Reklama

"Ricky": WYWIAD

Punktem wyjścia dla filmu "Ricky", było krótkie opowiadanie angielskiej pisarki, Rose Tremain...

W Anglii opowiadanie znane jest pod tytułem "Ćma", przywołując na myśl nocne motyle, ślepo podążające w stronę światła. Z kolei francuska wersja nosi tytuł "Leger comme l'air" (w wolnym tłumaczeniu, "Lekki jak powietrze"). Opowiadanie, od razu mi się spodobało, jednak nie byłem pewien czy będę w stanie je zaadaptować.

Jest ono bardzo krótkie, a jego styl przypominał mi "Rosette" braci Dardenne. Bohaterami są biedni, nieuprzywilejowani biali ludzie, żyjący w przyczepie kampingowej, w samym sercu Stanów Zjednoczonych. To właśnie z powodu usytuowania akcji, nie byłem do końca przekonany w jaki sposób mam podejść do przedstawionej historii, jak sprawić, by stała się moją własną. I chociaż podobał mi się sposób w jaki niezwykłe wydarzenia wpływały na ponurą egzystencję bohaterów, to jednak elementy fantastyczne mnie przerażały. To wszystko sprawiło, że z początku wątpiłem w możliwość przełożenia historii na język filmu.

Reklama

Jednak w końcu zdałem sobie sprawę, że tym, co najbardziej zachwyciło mnie w nowelce nie były wcale elementy fantastyczne, ale sposób w jaki opowiada o rodzinie, o naszym w niej miejscu, a także o tym jak nowy członek - partner czy też dziecko - może zatrzasnąć jej stabilnymi podstawami.

W filmie, nieustannie mieszasz komedię z fantazją i surowym realizmem. Czasami widz nie wie, czy ma się śmiać czy raczej skulić się ze strachu.

W sposobie pisania Rose Tremain kryje się pewna ironia, która koresponduje z moją własną, bardzo zależało mi na przeniesieniu jej do filmu. Za każdym razem gdy historia staje się zbyt "nieprawdziwa" lub dziwaczna, wprowadzane są elementy humoru i dystansu, aby uwolnić napięcie, tak by scena miała sens.

Dla Katie i jej córki ogromną przyjemność sprawia opiekowanie się Rickym, tym nadzwyczajnym dzieckiem. Mam nadzieję, że ta radość stanie się również udziałem samej widowni. To naprawdę zabawne zobaczyć, jak zwyczajne emocje pojawiają się w sytuacjach kompletnie nienormalnych. Każdy rodzic jest zachwycony pierwszym uśmiechem swojego dziecka, w takim samym stopniu jak jego jak beknięciem czy też pierwszymi krokami. Inność Ricky'ego tylko podkreśla tego typu zachowanie.

Katie ani przez chwilę nie postrzega inności swego syna jako oznaki niepełnosprawności. Według niej jest ona prawdziwym darem. Wydaje się jej wręcz zabawna, czerpie z niej niesamowitą radość.

Wzrost i fizyczność Ricky'ego tylko podkreślają jego niezwykłość.

Arthur, czyli chłopiec który wcielił się w postać Ricky'ego, jest dużym i pięknym dzieckiem. Jego wzrost jest tym bardziej zauważalny, gdy obok niego pojawia się Melusine, która w filmie gra jego starszą siostrę. Melusine jest bardzo drobna. W filmach dzieci są często idealizowane. Prawie nigdy nie pojawiają się na ekranie w chwili gdy płaczą, są głodne czy też brudne... dlatego dla mnie niezwykle ważnym, było pokazanie dziecka jako prawdziwego bohatera, wyrażającego swojego potrzeby i emocje.

Moja współpraca z Arthurem, nie różniła się zbytnio od tej z pozostałymi aktorami, występującymi w filmie, po prostu dokładnie objaśniałem mu, czego oczekuję w danej scenie. Oczywiście w trakcie realizacji filmu, musieliśmy uwzględnić i dostosować się do harmonogramu dnia Arthura, czyli pory karmienia i drzemek. Najzabawniejsze w tym wszystkim jest to, że niezwykle poważnie podszedł on do swojej roli, z sceny na scenę stawał się coraz lepszy, co pozwoliło nam zakończyć zdjęcia kilka dni przed wyznaczonym terminem. Zazwyczaj potrzebował on 3 lub 4 ujęć, by zagrać dokładnie tak, jak to zaplanowałem.

W filmie wielokrotnie mamy do czynienia z elipsami, szczególnie na początku filmu.

Elipsy pomagają widzowi w przechodzeniu przez kolejne stadia typowej love story: samotność, spotkanie, budowanie związku, mała dziewczynka czuje się odrzucona, narodziny dziecka. To bardzo ważne, aby przenieść widza w sam środek ukazanej historii: przyjście na świat Ricky'ego.

Dlaczego zdecydował się Pan rozpocząć film od sceny, w której Katie rozmawia z pracownikiem socjalnym, by chwilę potem przejść do retrospekcji.

Wiedziałem, że ten świadomy wybór sprowokuje wiele interpretacji i bardzo mi się to podoba. Przede wszystkim, zależało mi na zapewnieniu widzom swobody w reagowaniu na wydarzenia ukazane w filmie. Chciałem, aby każdy z nich pokusił się o interpretację, wykorzystując przy tym własne doświadczenia. Według mnie, wspomniana scena ma miejsce mniej więcej w połowie łańcucha zdarzeń, gdy Paco postanawia opuścić Katie, zostawiając ją samą z dwójką dzieci. Zależało mi na ukazaniu matczynej odwagi w przełomowym dla tej kobiety momencie, gdy zaczyna ona wątpić w siebie jako matkę i poważnie zastanawia się nad oddaniem swego dziecka rodzinie zastępczej. Ukazanie tych wydarzeń na samym początku filmu, pozwoliło mi jednoznacznie określić sytuację socjalną bohaterów i zasygnalizować powracający temat więzów matczynych.

Podobał mi się także pomysł zabawy z oczekiwaniami widzów dotyczących pojawiających się w filmie retrospekcji. Realizm sceny daje nam złudne wrażenie, że obejrzymy dramat rodzinny. W ten sposób obecność elementów fantastycznych tym bardziej zaskakuje.

"Ricky", to film opowiadający o rodzinie, jednak główną bohaterką jest kobieta?

Uwielbiam portretować kobiety, a przy okazji tego filmu chciałam również zgłębić temat macierzyństwa, ale w zupełnie inny sposób, niż miało to miejsce w moim wcześniejszym obrazie "Zauważ morze". Tam dwa aspekty instynktu macierzyńskiego zilustrowane zostały przez dwie różne kobiety: dobrą matkę i złą matkę. W "Rickym' te dwa aspekty łączy w sobie postać Katie, a w miarę rozwoju wydarzeń widz staje się świadkiem złożonej ewolucji jej macierzyńskich impulsów. Na początku Katie, zachowuje się jak lwica, starająca się za wszelką cenę ochronić swoje młode, później z kolei staje się raczej zabawną mamą, nieustannie bawiącą się ze swoimi dziećmi, w sposób w jaki najmłodsi bawią się zabawkami. W końcu staje się matką, która w nagły i bolesny sposób została skonfrontowana z szarą rzeczywistością.

Jak się Panu wydaje: czy instynkt macierzyński jest bardziej skomplikowany niż rodzicielski?

Z pewnością jest bardziej interesujący. Często dziecko w odczuciu kobiety jest swego rodzaju przedłużeniem jej samej. Od zawsze fascynował mnie psychologiczny wymiar narodzin, tak samo jak organiczna nić łącząca matkę z dzieckiem.

Z drugiej strony ojciec, Paco, jest niezwykle złożoną postacią, zupełnie inaczej niż w opowiadaniu, gdzie powraca jedynie z powodu pieniędzy. Chciałem pogłębić relację pomiędzy kobietą a mężczyzną. To prawda, że Paco chce wyciągnąć pieniądze od dziennikarzy w zamian za możliwość kontaktu z Rickym, ale jego motywacje nie są czysto cyniczne, ponieważ za zdobyte pieniądze chce kupić dom, w którym mogliby zapewnić Ricky'emu lepsze warunki wychowawcze. Oczywiście, Paco powraca dopiero wtedy, gdy okazuje się że jego syn jest niezwykłym dzieckiem. Jednak nie można zapomnieć, że miał bardzo niewiele czasu na to, by jego rodzicielskie odczucia mogły się w pełni rozwinąć, ponieważ Katie bardzo szybko wykluczyła go z życia ich dziecka. Wydaje mi się, że w dzisiejszych czasach zbyt często mamy do czynienia z ojcami, którzy czują się po prostu odrzuceni, dlatego też motyw ten został bardzo silnie zaakcentowany w filmie.

Dlaczego zaangażował Pan Sergii Lopeza do roli Paco?

Już od dawna chciałem z nim współpracować. Pracując nad scenariuszem cały czas myślałem o tym, że Sergi byłby idealny do roli Paco. Sergi jest niezwykle subtelnym i zmysłowym aktorem, jest coś kobiecego w sposobie w jaki się porusza, jednocześnie jest on bardzo męski, co z kolei jest niezwykle atrakcyjne dla kobiet i daje im poczucie bezpieczeństwa. Paco, w wykonaniu Sergia, jest ambiwalentny i ludzki, chociaż na papierze wydawał się postacią wyłącznie negatywną.

Jak wyglądała współpraca z Alexandrą Lamy?

Gdy zobaczyłem ją na ekranie telewizora w filmie "A guy, a girl", pomyślałem że jest niezwykle interesującą aktorką, posiada talent komediowy. Przypominała mi amerykańskie aktorki ze screwball comedies, jednocześnie czułem, że sprawdziłaby się także w rolach dramatycznych. Byłem przekonany, że dzięki niej widzowie uznają historię przedstawioną w filmie, za bardziej wiarygodną. Przygotowując Alexandrę do roli Katie, chciałem aby przede wszystkim oswoiła się z ciszą i samotnością.

Czy Alexandra nie miała nic przeciwko występowaniu bez makijażu?

Alexandra wiedziała o tym zanim rozpoczęliśmy zdjęcia i nie miała z tym najmniejszego problemu, ponieważ nie należy do narcystycznych aktorek. Nie chciałem, aby postać Katie była uwodzicielska, zależało mi na tym, by zobaczyć jej skórę, ciało bez idealizowania, zbytniego upiększania... chciałem, by pozostała jak najbardziej naturalna.

Jednocześnie chciałem ukazać piękno obrzeży miasta, gdzie mieszka Katie. Próbowałem połączyć realizm z pewną dawka stylizacji. Chciałem zwrócić uwagę widza na pochodzenie Katie, ponieważ pozwoliło mi to na zaakcentowanie problemu "zamknięcia w sobie", które obecne jest w każdej rodzinie. Gdyby Katie wywodziła się z średnio zamożnej rodziny, z pewnością skonsultowałby się w sprawie Ricka ze specjalistą. Jednak ona woli ukrywać dziecko, ponieważ nie czuje się częścią systemu. Pojawienie się Ricka w jej życiu, jest jak wygrana na loterii. Dziecko staje się źródłem bogactwa, zarówno w znaczeniu dosłownym i przenośnym, którym nie chce się z nikim dzielić.

Czy wykorzystanie efektów specjalnych w filmie, było w Pana odczuciu przeszkodą?

Muszę przyznać, że gdy prace nad projektem były jeszcze na etapie przygotowań, byliśmy trochę zdenerwowani. Efekty specjalne + dziecko to bardzo duże utrudnienie. Jednak gdy przystąpiliśmy do realizacji, okazało się że wszystko idzie jak po maśle. Lubię sięgać po efekty specjalne, gdy są one absolutnie integralną częścią filmu, tak jak miało to miejsce w filmie Jacka Arnolda Człowiek, który się nieprawdopodobnie zmniejsza, który stał się dla mnie punktem odniesienia w trakcie realizacji.

Imię Ricky nie brzmi zbyt realistycznie w odniesieniu do kontekstu filmu.

Dziecko, w opowiadaniu Rose Tramain, nazywa się Ricky. Gdy przystąpiłem do adaptacji, postanowiłem go nie zmieniać, pod koniec po prostu sie do niego przyzwyczaiłem. Zgadzam się, że dla wielu imię to może wydać się staroświeckie i brzmi dość zabawnie. Jednak we mnie wywołuje wspomnienie starych amerykańskich seriali, które oglądałem w dzieciństwie, a ponieważ w filmie imię dla dziecka wybrała Lisa, można by uznać że cała historia jest wytworem jej wyobraźni...

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Ricky
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy