do napisania artykułu, który ukazał się w 1990 roku w magazynie "The Sun". Przełamał tabu, jakim było życie seksualne osób niepełnosprawnych. O'Brien pisał w tak szczery i wzruszający sposób, że jego tekst poruszył niemal każdego, kto go przeczytał.

Jedną z tych osób był Ben Lewin, który również pokonał chorobę Heinego-Medina. Podobnie jak O'Brien, nie poddał się i realizował życiowe marzenia. Po przeczytaniu artykułu uznał, że to ciekawy materiał na film. Tylko jak nakręcić dynamiczny, uniwersalny i wzruszający film o kalekim człowieku? Lewin postanowił oddać charakter O'Briena i opowiedzieć historię z humorem i realizmem. To nie tylko opowieść o dojrzałym mężczyźnie, który chce stracić dziewictwo, ale przede wszystkim opowieść o człowieku, który godzi się z niepełnosprawnością i chce żyć pełną piersią.

Główne role zagrali John Hawkes (O'Brien), Helen Hunt (Cheryl Cohen-Greene) i William H. Macy (ksiądz). Film miał premierę na festiwalu filmowym w Sundance, na którym otrzymał nagrodę publiczności i nagrodę dla najlepszej obsady.

Reżyser opisuje tę historię jako historię miłosną, choć inną od tych, które zna większość ludzi. "To nie jest typowa love story, ale w tekście Marka wyczytałem właśnie miłość. Opisał ją szczerze i autentycznie. To zaskakująca, piękna opowieść." - mówi Lewin.

Reżyser chorował na to samo co O'Brien. Zależało mu na tym, żeby pokazać autora artykułu w jak najbardziej realistyczny sposób. "Jako dziecko korzystałem z "żelaznego płuca", ale prawie tego nie pamiętam. Odzyskałem władzę w górnej części ciała i kończynach. Mało kto jest w stanie zrozumieć, co przeszedł Mark, a jednocześnie jego historia jest w pewnym sensie uniwersalna, bo każdy z nas wie czym jest pragnienie miłości i bliskości." - mówi Lewin.

Mark O'Brien zmarł w 1999 roku w wieku 49 lat. Reżyser opierał się na jego tekstach, wspomnieniach, a także rozmowach z Susan Fernbach, partnerką Marka, która pojawiła się w jego życiu po Cheryl Cohen-Greene. Dzięki kobietom udało się Lewinowi stworzyć pełen portret mądrego człowieka słynącego z optymizmu i humoru.

"Susan sprawiła, że poczułem, że w pewnym sensie znam Marka. Opowiedziała mi wiele zabawnych, ale i wzruszających historii z jego życia. Z kolei Cheryl podzieliła się ze mną szczegółami ich spotkań i opisała proces akceptacji własnego ciała, jaki przeszedł Mark. Zależało mi na tym, żeby nie nakręcić ciężkiego dramatu, ale chwytającą za serce realistyczną opowieść, która wzrusza, ale i bawi." - mówi Lewin i podkreśla, że zarówno Susan jak i Cheryl pozwoliły mu zrozumieć Marka. Terapeutka była bardzo otwarta i chętnie opowiadała o sesjach. "Na naszym pierwszym spotkaniu zapytała czy może zerknąć na notatek. Uderzyło mnie to. Uświadomiłem sobie, że naprawdę jest psychologiem, a nie zwykłą panią do towarzystwa. Pomogła mi spojrzeć na tę historię jak na opowieść o związkach. To wielkie szczęście, spojrzeć na tak niezwykłe życie z perspektywy Marka, Cheryl i Susan." - opowiada reżyser.

W filmie zobaczymy też postać ojca Brendana. To fikcyjny bohater stworzony przez Lewina. Reżyser zdecydował się na to posunięcie, ponieważ O'Brien był praktykującym katolikiem i konsultował się z kilkoma duchownymi, aż w końcu jeden z nich poradził mu, aby zdecydował się na seks. "Mark był bardzo wierzący. Religia odgrywała ważną rolę w jego życiu. Chciałem pokazać, że seks miał dla niego nie tylko wymiar cielesny, ale i duchowy" - tłumaczy reżyser.

