Reklama

"S.W.A.T. Jednostka specjalna": WYCZERPUJĄCY TRENING

Po zakończeniu żmudnych prac związanych z obsadą głównych ról, Moritz i Johnson skierowali swoją uwagę w stronę równie utalentowanych, doświadczonych twórców filmu, którzy mieli pomóc im w stworzeniu atrakcyjnego wizualnie obrazu. Spora część odpowiedzialności za ostateczny sukces spadła bezpośrednio na barki autora zdjęć Gabriela Beristaina. W pokazaniu zakresu i rozmachu sekwencji akcji w filmie, Beristain, jego ekipa operatorów kamer oraz asystentów znalazła nowe drogi i sposoby podążania za działaniami głównych bohaterów i akcją filmu. Chcąc uchwycić realizm scen, jak również ich zacięcie i determinację operatorzy decydowali się często na zarejestrowanie materiału na kamerze statycznej.

Reklama

"Filmowaliśmy sceny z dwóch perspektyw," mówi Johnson. "Wiele z ważnych ujęć rejestrowanych jest ze znajdującego się w górze helikoptera, ponieważ w Los Angeles zawsze jest w powietrzu jakiś helikopter z kamerą na pokładzie, który jak tylko coś się dzieje zaczyna rejestrować akcję na taśmie i podąża za rozgrywającymi się wydarzeniami. Innym podejściem od strony zdjęciowej było rejestrowanie z bliska, przy użyciu pięciu lub sześciu kamer z ręki, co dawało poczucie bezpośredniego uczestniczenia w zdarzeniu. Gabriel i jego ekipa wykonali kawał dobrej roboty, a efekty ich pracy są naprawdę zadziwiające. Wszystko było tak perfekcyjnie przygotowane, że wygląda jak gdyby było zupełnie nieprzygotowane."

Johnson, Moritz oraz zespół filmowców zwracali szczególną uwagę na detale, które miałyby przyczynić się do wzmocnienia realizmu rozgrywającego się dramatu. Integralną częścią tego procesu był doradca ds. technicznych Randy Walker, przebywający już na emeryturze weteran służb policyjnych Los Angeles (L.A.P.D.), który szesnaście lat swojej służby spędził w jednostce S.W.A.T. Co ciekawe, jak mówi Johnson, był on członkiem jednostki S.W.A.T., która zajmowała się słynnym napadem na bank w North Hollywood i strzelaniną, która się w jego wyniku wywiązała. To właśnie to wydarzenie stało się inspiracją do nakręcenia otwierającej sekwencji filmu.

Jak mówi z uśmiechem Johnson: "Jeśli przejrzy się materiał filmowy zarejestrowany podczas tego wydarzenia, to Randy jest tam - w krótkich spodenkach. Z tego co wiem, był on właśnie na polu golfowym, kiedy powiadomiono go o całym zajściu. Zdążył zatem założyć tylko górną część munduru, hełm, zabrać broń. Jednak gołe nogi cały czas wystają mu z bermudów."

Zadaniem Walkera było zapewnienie autentyczności działania i taktyki przedstawionej w filmie jednostki S.W.A.T. Zanim jeszcze ruszyły zdjęcia na planie, Walker udzielił aktorskiej obsadzie filmu informacji odnośnie historii S.W.A.T., celu działania tej jednostki oraz jej miejsca w całej społeczności policyjnej, jak również na obszarze Los Angeles. Aktorzy nauczyli się także specjalnej sygnalizacji za pomocą dłoni, sposobów komunikowani się za pomocą wzroku, mowy, gestów i zachowania. Udzielono im instrukcji w jaki sposób trzymać, naładowywać i strzelać z różnych rodzajów broni.

Nawet dla aktorów, którzy mieli wcześniej do czynienia z bronią szkolenie to okazało się nader przydatne. Jak wspomina Jeremy Renner: "Dostałem do ręki tę ogromną 50-kalibrową strzelbę snajperską, która działa na ogromne naboje. Byłem tak podekscytowany mogąc z niej wystrzelić, że od razu narzekałem, że dostałem zaledwie 20 nabojów. Kiedy jednak oddałem czwarty strzał, miałem już dosyć. Byłem ugotowany. To tak jakbym za każdym razem dostawał kopniaka od osła. Zdałem sobie sprawę, że użycie tej broni jest niezwykle wyczerpujące i wiąże się z intensywnymi przeżyciami."

Jeszcze inną wyczerpującą częścią szkolenia była przeprowadzona przez Walkera tygodniowa sesja mająca pokazać i nauczyć w jaki sposób można zręcznie i szybko manewrować mając jednocześnie na sobie specjalne umundurowanie jednostki S.W.A.T., oraz ponad 13 kilogramowe ciężkie uzbrojenie. Nawet najbardziej sprawni fizycznie członkowie ekipy aktorskiej musieli nieźle się wytężyć, żeby sprostać takiemu wyzwaniu.

Jak mówi Brian Van Holt: "Do dziś nie jestem w stanie uwierzyć w jaki sposób członkowie jednostki S.W.A.T. mogą tak sprawnie i efektywnie działać mając jednocześnie na sobie całe to oprzyrządowanie. Ja sam miałem trudności nawet w chodzeniu, nie mówiąc już o bieganiu, skakaniu, dźwiganiu rzeczy, strzelaniu, pełzaniu i przemieszczeniu się w ciasnych pomieszczeniach. Nie potrafiłbym tego zrobić nawet bez całego tego uzbrojenia i sprzętu."

Chociaż należy przyznać, że "obóz sprawnościowy" zorganizowany dla aktorów był niezwykle wymagający i wyczerpujący fizycznie, to mimo wszystko dodał on wszystkim pewności siebie, jak również przyczynił się do uchwycenia pewnych niuansów charakterystycznych dla zachowania członków jednostki S.W.A.T. Jak mówi Johnson: "Stale zadawałem pytanie Randy’emu Walkenowi, czy wyglądamy na tyle wiarygodnie, żeby oficerowie policji oglądający film mogli powiedzieć Wszystko w porządku. Prawdziwym komplementem jest zawsze stwierdzenie padające z ust ludzi wykonujących daną pracę, a których przedstawia się na ekranie, że takie lub inne zachowanie było prawdzie. Oni szczególnie to doceniają."

Farrell przyznaje, że szkoła szkoleniowa S.W.A.T. była dla niego jak spełnienie dziecięcych marzeń. Jak mówi aktor: "Tutaj płacą mi sporo pieniędzy za to, że faktycznie wychodzę na plan i odgrywam takie zabawy, jakie uskutecznialiśmy z kolegami będąc jeszcze chłopcami. Nauczyłem się tutaj dodatkowo strzelać z karabinu M-4, ręcznej broni 45 mm., 9mm krótkiej broni palnej i poznałem w jaki sposób celować będąc w ruchu. Jednocześnie, chciałem przygotować się możliwie jak najlepiej podczas sesji treningowej, żeby na planie móc już pewnie dysponować całą zdobytą wiedzą."

Jeśli chodzi o Rodriguez, dużą satysfakcję dało jej to, że nie była traktowana na specjalnych, ulgowych zasadach podczas prowadzonego szkolenia. "Stosunek szkoleniowców do mojej osoby był taki - Chcesz być w zespole S.W.A.T.? No cóż, w takim razie czeka cię taka sama praca jak wszystkich pozostałych kolegów", mówi aktorka. "Randy nigdy nie traktował mnie inaczej niż chłopców. Z mojego punktu widzenia było to bardzo cenne. Czasami nieźle dostawałam w kość, ale mimo wszystko wyszło mi to na dobre."

Zarówno z punktu widzenia widzów, jak i aktorów wyczerpujący, realistyczny trening bardzo się wszystkim opłacił. Jak twierdzi Moritz: "Aby w sposób przekonujący zagrać dzisiejszego oficera jednostki S.W.A.T., ważne jest aby aktorzy i widzowie nauczyli się pewnych technik, które są przez policjantów wykorzystywane w codziennej pracy. Na przykład, sposób wchodzenia do domu, gdzie dzieje się coś złego, czy też sposób otaczania osoby, która wzięła wcześniej zakładnika. Szkolenie było nie tylko bardzo ekscytujące, ale również ogromnie kształcące. Co najważniejsze, udało się podczas niego z grupy aktorów stworzyć prawdziwy zespół, co daje się faktycznie odczuć w ich pracy na ekranie."

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: S.W.A.T. Jednostka specjalna
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy