Reklama

"Ratując pana Banksa": OBSADA I POSTACI

Filmowcy zasiadając do dyskusji na temat obsady produkcji "Ratując pana Banksa" stworzyli listę wymarzonych aktorów. Los chciał, że marzenia udało się urzeczywistnić.

Na pierwszym miejscu proponowanych odtwórczyń roli P.L. Travers znalazła się dwukrotna zdobywczyni Oscara Emma Thompson. Reżyser John Lee Hancock tak mówi o niej i jej zmaganiach z tą niezwykle wymagającą rolą: "Aktorka takiego formatu jak Emma Thompson dysponuje bardzo wieloma środkami wyrazu. Wcielenie się w postać tak skomplikowaną i nieszczęśliwą jest bardzo obciążające. Emma zdradziła mi, jak trudno było jej wstawać codziennie rano i grać P.L. Travers. I że jej marzeniem było nie zawieść autorki Mary Poppins. To niezwykle utalentowana aktorka".

Reklama

Emma Thompson dodaje: "Jej przypadek był wspaniałym obiektem do studiów, wymagał zastosowania całej palety środków. Travers była bardzo złożoną osobą. Niełatwo byłoby mi wskazać kogoś o bardziej skomplikowanej biografii".

W rolę ikony Hollywood Walta Disneya wcieliła się inna ikona amerykańskiego filmu - Tom Hanks, który zdaje się idealnie uosabiać swojego wielkiego poprzednika. Jak ujawnia John Lee Hancock: "Film ten pokazuje nieznane oblicze Disneya. To zupełnie inna osoba, niż ta którą widzimy we Wspaniałym świecie Walta Disneya. Jej odkrywanie było niezwykle ciekawe. Ktoś musiał zagrać, a wręcz stać się Waltem Disneyem. Ale kto? Po postawieniu tego pytania wszystkim przyszedł do głowy tylko jeden aktor - Tom. Nie chciałem nakładać mu gumowej maski, by maksymalnie upodobnić go do Disneya. Chciałem, by Walt Disney wyszedł z jego wnętrza. Tom jest tak doskonałym aktorem, że właśnie w swoim wnętrzu rozpoczyna pracę nad rolą".

Reżyser tak opisuje fizyczną transformację Hanksa: "Tom zapuścił wąsy. Bardzo dużo pracował nad głosem, sposobem chodzenia, posturą, ułożeniem rąk, sposobem mówienia i intonacją zdań. Według mnie całkowicie utożsamił się z Waltem Disneyem, co było dla mnie niezwykle fascynujące".

Tom Hanks tak komentuje uwagi Hancocka: "Wcale nie wyglądam, ani nie mówię jak Walt Disney. Oprócz zapuszczenia wąsów i zmiany uczesania musiałem uchwycić błysk fantazji w jego oczach i przenikliwość jego wzroku. Nie da się tak po prostu zrobić imitacji Walta Disneya".

Do roli Traversa Goffa, przeżywającego trudności ojca pisarki pojawiającego się w scenach retrospektywnych, zaangażowano Colina Farrella. "Colin Farrell w roli Traversa Goffa to po prostu irlandzki poeta" - mówi z podziwem John Lee Hancock. "On jest tak błyskotliwym i pełnym smutku aktorem, że nie miałem wątpliwości, iż ten aspekt naszej opowieści zostanie oddany niezwykle wiarygodnie. Dziewczynka posiadająca Colina Farrella za ojca będzie ubóstwiać go za wszystko co robi i czym jest. Wybaczy mu wszystkie grzechy. Dzięki temu widzowie lepiej zrozumieją ich wzajemne relacje przedstawione w filmie".

Farrell dodaje: "W jego odczuciach wobec własnego życia jest coś nieopisanego, jakaś tragiczna niepewność. Przeniknęła ona też częściowo do postaci pana Banksa z Mary Poppins. Według mnie ta rola znacząco różni się od wszystkich propozycji aktorskich, które dostawałem do tej pory. Byłbym bardzo rozczarowany, gdyby przydzielono ją komuś innemu. Uwielbiam ten film. To świetna opowieść. Jestem bardzo szczęśliwy, że mogę wziąć w niej udział".

W roli sympatycznego kierowcy Ralpha zobaczymy niezwykle wszechstronnego aktora Paula Giamattiego. Jest to jedyna postać fikcyjna w filmie i jedyny Amerykanin, który przypada do gustu bohaterce granej przez Emmę Thompson. Giamatti mówi: "Ich stosunki układają się bardzo dobrze. Widzimy tu inną stronę bohaterki. Przez dużą część filmu eksponuje się jej trudny charakter, natomiast przy Ralphie poznajemy jej drugie oblicze. Jest przy nim szczera aż do bólu, ale on od razu orientuje się kim ona jest i wykazuje całkowite zrozumienie i akceptację. Ralph jest człowiekiem, którego łatwo polubić i P.L. Travers mimo początkowych oporów również się do niego przekonuje".

Do ról słynnych kompozytorów muzyki do "Mary Poppins" Richarda i Roberta Shermanów zaangażowano Jasona Schwartzmana i B.J. Novaka. Jak wspomina Novak: "Wszyscy znajomi entuzjastycznie reagowali na pomysł obsadzenia Jasona Schwartzmana i mnie w roli braci. Myślę, że jesteśmy nieco podobni tak pod względem temperamentu, jak i wyglądu. Mogę też dodać, że z natury jestem raczej poważnym introwertykiem, tak jak Robert Sherman. Jason z kolei wręcz promienieje radością. Fajnie, że obsadzono nas w rolach braci, pomiędzy którymi zachodziła dokładnie ta sama dynamika".

John Lee Hancock komentuje: "Jason Schwartzman jest muzykiem, gra na pianinie. Wiedziałem, że to nam się przyda, bo w scenach w sali prób jest wiele muzyki. Jason spędził wiele godzin z Richardem Shermanem ucząc się jego charakterystycznego zawadiackiego stylu gry".

Schwartzman tak komentuje relację braci z upartą autorką: "Ich stosunki z P.L. Travers przypominały starcie z siłami natury. Była tajemniczą kobietą o jasno sprecyzowanej wizji swojej twórczości i sposobu jej wykorzystania. Do Los Angeles przyjechała w roli strażnika swojego dorobku. Jej pierwsze słowa skierowane do braci Sherman brzmiały: Z mojej książki nie można zrobić musicalu!".

W roli scenarzysty Dona DaGradiego zobaczymy Bradleya Whitforda, który opowiadając o swoim bohaterze podkreśla: "Walt dał mu wielką szansę promując go z prostego animatora na współautora scenariusza. To był wielki przełom w jego karierze i m. in. dlatego konfrontacja z kamiennym murem, którym otoczyła się P.L. Travers była dla niego i dla Shermanów takim koszmarem".

John Lee Hancock przeprowadził zakrojone na wielką skalę poszukiwania dziewczynki do roli małej Pameli Travers. "Ten etap castingu był najtrudniejszy. Szukaliśmy młodocianej odpowiedniczki Emmy Thompson. Oczywiste jest, że na ile to możliwe szukaliśmy kogoś podobnego. Co ważniejsze, ta dziewczynka pojawia się w każdej scenie retrospektywnej, więc musiała być przekonująca".

Ostatecznie zdecydowano się na jedenastoletnią Australijkę Annie Buckley. "Annie miała w sobie coś tak naturalnego, czystego i niewinnego, że jeżeli udałoby się nam uchwycić to w filmie, publiczność wybaczyłaby wszystko starszej Pameli Travers. Czuliśmy, że widzowie będący świadkami zawodów, jakich Pamela doznała ze strony ukochanych osób i w konsekwencji budowania stalowej klatki mającej ochronić jej serce przed dalszymi rozczarowaniami, zapłaczą nad jej losem zamiast ją osądzać".

W scenach retrospektywnych zobaczymy Ruth Wilson w roli Margaret Goff, matki P.L. Travers. Aktorka tak wyjaśnia motywację swojej postaci: "Wydaje się, że Margaret wyszła za mąż poniżej swojej pozycji społecznej. Wybrała niezwykle charyzmatycznego romantyka, który obiecywał rzucić świat do jej stóp i spełnić każde marzenie. Jednak brutalna rzeczywistość zweryfikowała mrzonki i trudy życia z Traversem przerosły jej wszelkie wyobrażenia".

W ciocię Ellie, siostrę Margaret Goff i pierwowzór Mary Poppins, wcieliła się Rachel Griffiths, którą Hancock poznał na planie filmu "The Rookie". Obsadę zamyka Kathy Baker występująca w roli Tommie, współpracowniczki i powierniczki Walta Disneya.

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Ratując pana Banksa
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy