Reklama

"Seks w wielkim mieście 2": KOSTIUMY

Prawdopodobnie nikt nie potrafi lepiej ukazać w filmie nowojorskiej mody niż Patricia Field, kostiumolożka Seksu w wielkim mieście, ale drugi film postawił przed nią i jej zespołem całą rzeszę nowych wyzwań. Sam szok kulturowy nie opisze, co może się stać, gdy pod pustynnym niebem buty Blahnika staną naprzeciwko burek.

"Scenariusz jest wyjątkowo inspirujący - mówi Field - a tym razem praca była niezwykle ciekawa, ponieważ znaleźliśmy się w miejscu wręcz magicznym. Element fantastyczny był naprawdę niezwykły i doskonale sprzyjał, by stworzyć coś wspaniałego, a zarazem mniej rzeczywistego".

Reklama

Field zajęła swoją pracownią gigantyczną przestrzeń w industrialnym budynku z loftami na Long Island, kilka przecznic od Silvercup Studios. "Znalazły się tam dosłownie setki stojaków z ubraniami każdego uznanego i dopiero przebijającego się projektanta na świecie - wspomina Parker. Jeden ogromny pokój był przeznaczony wyłącznie na buty, inny - na biżuterię, było też miejsce wyłącznie na torby. To było jak alternatywny wszechświat".

Field z zespołem, w tym wieloletnią współpracowniczką Molly Rogers, zaczęła przygotowania do filmu wcześnie - od podróży do ZEA. "Musieliśmy się przekonać, jakie miało być otoczenie w tym filmie, by przygotować stroje dla statystów grających role miejscowych, personelu hotelowego, turystów itd. - mówi Field. - Ale stroje głównych bohaterek były wyłącznie produktem mojej wyobraźni. Korzystaliśmy z różnych inspiracji, ale efekt finalny każdego z kostiumów musiał być dokładnie taki, jak trzeba".

Field, której rodzice pochodzą z Turcji i Grecji, wychowała się otoczona przez ten styl. "Dorastałam w takim klimacie, miałam też rodzinę w Egipcie. Na Bliskim Wschodzie przeplata się wiele wpływów, więc nie było mi to zupełnie obce. Wiele szczegółów było mi znanych i mogłam je wpleść w moją wizję czterech dziewczyn z Nowego Jorku, przybywających tam w wielkim stylu". Field skontrastowała niektóre z bardziej charakterystycznych, podkreślających figurę części garderoby dziewczyn w klasycznych kolorach, takich jak czarny, odcieniami złota, nasyconymi, jaskrawymi barwami, jaskrawobiałymi, powiewnymi jedwabiami, szyfonami i satynami w kolorach ziemi, które dodały lekkości i przewiewności ich pustynnym strojom.

Projektantka uznała scenę z klubu nocnego w Abu Zabi za szczególnie interesujące wyzwanie. "Emiraty są naprawdę ciekawe. To wielokulturowe miejsce, gdzie znajdują się wszystkie warstwy społeczne, więc jeśli pójdziesz do klubu nocnego, poczujesz międzynarodową atmosferę. Są tam wszyscy goście hotelowi".

Jedno z najbardziej zjawiskowych odkryć Field pojawia się w scenie karaoke. To diamentowy pierścień Leviev, wart, według Field, miliony. "Zobaczyłam ten pierścień na wystawie, świecił jak reflektor - wspomina kostiumolożka. - Zwykle przechodzę obojętnie obok sklepów z biżuterią, ale tutaj mnie po prostu zamurowało. Najczęściej używam kryształu górskiego i kryształków, ponieważ kamera nie widzi różnicy pomiędzy nimi, ale ten był wspaniały, zupełnie wyjątkowy". Field porozmawiała z osobami zarządzającymi sklepem, a ci zgodzili się wypożyczyć pierścień filmowcom do tej sceny. "Przynieśli mi ten pierścień, by Samantha mogła go założyć. Oczywiście, w ślad za nim pojawił się uzbrojony ochroniarz" - uśmiecha się Field.

Kolejną niespodzianką dla widzów może być strój Carrie na ślub Stanforda i Anthony'ego. Jako "drużba" Anthony'ego, Carrie, odpowiednio do roli, wkłada smoking. "Dior ma smokingi dla kobiet - mówi Field. - Krój jest taki, jak dla mężczyzn, ale dostosowany do kobiecych kształtów. Myślę, że to najmniejszy smoking, jaki kiedykolwiek uszyli. A ponieważ założyła go Carrie, dodaliśmy mu nieco kobiecości pięknym, czarnym, koronkowym kapeluszem, przypominającym trochę koronę, zaprojektowanym i wykonanym specjalnie dla niej.

Źródłem inspiracji dla Field i Rogers przy projektowaniu niektórych strojów weselnych była podróż do Paryża... ale nie chodzi o wybieg dla modelek, ale o odźwiernych w ich hotelu. "Nosili białe fraki, ale nie ze zwyczajnymi połami, które zwykliśmy widywać - mówi Field. - Zaczynały się już z przodu i ciągnęły aż do tyłu. Wyglądało to naprawdę pięknie. Więc dowiedziałyśmy się, kto je uszył, skontaktowaliśmy się z nimi i ubraliśmy w nie cały męski chór, ozdabiając go dodatkowo cylindrami i kryształkami Swarovskiego".

Do celów zrealizowania raczej mniej eleganckiego epizodu, i po raz pierwszy w historii Seksu w wielkim mieście, scenariusz Kinga zmusił Field, by cofnęła cztery bohaterki filmu w czasie. Konkretnie, do dekady, którą niektórzy mogą uważać za upośledzoną pod względem mody - lat 80-tych ubiegłego wieku.

"Lata 80-te zaczęły się od Nowej Fali, czegoś na kształt powrotu do lat 60-tych, a potem pojawiły się bardzo różnorodne trendy. Miałam więc dobrą motywację, by móc do tego okresu powrócić choć na chwilę". Field podeszła do tematu tak jak zawsze, mając na uwadze przede wszystkim charakter postaci.

"Charlotte w latach 80-tych? Taka jak dziś - bardzo konserwatywna, co jest teraz uznawane za klasykę. Wtedy była to sportowa elegancja" - mówi Field, która ubrała postać w obcisłą spódnicę i bluzkę z dopasowanym do niej sweterkiem zarzuconym na ramiona.

"Przyznam, że poczułam ulgę, iż nie muszę ubierać dużej, przerażającej peruki - mówi Davis, choć tak naprawdę w tej scenie zagrała w peruce. - To była elegancka peruka, więc było mi łatwo. W latach 80-tych nie ubierałam się dokładnie tak jak w tej scenie, ale dość podobnie".

Szukając pomysłów na stroje Mirandy, która znacząco poprawiła swój styl w ostatnich latach, Field powróciła do początków postaci. "W pierwszych seriach serialu, Miranda była zupełnie niezainteresowana modą i naprawdę źle ubrana. Więc w scenie z lat 80-tych, pogrążyłam ją jeszcze bardziej". Field ubrała prawniczkę z początkowego okresu kariery w kanciasty kostium i... buty sportowe".

"To było bardzo komiczne - mówi Nixon. - Cały jej wygląd, a zwłaszcza fryzura, wzbudzał śmiech, ale był wiarygodny. Naprawdę lubię porządne poduszki na ramionach".

Na przeciwnym biegunie stylu jest Samantha z lat 80-tych ze swoim szalonym strojem, przypominająca członkinię grupy metalowej. "Wyglądała jak buntowniczka - śmieje się Field. - Inspirowała mnie jej osobowość pt. 'Nie dbam, co ludzie o mnie myślą'. Z nich wszystkich ona najbardziej szokowała, bo taka jest też i teraz".

"Lata 80-te były dla Samanthy dobry okresem: była barmanką w CBGB's, świetnie się bawiła, i jej wygląd to odzwierciedlał - mówi Cattrall. - Czy to była przesada? Tak, ale czemu nie? O to chodzi w tym filmie, o czerpanie radości z rzeczy zakazanych".

Ponieważ ta scena we flashbacku jest wspominana przez Carrie, tę postać należało ubrać w dwa różne stroje z tamtej dekady. Jej wygląd typu Flashdance, jak mówi Field "zawiera w sobie sporo Sarah Jessiki. Widzę ją w codziennym stroju, przychodzącą do pracy, w dżinsach i swetrze, bluzach z kapturem i tenisówkach. Luzara, ale, jak to Carrie, zwracająca uwagę na styl". Podczas gdy jej pierwszy strój miał źródło w jednym z najpopularniejszych filmów dekady, drugi nawiązywał do największej ikony mody lat 80-tych - Madonny.

"Wszyscy w jakimś momencie nosimy najbardziej szalone z ciuchów - przyznaje Parker. - Ja sama dokonałam tyle błędnych wyborów, co inni w latach 80-tych, ale mogę teraz na to spojrzeć z uśmiechem. A w filmie był to doskonały sposób, by przedstawić początek drogi tych kobiet, zwłaszcza, że wiemy już, jak daleko zaszły".

Carrie Bradshaw, kobieta niezwykła w każdym znaczeniu tego słowa, nigdy nie robi tego, czego się od niej oczekuje i swoją obecną postawą to potwierdza. Jak ujął to Michael Patrick King, "tradycja zakradła się ukradkiem i przeraziła ją". Ale dla obsady i ekipy Seksu w wielkim mieście 2, wieloletnia wspólna praca stała się być może najlepszą z tradycji.

"Uważam, że najważniejszy podczas kręcenia Seksu w wielkim mieście 2 był dla mnie wspólny wyjazd ze wszystkimi - mówi Sarah Jessica Parker. - Zabrano nas wszystkich z dala od osób ważnych w naszym życiu, od rodzin, co było bardzo trudnym przeżyciem, ale może pomogło nam się zbliżyć bardziej niż kiedykolwiek - a jesteśmy już zżyci od 12 lat. To był chyba najlepszy okres dla nas jako grupy. Wspaniale było tego doświadczyć".

"Harowaliśmy niezwykle ciężko, ale to była też przygoda i wielkie, fajne wakacje - mówi King - i chcę, by właśnie to otrzymali widzowie - odskocznię. Całkowitą odskocznię".

materiały dystrybutora
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy