"René": WYWIAD Z REŻYSERKĄ
Wywiad z Heleną Třeštíkovą (Matt Bochenski) Helena Třeštíková - dokumentalistka, ukończyła Praską Szkołę Filmową (FAMU) w 1974. Od tego czasu realizowała 30 filmów, głównie skupiając się na długich formach.
- Gdzie poznałaś Rene i w jaki sposób doszło do powstania filmu?
- Specjalizuje się w metodzie długiej obserwacji - to nie pierwszy film, który zrobiłam w ten sposób. W 1989 roku zaczęłam nowy, długodystansowy projekt, którego bohaterem był mody chłopak. Chciałam znaleźć kilku młodocianych przestępców i poświęcić im trzy, cztery lata, zobaczyć, co sprawiło, że wylądowali w więzieniu i to, jak potoczą się ich losy. Znalazłam sześciu takich chłopaków i Rene był jednym z nich. Pierwszy film o Rene skończyłam, gdy mnie okradł. Był interesujący.
- Możesz powiedzieć coś więcej na temat tego zdarzenia. To jedna z kluczowych części filmu. Ale nie mówisz o tym za wiele, nie podajesz okoliczności.
- Tak to było, rzeczywiście coś niespotykanego, że zrobił coś takiego. Dostrzegłam w tym swego rodzaju komunikat. Oczywiście to było okropne, tym bardziej, że wyniósł nawet pieniądze ze skarbonek moich dzieci. To była skomplikowana sytuacja, nie tylko dla mnie, ale i całej mojej rodziny. To była wiadomość od Rene i część jego osobowości.
- Rene miał jakiś kontakt, z którymś z członków twojej rodziny?
- To była dziwna relacja. Po trzech latach od kradzieży, postanowiłam kontynuować pracę z Rene (a nie z innymi). On nie jest postacią pozytywną, ale bardzo skomplikowaną i ciekawą do obserwacji. Mój stosunek do niego też jest skomplikowany - w jednej ze scen pyta mnie: czy jest dla mnie kimś więcej niż tylko obiektem filmowym. Nie potrafiłam udzielić jednoznacznej odpowiedzi. Wiem, że ja dla niego byłam ważna. Czasami myślałam o nim jako o przyjacielu, a z drugiej strony mogłam go nienawidzić. Chciałam pokazać mieszaninę tych uczuć i mam nadzieję, że historia o Rene ma więcej kolorów niż czerń i biel.
- A te inne filmy, które zrealizowałaś? Pokazywałaś je gdzieś?
- Tak, można je było zobaczyć w telewizji i miały ten sam tytuł: Powiedz mi coś o sobie. Jeśli chodzi o Rene - to była moja własna decyzja, żeby kontynuować ten projekt. Wyłożyłam na niego swoje pieniądze. Nie miałam pewności, że zdobędę wystarczająca ilość materiału, w ogóle nie miałam pewności, jak to się dalej potoczy.
- Bardzo ciekawe jest obserwowanie, jak ludzie zmieniają swoje zachowanie, kiedy kamera zostaje włączona. Masz pewność, że udało ci się złapać prawdziwego Rene? Skąd wiesz, czy to nie jego poza, którą przybrał akurat przy tobie?
- Moim zdaniem to niemożliwe, by cały czas fałszować obraz. W niektórych momentach Rene naprawdę wchodzi w swoje historie i mam nadzieję, cały film jest prawdziwą prezentacją jego osobowości. Popada w różne nastroje i znajduje się w innym miejscu niż inni, ale mam nadzieję, że to nie tyko "gra", a pokazanie prawdy o jego życiu.
- Masz poczucie, że go wykorzystałaś?
- Można tak na to spojrzeć. Według mnie to było partnerstwo, dla niego to też było ciekawe doświadczenie. Mam nadzieję, że byłam dla niego inspiracją do pisania. Bez mojego wpływu, nie zacząłby pisać. Te dwie książki, które opublikował były dla niego bardzo ważne, bo po raz pierwszy udało mu się zrobić coś pozytywnego.
- [do córki reżyserki] A jak ty widziałaś tę sytuację?
- To bardzo dziwne. On jest takim przyjacielem rodziny, ale w taki nietypowy sposób. Najdziwniejszym momentem była premiera filmu w Pradze, na którą przyszedł, rozpoznał mnie i spytał, co u mnie słychać. Byłam bardzo młoda, kiedy do nas napisał i wydawał mi się straszny. Jest taka scena, w której zostawia widomość na naszej automatycznej sekretarce - ja prawie odebrałam ten telefon. To było przerażające. Teraz bardziej boje się, że on czerpie z mojej mamy, wykorzystuje ją. Czasem ona daje mu pieniądze?
- [Helena]: Nie chce mu dawać pieniędzy za nic. Uważam, że to interesujący człowiek. Chcę mu organizować różne rzeczy, takie jak na przykład pokazy specjalne. Staram się, żeby z racji takich pokazów, dostawał jakieś pieniądze. Nie ma pieniędzy i jest mu naprawdę trudno.
- Trudno jest lubić Rene. Dla wielu ten film może być trudny w odbiorze, nie zastanawiałaś się nad tym?
- Zupełnie inaczej na to patrzę. Niektórzy powiedzą, że Rene ma w sobie coś mrocznego i jest antybohaterem. Ale to jest mój pomysł na robienie filmów - obserwowanie wyjątkowych ludzi wraz z towarzyszącymi im zdarzeniami i upływającym czasem. To dokument, nie mam wpływu na to czy ktoś wzbudza sympatię czy nie. Trudno jest poświęcić się czemuś przez tak długi czas, ale mam nadzieję, że zrobiłam to imię interesującego tematu.