Reklama

"Rybki z ferajny": PO PROSTU RYBI ŚWIAT

Jednym z zasadniczych zadań twórców filmu – specjalistów animacji i twórców postaci, oprócz skompletowania obsady aktorskiej, było uważne przyjrzenie się różnym rodzajom podwodnej fauny, które najbardziej pasowałyby do charakteru "Rybek z ferajny". Jak mówi Bergeron: "Obejrzeliśmy wiele filmów dokumentalnych o rekinach i innych gatunkach ryb morskich, a także analizowaliśmy katalogi i prasę specjalistyczną. Chcieliśmy mieć pewność, że nasze filmowe postaci mają swoje pierwowzory w naturze. Naturalnie, był to dla nas jedynie punkt wyjścia do całej historii – nie ma przecież podwodnych miast zbudowanych przez ryby i przez nie zamieszkiwanych. Ale dzięki takiemu zabiegowi wychodząc od tworów prawdziwej przyrody, przekształciliśmy tę rzeczywistość na potrzeby filmu."

Reklama

Twórcy filmu dokonali zestawienia ogromnej liczby wizerunków ichtiologicznych oraz zaczerpniętych z morskiego życia, z czym wiązały się między innymi wielokrotne wizyty w Long Beach Aquarium, gdzie zgromadzono imponującą liczbę morskiej flory i fauny.

Pierwowzorem filmowego Oscara jest wargatek sanitarnik, którego ubarwienie to pasy błękitu, czerni i żółci. Wargatek wyjada pasożyty ze skóry, skrzeli, a także z wnętrza jamy gębowej ryb; z jego usług chętnie korzystają nawet największe drapieżniki morskie. Taka charakterystyka idealnie pasuje do postaci filmowego bohatera, ponieważ w myjni dla wielorybów zajmuje się on właśnie taką pracą. Jeśli chodzi o Angie to jest ona przedstawicielką skalarów, elegancką rybą o długiej, powłóczystej płetwie, która w filmie wyobraża włosy Angie.

Lola z kolei to klasyczna skrzydlica, w połączeniu z rybą o groźnym wyglądzie – i angielskiej nazwie dragonfish. To połączenie sprawia, że Lola nabiera groźnego charakteru, a jednocześnie jest bardzo piękna. "Skrzydlice to piękne, efektowne ryby, które wyglądem przypominają motyla wodnego. Poruszają się z wielką gracją, a ich biało czerwone cętki dekoracyjne przyciągają uwagę. Ubarwienie tej ryby pełni jednak funkcję ostrzegawczą . Skrzydlica posiada rozłożyste płetwy grzbietowe, które zaopatrzone są w kolce, na których końcu znajdują się ampułki z jadem i bardzo duże płetwy brzuszne, które niekiedy sięgają płetwy tylnej. Taka piękna ryba płynie powoli i nie chce się wierzyć, że może szybko zaatakować. Cały ten opis idealnie pasuje do naszej filmowej famme fatale – Loli", mówi Damaschke.

Sykes to kolcobrzuch, który w momencie podenerwowania rozdyma się. W naturze ryba ta słynie z umiejętności rozdymania ciała w celu odstraszenia drapieżnika. Ciekawostką jest fakt iż mięso tej ryby jest bardzo toksyczne, nawet po przegotowaniu jest ono trujące.

O ile cechy zewnętrzne ryb morskich i oceanicznych dają się wyraźnie zauważyć w postaciach filmowych, o tyle zostały one dodatkowo wyposażone w cechy charakterystyczne dla ich odtwórców. Dla przykładu filmowemu Sykesowi doprawione zostały charakterystyczne dla Martina Scorsese grube brwi, natomiast Lola ma ponętne usta użyczającej jej swojego głosu Angeliny Jolie.

Jak mówi Jenson: "Dużą radość sprawiało nam wzbogacanie filmowych wizerunków charakterystycznymi cechami odtwarzających ich głosy aktorów. Doświadczeni animatorzy potrafią w mistrzowski wręcz sposób nadać rysunkowym postaciom maniery i osobowość aktorów. Myślę, że wszyscy pracujący w studio aktorzy nie byli rozczarowani widząc swoje ekranowe wizerunki."

Z uchwyceniem rysunkowego podobieństwa swojej postaci nie miał najmniejszych trudności grający Oscara Will Smith. "Ta ryba po prostu mnie przypomina. Myślę, że podobnie jak ja ma ona uszy osadzone nieco niżej, co nadaje jej wyglądu Willa Smitha. Myślę, że widzowie również to zauważą", śmieje się aktor.

Podobnie mówi o swoim filmowym alter ego aktorka Angelina Jolie. Usta Loli to usta Angeliny, a jej płetwa grzbietowa przypomina długie spływające włosy aktorki. Ogon Loli został zaprojektowany w taki sposób, że wygląda jak obcisła, długa, połyskliwa suknia. O wyglądzie swojej filmowej postaci Angelina mówi: "Nie wiem do końca jak animatorzy osiągnęli ten wizualny efekt, ale Lola wygląda bardzo seksy. Jest piękna i elegancka. Po prostu błyszczy na ekranie. Miałam dużo szczęścia mogąc wcielić się w taką ‘rybkę z klasą’."

Również jeśli chodzi o Renée Zellweger, wiele z jej zewnętrznych cech daje się odszukać i w Angie. Jak mówi Jenson: "Nie mogę ciągle wyjść z podziwu jak sprawnie animatorzy nadali Angie cechy Renée. Jest ona naprawdę słodka, mruga oczami i mówi zupełnie jak aktorka."

Bergeron zauważa, że nawet z pozoru niczym nie różniące się od siebie rekiny mają w filmie nieco odmienny wygląd w zależności od tego, jaka przypadła im w rola i kto jest jej odtwórcą. "Don Lino – Robert De Niro ma charakterystyczny pieprzyk. Również mimika jego twarzy przypomina pewne miny i grymasy rodem z poprzednich filmów aktora. Ma on nieco bardziej surowy i ostry wygląd niż rekin w wykonaniu Jacka Blacka – Lenny. Lenny to łagodny przedstawiciel swojego gatunku, więc i jego wygląd jest łagodniejszy. Nie ma tak ostrych zębów, ma bardziej zaokrąglony nos i policzki."

Jest obecnie często stosowaną praktyką w przypadku filmu animowanego rejestrowanie na taśmie filmowej sesji nagrywania podkładu do filmu z udziałem aktorów. Ma to pomóc specjalistom animacji w ostatecznym dopracowaniu ich filmowych wizerunków i często jest cenną inspiracją. Taką metodą pracowali również nadzorujący prace ekipy animacyjnej Ken Stuart Duncan, Lionel Gallat, Fabrice Joubert, Fabio Lignini i William Salazar. Bill Damaschke mówi: "Przy wszystkich filmach animowanych, nad którymi do tej pory przyszło nam pracować, taśmy filmowe okazywały się nieocenionym źródłem informacji o aktorach, którzy użyczali swoich głosów ekranowym bohaterom. Niejednokrotnie była to dla nas świetna inspiracja do wzbogacenia animacji o mimikę i gestykulację filmowych bohaterów. I tym razem przeglądaliśmy te taśmy setki razy, aż do momentu, w którym nie mieliśmy wątpliwości, że nasze postaci to filmowe alter ego odtwarzających ich głosy aktorów."

Duncan dodaje: "W przypadku Willa Smitha opieraliśmy się na materiałach filmowych rejestrujących muzyczne poczynania aktora. Dało nam to wiele jeśli chodzi o jego sposób poruszania się, co też staraliśmy się pokazać w osobie Oscara."

Zastosowana w filmie technika animacyjna okazała się wielkim dobrodziejstwem jeśli chodzi o ostateczny efekt filmowy, ale również wiązała się z niezliczoną wręcz liczbą nowych wyzwań, jakie pociągała za sobą najnowsza, przełomowa wręcz technologia obróbki komputerowej. Jak mówi Jeffrey Katzenberg: "Dzisiejsze osiągnięcia najnowszej technologii komputerowej pozwalają artystom spełniać ich najbardziej śmiałe marzenia. Praca z techniką komputerową to niekończący się proces ciągle nowych rozwiązań, które wkładają w ręce animatorów różnorodne narzędzia, udoskonalane z filmu na film. Pewne rozwiązania zastosowane w "Rybkach z ferajny" są o lata świetlne bardziej zaawansowane niż to, co udało nam się osiągnąć w "Shreku 2", a przecież te dwa filmy dzieli od siebie zaledwie kilka miesięcy."

Jednym z największych i najbardziej znaczących osiągnięć prezentowanego obecnie filmu było wykorzystanie udoskonalenia rozwiązania animacyjnego znanego pod nazwą "squash and stretch" (zgniatanie i rozciąganie), wizualnego tricku znanego z klasycznych kreskówek Chucka Jonesa i Texa Avery. Mówiąc językiem animacji przy użyciu takiego rozwiązania animator dokonuje deformacji przedmiotu, zgniatając go lub rozciągając, co ma w założeniu oddawać ruch lub działanie różnych przedmiotów na siebie nawzajem.

Ponieważ "Rybki z ferajny" są pierwszym filmem w technice CG, który w całości został wyprodukowany na terenie kampusu DreamWorks w Glendale, pracujący przy nim animatorzy mieli do czynienia do tej pory raczej z tradycyjną, dwuwymiarową animacją. Tym razem ołówki kreślarski musieli pozamieniać po raz pierwszy na komputerowe myszki. Dodatkową trudnością, był również fakt, iż dotychczasowymi bohaterami ich filmów były postaci przypominające postaci ludzkie, nie zaś rybie.

Bergeron tłumaczy: "Dość łatwo jest dokonać deformacji postaci za pomocą pociągnięcia ołówka, jednak jeśli chodzi o komputer spraw wygląda już dużo gorzej, ponieważ ‘obrabiana’ postać po prostu się łamie. Początkowo musieliśmy zatem dokonywać testów na papierze, pokazując w ten sposób technikom jaki efekt chcieliśmy osiągnąć. Potem zadawaliśmy im pytanie: ‘Czy jesteśmy w stanie osiągnąć taki efekt na ekranie?’ Zwykle padała odpowiedź twierdząca, a końcowy wizerunek świetnie oddawał to, o co nam chodziło."

Janet Healy dodaje: "Stworzyliśmy specjalny system kontrolny, który pozwalał animatorom na wyginanie, rozciąganie twarzy i ciał w dowolnym kierunku, na tyle na ile było potrzeba, nie tracąc przy tym spójności postaci. Taka możliwość bardzo korzystnie wpłynęła na jakość animacji. Fizyczne ruchy i mimika postaci w "Rybkach z ferajny" skorzystały na tym o tyle, że mają jeszcze silniejszy efekt komediowy."

Technika ściskania i rozciąganie wykorzystywana była konsekwentnie w całym filmie, chociaż jej efekt jest chyba najbardziej imponujący w przypadku postaci wyposażonych w wiele odnóży – meduz Erniego i Berniego. Widać to szczególnie wtedy, kiedy dwójka ta wyciąga swoje macki, żeby kogoś dorwać. Ich ulubionym obiektem ‘tortur’ jest Oscar, ale prawdziwą torturę zadali oni samym animatorom, dla których okazali się najtrudniejszymi od strony technicznej przedstawicielami podwodnego świata."

Rob Letterman przyznaje: "Ernie i Bernie mają odnóża i dredy, które stale są w ruchu, a przy tym nie mogą nie zaplątać na ekranie. W technice CG wszystko jest wirtualne, zatem pewne elementy napotykając na swojej drodze inne nie zatrzymują swojego ruchu tylko idą dalej, przecinając się. Musieliśmy na to zwrócić szczególną uwagę."

Innym zagadnieniem, z którym musieli sobie poradzić twórcy filmu był fakt, że przedstawione w filmie postaci ryb i innych stworów morskich mają cechy antropomorficzne, a do tego żyją ciągle w wodzie, rzadko więc zachowują się zupełnie statycznie. Jak zauważa Duncan: "Początkowo zapominaliśmy o ruchu wody, który sprawia, że postaci stale się poruszają i nie są statyczne. One stale płyną, a oddanie tego ruchu było dla nas dużym wyzwaniem."

Co prawda jak dodaje Lignini: "Są w filmie momenty, kiedy ryby zachowują się jak ludzie. Nie zapominajmy, że one żyją w stworzonym przez siebie podwodnym mieście i jak ludzie siedzą i stoją. Oprócz wrażenia ciągłego unoszenia się w wodzie mają także pewną wagę, ciężar, który oddaje działanie grawitacji, w sposób jaki ma to miejsce na ziemi. Te dwa elementy musiały zostać uchwycone w pewnej równowadze, pokazując świat, w którym ryby żyją w prawdziwym mieście."

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Rybki z ferajny
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy