"Ratatuj": Paryż z perspektywy dwóch cali
Chociaż prostym pomysłem na pokazanie świata "Ratatuja" mogło być rozpoczęcie od ludzkiej perspektywy, Brad Bird, naturalnie predestynowany do wybierania najmniej spodziewanej drogi, wybrał pomysł opowiedzenia historii oczami gryzonia. Bird znalazł inspirację filmową w kilku zupełnie niespodziewanych miejscach, włączając w to klasyczny thriller. Jedna sekwencja była zainspirowana "Oknem na podwórze" Hitchcocka - przyznaje reżyser. - W tym filmie Hitchcock szpieguje losy innych z punktu widzenia mieszkania Jimmy'ego Stewarta, a w naszym filmie widzimy mieszkanie w Paryżu oczyma szczura.
Reżyser zdjęć i światła - Sharon Calahan, która wcześniej pełniła tę samą rolę przy "Gdzie jest Nemo", "Toy Story 2" i "Dawno temu w trawie", wspomina: Wiedzieliśmy, że poszukujemy naprawdę bogatego obrazu, chcieliśmy złapać uczucie, jak to jest mieszkać w Paryżu, być we wspaniałej, paryskiej restauracji, chcieliśmy, żeby jedzenie wyglądało apetycznie i pragnęliśmy, by te małe włochate zwierzątka robiły naprawdę urocze wrażenie. Miałam już w głowie kilka pomysłów, jak sprawić, by to wszystko dostało bogatszego, głębszego i "tłustszego" wyrazu, odpowiedniego dla tej historii. To oznaczało, że nasz model iluminacyjny musimy przestawić na zupełne przeciwieństwo tego, co stosujemy zazwyczaj.
Marzeniem Calahan było nadanie filmowi nastroju idealnego październikowego dnia we Francji. Kiedy dotarliśmy do Paryża, było słonecznie, ale światło było srebrzyste i rozproszone, dzięki czemu wszystko wydawało się miękkie, ciepłe i zapraszające. Takiej jakości chciałam dla naszego filmu - mówi. - Film nie jest oświetlony dużą ilością światła o ciężkich kolorach, nie używaliśmy też ciężkiego cienia, jak to mamy w zwyczaju. Chciałam ukazać lokalny koloryt.
Kiedy doszło do fotografowania jedzenia, Calahan, by poszukać inspiracji, przejrzała nieskończoną ilość magazynów i książek związanych z jedzeniem. Spędziłam sporo czasu, patrząc na te wszystkie fotografie, starając się odkryć różnicę pomiędzy dobrym a złym zdjęciem jedzenia. Chciałam podzielić to na części składowe - wyjaśnia. - Różne pozycje światła sprawiały, że jedzenie wyglądało lepiej lub gorzej. Problem polegał więc na tym, by sprawić, żeby jedzenie wyglądało wiarygodnie, wystarczająco soczyście i tak apetycznie, jak to tylko możliwe. Jedną z rzeczy, jakie sobie uświadomiliśmy było to, że ciepłe światło dodaje jedzeniu lokalnego koloru.
Co do pracy z bohaterem-gryzoniem, Calahan wyjaśnia: Kluczem do tego, by szczury wydawały się naprawdę urocze, było to, by ich futro miało odpowiednią jakość, a ich uszy błyszczały. Wymagało to wielu eksperymentów, zanim doszliśmy do tego, jak ich futro ma reagować na światło. Skala była równie wielkim wyzwaniem: Umieszczenie ludzi i szczurów w tym samym świecie i w tym samym czasie nie było proste - zauważa. - Światło było ważnym składnikiem ich relacji.