O'Brien był nie tylko dziennikarzem, ale i poetą. Opisał swoje sesje z Cheryl w niezwykły sposób, co również zostało odzwierciedlono na ekranie. Film zaczyna się od wiersza Marka o oddychaniu. "Było ważnym aspektem w jego życiu, ale w zupełnie innym sensie niż dla przeciętnego człowieka. Pragnąłem, aby widzowie zastanowili się nad tym, czego nie doceniają." - mówi Lewin.

Jedną z producentek filmu jest Judi Levine - prywatnie żona Lewina. "To piękna inspirująca historia. Opowiada o mężczyźnie, który pragnie stracić cnotę, ale i o poświęceniu, miłości, a także o tym, że seks jest piękną sferę i każdy z nas zasługuje, aby go zasmakować." - mówi Levine.

Producent Stephen Nemeth również zachwycił się scenariuszem : "Zakochałem się od pierwszej strony. Ben to inteligentny człowiek o niezwykłym poczuciu humoru, co świetnie widać w tym filmie. Udało mu się opowiedzieć tę trudną historię w cudowny sposób, bez popadania w patos. To wzruszający film, ale nie dramat. Zabawny, ale nie komedia. To po prostu chwytająca za serce historia o życiu".

"Uważałem, że nie zasługuję na miłość. Frustracja seksualna była kolejną karą nałożoną na mnie przez okrutnego Boga".

--Mark O'Brien "Z wizytami u seks-terapeutki".

John Hawkes ma na swoim koncie role w najciekawszych filmach ostatnich lat. Zagrał m.in. w "Do szpiku kości", "Martha Marcy May Marlene" czy "Przełamując wiarę". Rola Marka O'Briena to kolejna perełka w jego wykonaniu.

Hawkes jest bardzo cenionym aktorem, który wręcz przebiera w scenariuszach. "Sesje" natychmiast podbiły jego serce. "Już po pierwszych kilku stronach byłem kupiony. To niezwykła, pięknie napisana historia, która porusza do głębi." - mówi aktor.

"John jest niesamowitym aktorem, który nie boi się wyzwań i całkowicie wczuwa się w rolę. Kiedy zgodził się zagrać Marka wiedziałem, że zrobimy niezwykły film." - zdradza reżyser.

Ben i John spotkali się po raz pierwszy na lunchu w Los Angeles. "Ben to fantastyczny człowiek. Świetnie nam się rozmawiało. Zapytałem, czy nie wolałby powierzyć głównej roli osobie niepełnosprawnej. Powiedział, że przesłuchał wielu aktorów, również kalekich, ale żaden nie przekonał go do siebie tak jak ja. Cieszę się, że tak się stało." - mówi Hawkes.

"Po przeczytaniu artykułu Marka nie wyobrażałem sobie zatrudnienia sprawnego aktora. Niestety nie znalazłem nikogo, kto chwycił mnie za serce. Zaangażowałem dwoje wspaniałych, kalekich aktorów - Jennifer Kumiyanę i Tobiasa Forresta, którzy zagrali ważne role w tym filmie. Chętnie powtórzyłbym tę współpracę." - mówi Lewin.

Hawkes zaczął przygotowania do roli od zapoznania się z artykułami i poezją Marka oraz od przeczytania jego autobiografii "Jak stałem się człowiekiem" ("How I Became A Human Being"). "Był świetnym pisarzem i dzielnym, walecznym mężczyzną. Walczył o sprawiedliwość - nie dla osób niepełnosprawnych lecz po prostu dla ludzi. Nie miał lekkiego życia, ale nie użalał się nad sobą. Chciałem to podkreślić." - mówi aktor i dodaje : "Znałem też film dokumentalny "Lekcje oddychania" nominowany w 1996 roku do Oscara. Gdybym go nie obejrzał, na pewno zagrałbym Marka inaczej. Ta produkcja pomogła mi odtworzyć jego sposób mówienia, reakcje, a także zrozumieć jak wpłynęła na niego choroba."

John spotkał się z tymi, którzy znali Marka. Wielokrotnie rozmawiał z jego partnerką, Susan Fernbach. "Susan przyznała, że często śmiali się w obliczu trudnych sytuacji, bo zastanawiali się, czy może być gorzej. Nazywali siebie "horyzontalnym kochankiem" i "wertykalną kochanką". Ich poczucie humoru bardzo mnie ujęło i pragnąłem pokazać, jak zabawną i radosną osobą był Mark." - mówi Hawkes.

Mark był człowiekiem o niezwykłej osobowości, ale trzeba było pokazać też jego niepełnosprawność, która tak długo uniemożliwiała mu znalezienie miłości, której tak bardzo pragnął. Hawkes chciał zagrać jak najbardziej realistycznie. "Mark miał bardzo ograniczone ruchy i wykrzywiony kręgosłup. Zaprojektowano dla mnie specjalną piankową piłkę, którą kładłem pod plecami, aby nadać im zakrzywienie. To dużo lepsze i wiarygodniejsze niż efekty komputerowe czy charakteryzacja." - wyznaje aktor.

Hakwes poświęcił też dużo czasu na naukę obsługiwania specjalnej rurki, dzięki której obsługiwał telefon i pisał. Pozwolił też zamknąć się w "żelaznym płucu". "To była niezwykła chwila. Wyglądało bardzo realistycznie." - przyznaje reżyser.

Rola Marka była dużym wyzwaniem. O'Brien obnażył się przed Cheryl nie tylko fizycznie, ale przede wszystkim emocjonalnie. Sceny intymne są takie w każdym znaczeniu tego słowa.

"Dla Marka trudne było nawet początkowe trzymanie się za ręce. Cieszę się, że miałam okazję pracować z tak wrażliwym i zdolnym aktorem jak John, który umiał pokazać złożoność swojej postaci." - mówi Helen Hunt.

Susan Fernbach, partnerka Marka, przyznaje że John Hawkes wypadł fenomenalnie : "W pewnym momencie uśmiechnął się zupełnie tak, jak robił to Mark. Aż dostałam gęsiej skórki."

"Zapytałem Cheryl, czy jej zdaniem zasługuję na seks. Odparła, że nie ma co do tego żadnych wątpliwości".

--Mark O'Brien "Z wizytą u seks-terapeutki".

Filmowcy od lat pokazują różne niekonwencjonalne profesje, ale do tej pory nie sięgali po tematykę seks-terapii. To trudny zawód często mylony z prostytucją.

W rzeczywistości seks-terapeuci są psychologami, coachami, partnerami seksualnymi. Cheryl Cohen-Greene to absolwentka Berkeley i mężatka, która zgodziła się pracować z Markiem O'Brienem, nauczyć go intymności i pokazać czym jest bliskość.

Twórcy zaangażowali do roli Cheryl nagrodzoną Oscarem Helen Hunt.

"Helen zagrała fenomenalnie. Pokazała złożoną osobowość Cheryl i skomplikowaną relację łączącą ją z Markiem. Udało jej się pokazać bohaterkę w taki sposób, że w którymś momencie przestajemy widzieć w niej seks-terapeutkę, a dostrzegamy wrażliwą kobietę." - mówi Ben Lewin i dodaje : "Fenomenalnie uchwyciła to, że Cheryl nie prowadzi działalności charytatywnej, a jest profesjonalistką, która poważnie podchodzi do swojej pracy. Po jakimś czasie widać, że nawiązała z Markiem bliskość wykraczającą poza relacje zawodowe".

Aktorka przyznaje, że scenariusz zachwycił ją tak bardzo, że niemal natychmiast przyjęła rolę. "Wbrew pozorom rzadko natrafiam na naprawdę świetne scenariusze. Ta historia bardzo mnie poruszyła, nigdy wcześniej nie czytałam czegoś podobnego. Cheryl ujęła mnie optymizmem, osobowością, podejściem do seksu i bostońskim akcentem." - śmieje się Helen Hunt i dodaje : "Cheryl jest jedyną seks-terapeutką, jaką poznałam. Uważam, że to piękne - poświęcić się dawaniu innym ludziom przyjemności i radości. Cheryl bardzo zaangażowała się w film i pomagała nam jak umiała. Ta kobieta naprawdę ma powołanie".

"Rzeczywiście, robię to z powołania. Zajęłam się takim rodzajem terapii, bo pragnęłam zaakceptować też własne ciało i seksualność. Helen wypytywała mnie o szczegóły sesji, uważnie słuchała moich odpowiedzi. Patrząc jak gra widziałam samą siebie." - mówi Cheryl.

Aktorka podeszła do swojej roli bardzo poważnie i pragnęła wypaść jak najbardziej autentycznie. "Cheryl wykonuje bardzo specyficzny rodzaj pracy. Ciężko kontrolować emocje i zaangażowanie w relację z drugim człowiekiem. W pracy z Markiem Cheryl otwierała się, ale jednocześnie wydawało jej się, że nie na tyle, aby nie móc na tym zapanować. Okazało się, że to nie takie łatwe." - mówi Helen Hunt i dodaje, że kręcenie scen intymnych okazało się dość zabawne : "Dorosły mężczyzna pragnący przeżyć swój pierwszy raz to sytuacja, w której tkwi humor. Kiedy boimy się czegoś, czego jednocześnie bardzo chcemy, czasem dochodzi do śmiesznych sytuacji".

Aktorka podsumowuje, że z przyjemnością zgłębiła zażyłość Cheryl i Marka i zagranie w tym filmie dało jej wiele satysfakcji : "Łączyło ich coś niezwykłego. Cheryl to odważna, wrażliwa kobieta. Może bardziej niż większość z nas".

"Chciałem być kochany. Przytulany, pieszczony i doceniany. Jednak uniemożliwiały mi to strach i brak samo-akceptacji".

--Mark O'Brien "Z wizytą u seks-terapeutki"

Pierwszą osobą, która rozmawia z Markiem o seksie jest ksiądz, ojciec Brendan. Otwarcie i bez uprzedzeń dyskutuje nie tylko o duchowych, ale i fizycznych aspektach utraty dziewictwa.

W rolę ojca Brendana wcielił się William H. Macy mający na swoim koncie wiele zróżnicowanych ról i nominacji do tak prestiżowych nagród jak Oscar czy Emmy.

Aktor przyznaje, że jego również zachwycił przede wszystkim scenariusz : "To niesamowita historia opisana we wciągający sposób. Spodobało mi się, że głównemu bohaterowi nie brakuje odwagi, by przyznać, że chce doświadczyć miłości i seksu. Nie boi się zawalczyć o to, by jego życie miało smak. To piękna opowieść pełna nadziei".

Rola duchownego była nietypowa. "Ujęło mnie to, że ojciec Brendan ma w sobie tyle współczucia i zrozumienia, by powiedzieć Markowi, że wie, że Bóg da mu zielone światło i powinien odważyć się na to, co planuje. To piękne." - mówi aktor i dodaje : "Bohaterowie tej historii to wrażliwi ludzie, którym nie brakuje humoru. Mark był niezwykłym człowiekiem, a John zagrał go wprost fenomenalnie. Praca z takimi artystami sprawia, że i ja chcę dawać z siebie absolutnie wszystko".

"Praca z Williamem to dla mnie zaszczyt. Jest moim idolem. Zarówno Mark jak i ojciec Brendan mają poczucie humoru, ale zupełnie różne. Uważam, że mnie i Billowi udało się to pokazać." - mówi John Hawkes.

"Boję się odrzucenia, ale boję się też miłości i akceptacji. Jeśli pozwolę komuś mnie pokochać, nigdy sobie nie wybaczę, że tak długo się przed tym wzbraniałem".

--Mark O'Brien "Z wizytą u seks-terapeutki"

Bohaterowie drugoplanowi są równie ważni jak główni. W filmie zobaczymy m.in. Moon Bloodgood jako Verę, studentkę towarzyszącą Markowi podczas sesji, Annikę Marks jako Amandę, opiekunkę Marka, Rusty Schwimmer w roli Joan, drugiej opiekunki, Jennifer Kumiyamę jako Carmen, niepełnosprawną koleżankę Marka, której bujne życie seksualne mobilizuje go do działania czy Adama Arkina w roli męża Cheryl.

"Nie miałam pojęcia, że są ludzie świadczący takie usługi dla osób niepełnosprawnych. Moja bohaterka jest skryta, ale pełna zaangażowania. Przy tym jest bezpośrednia do tego stopnia, że aż wprawia w zakłopotanie." - mówi Bloodgood.

Annika Marks mówi o swojej bohaterce : "Amanda łamie Markowi serce, ale jednocześnie sprawia, że zaczyna on szukać prawdziwej miłości. Darzy go uczuciem, ale nie takim, jakby on chciał".

Schwimmer pracowała z Johnem Hawksem na planie "Gniewu oceanu", ale tym razem wcielili się w zupełnie inne postaci. "Joan opiekuje się człowiekiem o niezwykłym poczuciu humoru, a sama nie ma go za grosz. To było ciekawe wyzwanie aktorskie." - mówi aktorka.

Inną ważną kobietą w życiu Marka jest Carmen - niepełnosprawna koleżanka, która prowadzi udane życie seksualne. Wcieliła się w nią Jennifer Kumiyama, zdobywczyni tytułu Miss Wheelchair 2010. "Jestem niepełnosprawna od urodzenia, ale nigdy nie czułam się przez to gorsza i nie pozwoliłam, by jakkolwiek mnie to stopowało. Doskonale rozumiem Carmen." - mówi debiutująca w "Sesjach" aktorka.

Adam Arkin przyznaje, że udział w tym filmie otworzył mu oczy na wiele spraw. "Trudno mi sobie wyobrazić, by moja żona uprawia zawód seks-terapeutki. Seksualność i związek mają w sobie element wyłączności. Nie wiem, czy potrafiłbym dzielić się ukochaną osobą. Rola męża Cheryl była dla mnie wyzwaniem i dała mi do myślenia. " -mówi aktor.

"Pragnę kochać i kochać się, ale hamuje mnie lęk przed odrzuceniem".

--Mark O'Brien "Z wizytą u seks-terapeutki"

"Sesje" łączą dwa światy : Cheryl jest otwartą, sprawną absolwentką Berkeley, a Mark żyje w "żelaznym płucu" i walczy z ograniczeniami, które w dużej mierze sam na siebie narzuca. Aby pokazać fuzję tych dwóch różnych światów Ben Lewin zaprosił do współpracy Geoffreya Simpsona (zdjęcia), Lisę Bromwell (montaż), Johna Motta (scenografia) i Justine Seymour (kostiumy).

Simpson użył kamery cyfrowej Red One, aby zarejestrować najbardziej intymne sceny. "Jest niezwykle wrażliwym artystą o niesamowitym spojrzeniu na świat i umiejętnością uchwycenia go. Nie brakuje mu też poczucia humoru, dzięki któremu potrafił pokazać trudne sceny w odpowiedni sposób." - mówi Helen Hunt.

Mott postawił na subtelną scenografię. "W filmie nie brakuje humoru, ale płynie on z postaci i sytuacji. Nie chciałem podkreślać go scenografią, bo to nie jest komedia." - tłumaczy. "Żelazne płuco" wypożyczono z Rancho Los Amigos Rehabilitation Center - to prawdopodobnie jedyne działające urządzenie w całej Kalifornii.

Akcja filmu rozgrywa się w latach 80 czyli przed erą komunikatorów internetowych czy ogólnodostępnych dziś komórek. "Mark miał problemy z komunikacją. Korzystał z telefonu za pomocą specjalnej rurki. Pragnąłem, aby widzowie byli świadomi trudności z jakimi stykał się każdego dnia." - mówi Mott.

"Ten film jest niezwykły pod wieloma względami. Mam nadzieję, że pokazaliśmy to widzom i zapewniliśmy im niesamowitą przygodę. Liczę, że po wyjściu z kina oddadzą się refleksji i uronią łzę ze wzruszenia, ale i radości." - mówi reżyser, Ben Lewin.

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Sesje
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy