Reklama

"Ryzyko": O PRODUKCJI

W latach 90 ilość amerykańskich milionerów wzrosła do nieprawdopodobnego poziomu. W dzisiejszych czasach 1 na 36 pracujących Amerykanów jest milionerem a liczba ta zamiast spadać, rośnie. Bo bycie bardzo, bardzo bogatym jest teraz bardzo, bardzo dobrze widziane. A im szybciej udaje się dojść do fortuny, tym lepiej. Dzieciaki, które jeszcze dobrze nie wyszły z college'u robią olbrzymie pieniądze w cyber-biznesie, 20-letnie sekretarki z Microsoftu posiadają akcje warte miliony, 19-letni raperzy są właścicielami potężnych nieruchomości, a 30-letni maklerzy kolekcjonują sportowe Ferrari.

Reklama

Ale ci, którzy nie mogą się poszczycić dyplomami najlepszych uczelni, albo układami w świecie Silicon Valley, a którzy jak Seth Davis koniecznie muszą się jak najszybciej dostać do świata wielkich pieniędzy, mają inną alternatywę – „kotłownie”.

W „kotłowniach” dużych firm maklerskich, ciężko pracujący, wygadany dzieciak z ulicy może zarobić milion dolarów w zaledwie kilka miesięcy sprzedając przez telefon „lewe” akcje. A działa to tak: maklerzy przekonują swoich rozmówców telefonicznych do kupowania akcji nieznanych lub podstawionych spółek za olbrzymie prowizje. Kiedy cena akcji wywindowana jest już wystarczająco wysoko, podstawione osoby zaczynają akcje sprzedawać. Maklerzy robią na tym fortuny, zaprzepaszczając często oszczędności naiwnych inwestorów.

Niewielu obcym udało się kiedykolwiek zobaczyć jak od podszewki wyglądają techniki wywierania presji stosowane przez „kotłownie”. To firmy, które dopuszczają do wewnątrz tylko tych których odpowiednio przeszkolono w zakresie lojalności. Stając często o krok przed prawem, firmy maklerskie nie mogą ryzykować.


Ben Younger postanowił wedrzeć się w ten zamknięty świat. Uznał „kotłownie” za doskonałą scenerię dla elektryzującego dramatu o świecie tych przedsiębiorczych młodych mężczyzn, którzy honor mierzą dolarem, i gonią za niewyobrażalnymi fortunami nie mając najbledszego pojęcia co chcieliby z nimi zrobić.

„Kotłownia” to świat ludzi o którym przeciętny człowiek nie ma bladego pojęcia”- twierdzi Younger – „a ja chciałem to mieć na ekranie”. Younger sam został w młodości zrekrutowany przez podobną firmę. "Znalazłem się tam, nie mając pojęcia o finansach, a facet który do nas przyszedł, powiedział że w ciągu dwóch lat zaczniemy zarabiać miliony” - wspomina Younger. "To było niesamowite. Rozejrzałem się dookoła. Było tam wiele innych dzieciaków jeszcze młodszych niż ja, a ja przecież miałem wtedy zaledwie 20 lat. To wyglądało jak jakaś formacja młodzieży faszystowskiej. Wtedy zrozumiałem, że to będzie temat mojego pierwszego scenariusza. Zacząłem wszystko sobie dokładnie zapisywać.”

Mimo że Younger nie przyjął pracy w „kotłowni” udało mu się podpatrzeć buzującą adrenaliną atmosferę i metody „nagrywania” olbrzymich sprzedaży. Przeprowadził ponadto wyczerpujące wywiady w środowisku weteranów „kotłowni”, z których wielu zgodziło się cokolwiek ujawnić dopiero po zapewnieniu całkowitej anonimowości.

Younger wyjaśnia: „Na początku chciałem po prostu na parę miesięcy pobyć w takiej „kotłowni”. Tyle tylko, że nikt nie chciał mnie tam dopuścić. Zamiast tego rozmawiałem więc z ludźmi, którzy tam pracowali, a potem godzinami siedziałem nad nagraniami kompletując dokumentację. Trwało to rok, całkowicie absorbując moje życie. Starałem się by mój scenariusz pozostał jak najbardziej wierny temu co się dowiedziałem –reguły, takie jak niepisany zakaz sprzedawania akcji kobietom są żywcem wzięte z rzeczywistości.

Younger zauważył, że „kotłownie” są jak tajemnicze bractwa, kierują się własnym kodeksem postępowania, mają własny język, a nawet własną, oryginalną, trzystopniową taktykę urabiania klientów. Pierwszy krok to telefon, przez który mami się klienta szybką gadką i obiecankami darmowych informacji, następnie „przeciek”, który ma klienta podekscytować. W ostatnim stadium - "zamykaniu" dotyka się takich czułych strun jak obawa przed przeoczeniem okazji albo pragnienie zapewnienie finansowej stabilności sobie lub rodzinie.

Younger odkrył również, że ci młodzi ludzie pracujący w "kotłowniach" definiują się w całości poprzez to ile zarabiają, a nie to co osiągnęli. Są milionerami bez powodu, dzieciakami z ulicy wychowanymi na filmach takich jak Wall Street albo Glengarry Glen Ross, goniącymi za kasą dla samej przyjemności robienia tego.

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Ryzyko
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy