"Rekonstrukcja": WYWIAD
Christopher Boe o Miłości i Własnej Tożsamości w “Rekonstrukcji” (rozmawiała Liza Bear z redakcji indieWIRE)
Pierwszy pełnometrażowy film duńskiego reżysera Christoffera Boe’a „Rekonstrukcja”, zainspirowany fotografią kobiety stojącej w pokoju pełnym pustych szaf na książki autorstwa Jacques-Henri Lartigue’a, zasłużenie wygrał prestiżową statuetkę Camera D’or na MFF w Cannes w 2003 roku, a Manuel Alberto Claro otrzymał Golden Plaque za wspaniale rozświetlone szerokoekranowe zdjęcia. Film zamyka temat zgłębiania miłości i własnej tożsamości rozpoczęty w trzech wcześniejszych filmach krótkometrażowych, „Obsesji”, „Dziewictwie” i „Lęku” "Obsession," "Virginity", "Anxiety.")
„Wszystkie te filmy traktują o młodym mężczyźnie prześladowanym przez piękną kobietę, który w pewnej chwili wpada w pułapkę swojej własnej logiki na temat miłości,” opisuje 30-letni Boe, żarliwy fotograf, jak i filmowiec. Tę właśnie logikę Boe rozkłada na czynniki pierwsze w „Rekonstrukcji.”
„indieWIRE: Czy był Pan studentem Jurgena Letha w Duńskiej Narodowej Szkole Filmowej?
Christoffer Boe: Nie. On jest wykładowcą i konsultantem na wydziale filmu dokumentalnego, a nie fikcji. Spotkałem go dopiero niedawno - nasze filmy są pokazywane na tych samych festiwalach. Kiedy jesteśmy w Danii, chodzimy do tej samej kawiarni.
iW: Co to za kawiarnia?
CB: Nazywa się Mojo. W Danii ostatnio wzrasta zainteresowanie dobrą kawą. To miejsce jest bardzo blisko mojego domu w Kopenhadze. Mieszkam tam od dziesięciu lat, ale urodziłem się i wychowałem w małym miasteczku na wsi.
iW: Czy aluzja do dzieła Letha „Doskonały Człowiek” („The Perfect Human”) zawarta w Pana filmie jest świadomym wyborem?
CB: Nie jest celowa. Widziałem ten film jeszcze na uczelni. Ale zdecydowanie uważam, że bardzo niewielu duńskich reżyserów wyrobiło sobie reputację. W świecie fikcji mamy tylko von Triera i Dreyera. Po stronie sztuki, mamy więcej filmów eksperymentalnych autorstwa Letha czy Diety Rex. Oglądanie filmów Jurgena Letha jest bardzo inspirujące.
iW: Pochodzi pan z pokolenia po Dogmie, prawda?
CB: Zgadza się.
iW: Pana pierwsze trzy filmy, „Obsesja”, „Dziewictwo” i „Lęk” zagłębiają się w aspekty miłości.
CB: Cóż. Wszystkie te tytuły to krótkie filmy studenckie trwające od 20 do 30 minut. Wszystkie w zasadzie opisują młodego mężczyznę prześladowanego przez piękną kobietę, który w pewnej chwili wpada w pułapkę swojej własnej logiki na temat miłości… W tym momencie opracowałem sposób tworzenia filmu i zabawy z narracją. W ostatnich dwóch filmach wystąpili główni aktorzy „Rekonstrukcji” Maria Bonnevie i Nikolai Lie Kaas. Zakochałem się w tej parze niesamowicie utalentowanych i nadzwyczajnych aktorów. Z myślą o nich napisałem scenariusz „Rekonstrukcji” .
iW: Zdjęcia Manuela Alberto Claro są bardzo uderzające w „Rekonstrukcji.”
CB: Niewielki budżet nie był dla nas dużym problemem, ponieważ inspirowaliśmy się przede wszystkim fotografami, którzy ukazują świat dzięki wspaniałemu wyczuciu tego, co fotografują. Zdjęcia na taśmie filmowej były niezwykle istotne, ponieważ nie jesteś w stanie do końca przedstawić głębi na kasecie wideo. Inną inspiracją byli przedstawiciele francuskiej Nowej Fali, którzy również kręcili filmy w plenerze, ale mieli bardzo świeży sposób ukazywania światła… Tworzenie filmu kinowego to nie tylko ekran o proporcjach 1 do 2:35; najważniejsze jest, w jaki sposób filmujesz wszystko i jakich obiektywów używasz. Dania weszła teraz w etap tworzenia filmów, które mnie w ogóle nie interesują. Kino i telewizja połączyły się w sposobie prezentowania scen. Telewizja ma tendencję do średnich ujęć. Ale ja chciałem zrobić film kinowy.
iW: Pańskim rozwiązaniem było użycie Super 16?
CB: Tak. Dzięki Super 16 otrzymaliśmy głębię filmu. Niestety było niebezpieczeństwo, że efekt będzie zbyt lśniący, jak reklama telewizyjna, dlatego zdecydowaliśmy obniżyć jakość obrazu do rozdzielczości wideo (na etapie montażu). Kiedy oglądasz film w kinie widzisz, że posiada cechy prawdziwego filmu, a obraz wciąż pozostaje ziarnisty. Pracowaliśmy z Super 16 Aari, nie z Super 16 Aaton, ponieważ Arri posiada więcej prędkości nagrywania i jest mniej hałaśliwa.
iW: Jak długo po ukończeniu szkoły zrealizował Pan „Rekonstrukcję”?
CB: Tydzień po ukończeniu studiów zadzwoniło do mnie dwóch producentów z Director’s Cut, którzy zbierali grupę reżyserów. Powiedzieli, że mogę zrobić jakikolwiek film chcę, ale muszę się trzymać budżetu wynoszącego półtora miliona. Przyjąłem tę propozycję.
iW: W filmie obserwujemy interesującą grę między pisarzem Augustem, który tworzy coś zmyślonego, a fotografem Alexem, który tworzy obrazy, mimo że nie widzimy go nigdy w pracy. Czy mógłby Pan w jakiś sposób skomentować różnicę między tymi dwoma światami?
CB: Dla mnie oba przedstawiają sposoby podejścia do miłości z artystycznego punktu widzenia. Bohaterowie wpadają jednak w kłopoty, ponieważ stworzona przez nich miłość jest tylko artystyczną iluzją, którą trudno połączyć z życiem. August jako pisarz jest starszy i bardziej refleksyjny… W pewien sposób scenariusz oparty jest na zdjęciach francuskiego fotografa, którego bardzo podziwiam, Jacques Henri Lartigue’a.
iW: Na którym zdjęciu w szczególności?
CB: Zdjęciu jego żony stojącej w pokoju. Jest to bardzo płaskie, horyzontalne zdjęcie. Kobieta stoi pośród szerokiej, prostej przestrzeni zapełnionej mnóstwem pustych szaf na książki. Patrząc na to zdjęcie momentalnie poczułem, że chcę nakręcić historię mężczyzny, który wraca do domu, ale jego mieszkania już nie ma. I wiedziałem, że musi to być historia miłosna.
iW: Proszę kontynuować.
CB: Oczywiście musiała istnieć również kobieta, będąca czynnikiem, który spowodował zmianę w jego życiu. Wraca skądś i trafia w zupełnie nieznane miejsce.
iW: O, metaforycznie.
CB: Tak. To doprowadziło do wprowadzenia dwóch kobiet do historii. Dlatego też pojawienie się nowej kobiety musiało być punktem, w którym mężczyzna podejmuje decyzję… Pomysł, że każdy jest uwikłany w tę historię i że ktoś posiada większą kontrolę niż inni, ewoluował wraz ze scenariuszem.
iW: Maria Bonnevie jest Szwedką?
CB: W rzeczywistości Norweżką, ale mówi po szwedzku.
iW: Ten fakt jest bardzo znaczący dla skandynawskiej widowni, prawda?
CB: Zdecydowanie. Język szwedzki jest o wiele łagodniejszy, cieplejszy i bardziej poetycki. Spośród języków skandynawskich jest z pewnością językiem miłości. Szwedzki ma również tradycję autorytetu, uprawnienia, które trudno przenieść do języka duńskiego. W kinie duńskim każdy podważa autorytety podważając również siebie. Natomiast w Szwecji są osoby, które mogą grać zarówno Hamleta, jak i Króla. Zakłada się z góry, że będą mieli coś do powiedzenia.
iW: Czy teraz, kiedy już dokładnie zbadał Pan ten temat w swoich czterech filmach, zechce go Pan kontynuować?
CB: Oczywiście. Młodzi mężczyźni w moich filmach tworzą tożsamość poprzez ich własne obsesje miłosne. Ponieważ zakochali się. Nie tyle w dziewczynie, co w obrazie dziewczyny - idealnej kobiety - który stworzyli dla siebie. A miłość do własnego wytworu fantazji przypomina mi o mojej miłości do kina. Do kina, które goni za sensacją. Następny film będzie filmem science fiction.
iW: Maria Bonnevie [która gra zarówno Aimee jak i Simone] subtelnie tworzy niuanse pomiędzy życiem jako odrobinę zaniedbywana żona bardziej sławnego, starszego mężczyzny, a byciem obiektem pragnień innego, młodszego mężczyzny, który również ją pociąga.
CB: Chcieliśmy rozdzielić te dwie postaci w jak najsubtelniejszy sposób. Nie nosi peruk, ani nie przechodzi znaczących transformacji, aczkolwiek zmienia sukienkę i makijaż. Musiała rozróżnić uwodzicielski charakter tajemniczej, nieznanej kobiety od ponętności bardziej bezpretensjonalnej, spokojnej partnerki… Jak wiesz, do tej pory patrzyłem wewnątrz (z męskiego punktu widzenia). Mój nowy film nosi tytuł „Allegro” i opowiada o pianiście, który wraca do Danii po dziesięciu latach nieobecności. Nagle, kilka godzin przed koncertem traci wszystkie zdolności grania. Ktoś porwał jego przeszłość i odebrał talent...