"Resident Evil 2 - Apokalipsa": JAK GRA STAŁA SIĘ FILMEM
W roku 2002 Paul W.S. Anderson przeniósł na duży ekran fabułę "Resident Evil", jednej z najpopularniejszych gier na świecie. Film odniósł olbrzymi sukces, stało się więc oczywiste, że prędzej czy później powstanie kontynuacja. "Zawsze chciałem zrealizować naprawdę przerażający horror" – mówi Bernd Eichinger, kierownik produkcji ze studia Constantin Film. To właśnie on wpadł na pomysł nakręcenia pierwszej części. Wszystko dlatego, że pewnego dnia... nakrył pracowników studia Constantin na tym, że na biurowych komputerach grali w "Resident Evil". Błyskawicznie zdał sobie sprawę z filmowego potencjału i rynkowego powodzenia tej produkcji. Poszczególne części sagi są popularne na całym świecie, a ich łączna sprzedaż przekroczyła już wynik 24 milionów egzemplarzy. Tylko w tym roku japońska firma Capcom zamierza wydać dwa nowe tytuły z tej serii: "Resident Evil: Outbreak" na konsolę Playstation 2 oraz "Resident Evil 4" na Nintendo GameCube. "Wiedziałem, że jeśli uda nam się oddać nastrój gry na ekranie, sukces mamy w kieszeni" – wspomina Eichinger.
Studio Conastantin błyskawicznie nabyło prawa do ekranizacji od Japończyków. "Jesteśmy niezależną firmą – wyjaśnia Eichinger. – Aby podjąć decyzję, nie musimy zwoływać kilkunastu zebrań i pytać o zdanie stu pięćdziesięciu członków zarządu. Myślę, że to właśnie ujęło naszych partnerów z Capcom. Co ważniejsze, do komputerowego pierwowzoru podeszliśmy z należytą powagą i uszanowaniem. To również spodobało się Japończykom".
"Chcieliśmy przykuć widzów do ekranu w podobny sposób, w jaki udało się to ludziom z firmy Capcom – mówi Paul Anderson, długoletni miłośnik gier komputerowych. – W pewnym sensie mieliśmy ułatwione zadanie, ponieważ współczesne gry w ogromnym stopniu posługują się językiem kina. Naszym celem więc było odtworzenie na dużym ekranie miejsc, wydarzeń i postaci z oryginalnego ‘Resident Evil’, ale w taki sposób, by nawet zagorzali fani mogli w jakimś momencie poczuć się zaskoczeni".
Podobnie jak w przypadku pierwszej części, Anderson napisał scenariusz "Apocalypse", ale ponieważ był już mocno zajęty realizacją thrillera SF "Obcy kontra Predator", producenci przekazali ster w ręce Alexandra Witta. Do tej pory pracował on jako drugi reżyser na planie takich produkcji, jak "Włoska robota", "Daredevil", "Helikopter w ogniu" i "Gladiator". "Trudno uwierzyć, że to jego samodzielny debiut – mówi Oded Fehr, który na ekranie wciela się w Carlosa Oliverę, dowódcę oddziału S.T.A.R.S. – Alexander przez cały czas jest spokojny, zrelaksowany, a jednocześnie wie, czego chce i konsekwentnie realizuje swoją wizję. Jest też bardzo otwarty na wszelkie sugestie. Miałem wrażenie, jakbym ten film kręcił ze swoim najlepszym przyjacielem".
Przed rozpoczęciem zdjęć aktorzy zostali poddani morderczemu treningowi, aby wiarygodnie wypaść w rolach zaprawionych w boju komandosów. Nietrudno się domyślić, że najtrudniejsze zadanie spotkało Millę Jovovich. "Ćwiczyła całe cztery miesiące – i to ćwiczyła naprawdę ostro" – zapewnia Paul Anderson.
"Mam duszę wojownika, uwielbiam się bić – twierdzi Milla Jovovich. – Może to przez moje jugosłowiańskie pochodzenie? Może ten instynkt barbarzyńcy to efekt takich, a nie innych genów?". Trening aktorki obejmował m.in. zajęcia pod okiem mistrza capoeiry Amena Santo. Ta egzotyczna i coraz modniejsza na świecie sztuka walki pochodzi z Brazylii; przez długi czas była tam uważana za nielegalną. Dlatego twórcy capoeiry wprowadzili do stylu walki elementy tańca, aby podczas treningu na niezorientowanych widzach sprawiać wrażenie, że uczą się tanecznych kroków. Milla Jovovich przeszła także ćwiczenia w obchodzeniu się z bronią. Jej nauczycielem był Phil Spangenberger, który szkolił także m.in. Willa Smitha i Mela Gibsona. Umiejętnościami aktorki zachwyca się Steve Lucescu, trener kaskaderów: "To fenomenalna dziewczyna. Nigdy się nie poddaje, zawsze chce być najlepsza".
Kulminacyjnym momentem filmu jest pojedynek Alice z istotą znaną jako Nemesis. "Podczas pierwszych zajęć powiedziałem Milli: ‘Dobra, ta sekwencja walki składa się z jakichś dwudziestu ruchów. Spróbuj je opanować, a potem zobaczymy’. Przyswoiła sobie wszystkie ruchy w ciągu zaledwie kilku godzin! Potem wprowadzaliśmy coraz więcej komplikacji, aż wreszcie Milla była w stanie po mistrzowsku wykonać całą sekwencję" – wspomina Lucescu.
Drugą, po Alice, najważniejszą postacią na ekranie jest Jill Valentine, bohaterka całej serii gier. Po długich poszukiwaniach twórcy "Apocalypse" odnaleźli wreszcie idealną odtwórczynię tej roli: brytyjską aktorkę Siennę Guillory. "Nie było to łatwe zadanie – opowiada producent Don Carmody. – musieliśmy przecież liczyć się ze zdaniem graczy, którzy doskonale wiedzą, jak wygląda Jill, znają każdy szczegół jej sylwetki". Na szczęście udało się. Pod wrażeniem był nawet pan Hiroyuki Kobayashi z firmy Capcom, producent gier "Resident Evil". Pewnego dnia przyleciał na plan prosto z Tokio. "Nie mógł uwierzyć własnym oczom – mówi Carmody. – Sienna to naprawdę Jill".
Jovovich i Guillory błyskawicznie stworzyły wspaniały duet, zarówno jako aktorki, jak i postacie z filmu. "Z Millą fantastycznie się pracuje – zapewnia Sienna. – Jest niewiarygodnie inteligentna. Umie pracować ze scenariuszem i umie pracować z ludźmi".