"Romance & Cigarettes": JOHN TURTURRO (REŻYSER I SCENARZYSTA) O FILMIE
Idea tego filmu narodziła się już podczas kręcenia Barton Fink. Wymyśliłem wtedy tytuł, temat, pierwszą scenę i listę kolejnych ujęć. Uważałem, że to bardzo interesujący pomysł, ale wróciłem do niego dopiero podczas realizacji mojego drugiego filmu Illuminata.
Dla mnie Romance & Cigarettes nazwać można operą klasy robotniczej. Kiedy ludzie nie mają pieniędzy, znajdują ucieczkę w muzyce, zupełnie jak w modlitwie. Życie nie jest komedią ani tragedią, ani musicalem, ale wszystkie te elementy razem stanowią część naszego codziennego doświadczenia. Według Arystotelesa, dramat musi mieć fabułę, postaci, zamysł, poezję, muzykę i taniec. Ja dodałem do tego jeszcze seks.
JAK TO WSZYSTKO SIĘ ZACZĘŁO:
John Turturro zaczął pisać scenariusz na planie filmu Joela i Ethana Coenów Barton Fink, w którym sam grał pisarza. Jego bohater to scenarzysta pracujący w Hollywood. Turturro zdecydował się na bardzo dosłowne podejście do rzemiosła aktorskiego. Musiałem doświadczyć, jak to jest i zacząć pisać – wspomina – zdałem sobie sprawę, że różni się to ogromnie od tego, co widać w filmach. Nie tylko więc chodził do szkoły sekretarek, żeby poprawić swoje maszynopisanie (musiał pracować na zabytkowej maszynie), ale gdy kamery poszły w ruch, Turturro rzeczywiście zaczął pisać coś własnego. Stwierdziłem, że to będzie dobry pomysł – wyjaśnia. Kilka pierwszych słów, które powierzył papierowi, to były właśnie tytuł i pierwsze sceny Romance & Cigarettes. Bardzo podobał mi się ten tytuł i ta historia – wspomina – poza tym widziałem, jak mnóstwo ludzi przechodziło przez tego typu doświadczenia. Niektóre rzeczy zaobserwowałem, inne sobie po prostu wyobraziłem.
Ale było to na wiele lat przed tym, nim ten projekt w końcu zaowocował. Był to rzeczywiście płodny okres dla mnie – wspomina. Moja żona była w ciąży, więc mnóstwo rzeczy działo się w moim życiu. Nie możesz jednak zrobić wszystkiego, więc zapisujesz to i odkładasz.
PRZEŁOM:
Dopiero wówczas, gdy Turturro pracował jako reżyser nad drugim filmem – Illuminata – powrócił do swojej musicalowej czarnej komedii.
Kiedy w montażowni reżyser zmagał się z rozwiązaniem jakiegoś technicznego problemu, w jego wyobraźni otworzyło się coś, co sam określa mianem „małych drzwi”. Po prostu nagle zobaczył, jak muzyka z Romance & Cigarettes mogłaby być włączona w akcję: jako wyraz uczuć i nadziei bohaterów – taką właśnie rolę grała muzyka popularna w życiu jego rodziny i sąsiadów w dzieciństwie.
Zacząłem konstruować fabułę, ale zostawiłem ogromną część nie rozstrzygając niczego. Chciałem zobaczyć, dokąd mnie to zaprowadzi. Znaczącą partią pozostawioną do ostatecznego wypełnienia i dopracowania była właśnie muzyka, która ostatecznie miała nadać temu filmowi energię i styl. Zasadniczo wiedziałem, dokąd zmierza fabuła – mówi reżyser – ale próbowałem także wsłuchiwać się w piosenki. Miałem The Man Without Love; to była piosenka, przy której wyrosłem. I znałem The Girl That I Marry. Poza tym zrobiłem listę tysięcy piosenek. Próbowałem wybierać te najbardziej pasujące do fabuły, a nie tylko te, które są moimi ulubionymi utworami. Ale odczuwam oczywiście pokrewieństwo duchowe z niektórymi piosenkarzami, którzy są dla mnie jak najlepsi kumple: to James Brown i Tom Jones.
INSPIRACJA:
Inspiracja do Romance & Cigarettes i realizacja tego filmu są wynikiem pasji, która rodziła się przez długi czas. Próbuję dawać wiele z siebie we wszystkim, co robię – mówi Turturro – ale nawet jeśli wierzysz w coś, łatwo jest wpaść w zasadzkę, pozbyć się swojej naturalności, spontaniczności i powiedzieć: Zrobię to, co wcześniej naprawdę chciałem. W tym momencie wszystko to, co wcześniej naprawdę chciałeś – ulatnia się, znika, bo nie miałeś tego opracowanego. „Pasja”, mówią filmowcy, „musi być jak świerzb, który wciąż chcesz drapać. Cały czas o tym pamiętam.