Reklama

"Rozstania i powroty": MATKI I DZIECI

Minghella był przekonany, że motyw macierzyństwa, wydawałoby się drugorzędny, był bardzo istotny dla filmu. Porównanie i zderzenie historii dwóch matek dorastających dzieci stanowił bardzo ważny element dramaturgii. Liv przeniosła się do Londynu z córką cierpiącą na autyzm. Natomiast Amira, emigrantka z Bośni, martwi się losem swego syna, Miro, zwłaszcza, gdy zostaje przyłapany na kradzieży komputera Willa. Binoche była zdania, że Will, w którym zakochuje się Amira, jest rozdarty nie tylko pomiędzy dwiema kobietami, ale może przede wszystkim pomiędzy dwiema matkami. Moim zdaniem dotknęliśmy tego tematu w niezwykle wyrazisty i subtelny sposób. Jest w tym filmie scena, kiedy Amira mówi Willowi: Musisz wiedzieć coś o matkach: zrobią wszystko, by ochronić swoje dziecko. A Amira ma szczególne prawo, by tak powiedzieć: pochodzi przecież z tragicznie doświadczonej Bośni. - mówiła aktorka. Binoche spędziła zresztą sporo czasu w Sarajewie, chłonąc atmosferę miasta i wiele rozmawiając z tamtejszymi kobietami o ich tragicznych doświadczeniach związanych z wojną na Bałkanach.

Reklama

Producenci szukali aktorki właśnie z Bałkanów lub wschodniej Europy do roli Amiry. Binoche początkowo odmówiła udziału w filmie: Jeśli kręcisz film o Bośniaczce, powinieneś zaangażować Bośniaczkę. To twój obowiązek. W końcu Minghella ją namówił, a Binoche przekonała wszystkich swym zaangażowaniem i pracą. W scenach, w których występowała z aktorami drugoplanowymi, prawdziwymi Bośniakami, zarówno jej akcent, jak i sposób zachowania, były niemal nie do odróżnienia.

Juliette ma twórczą swobodę i wielką odwagę, jest nieustraszona. To działa na całą ekipę, zwłaszcza na aktorów - podkreślał Law. - Z aktorstwem jest trochę jak ze sportem. Gdy grasz z silnym partnerem, dajesz z siebie wszystko, wzmaga się twoja inwencja. A Juliette jest niezwykle silna. Minghella nie zaprzeczał, że początkowo nie myślał o obsadzeniu Binoche. Gdy piszę, nie myślę o obsadzie. Zastanawiam się nad tym dopiero później. W czasie pisania - trudno to wytłumaczyć, ale tak jest - staję się każdą z postaci. Byłem także Amirą. Dopiero potem przychodzi czas poszukiwania aktorów.

Jasne było, że równie ważną postać Liv musi także zagrać wybitna aktorka. Wybór padł na Robin Wright Penn. Law bardzo go pochwalał. Jego zdaniem, jest to jedna z nielicznych amerykańskich aktorek filmowych, które potrafią fascynować. Jest zdystansowana, enigmatyczna, ma w sobie tajemnicę i jest oczywiście niezwykle piękna - komplementował swą koleżankę po fachu. Penn, słynna ze starannego dobierania ról, dostrzegła w postaci Liv to, co lubi najbardziej. W tej postaci zapisana jest niejednoznaczność, delikatne niuanse. To daje aktorowi szansę na prawdziwie twórczą pracę - twierdziła. - Liv lubi wszystko wyjaśniać i planować. Wyjaśnia dokładnie, co robią i dlaczego, także swojej córce. Kocha ją, ale czuje się bardzo samotna. Nie potrafi nawiązać z Beą kontaktu na innej, głębszej płaszczyźnie, co jest oczywiście bardzo trudne - zauważyła aktorka.

Law tak zaś komentował relacje Willa i Liv: To ciągle jest jeszcze pod wieloma względami dobry związek. Oboje wiedzą, jak unikać ostrych konfliktów, są sobie wzajemnie potrzebni. Will jest też bardzo dobrym ojczymem dla Bei, a nie jest to przecież w ich sytuacji łatwe. Penn celnie zwróciła uwagę na odwrócenie pewnego kulturowego, mocno utrwalonego stereotypu: Uważa się, że Anglicy są zamknięci w sobie, tłumią emocje i w związku z tym trudno się z nimi porozumieć. Tymczasem w naszym filmie to Szwedka Liv ma z tym poważne problemy. W tym związku to głównie na Willu spoczywa ciężar komunikacji, to on usiłuje wyjaśniać trudne kwestie. Liv ma z tym wielkie trudności.

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Rozstania i powroty
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy