Reklama

"Ramona i Beezus": JAK POWSTAŁA KLICKITAT STREET

Filmowcy obiecali autorce książek, że wiernie odtworzą opisane przez nią Portland w stanie Oregon. Film kręcono w kanadyjskim Vancouver, ale dołożono wszelkich starań, by powołać do życia Portland.

Filmowcy obiecali autorce książek, że wiernie odtworzą opisane przez nią Portland w stanie Oregon. Film kręcono w kanadyjskim Vancouver, ale dołożono wszelkich starań, by powołać do życia Portland.

Cichą i spokojną uliczkę Dunbar zamieniono w znaną z książek Klickitat street. Scenografia objęła dwanaście domów. Vancouver to trzecie co do wielkości miasto w Ameryce Północnej będące centrum produkcyjnym. Ekipa poświęciła scenografii 27 dni czym ustanowiła rekord.

Ekipa przyznaje, że Klickitat Street była dla nich nowym domem. "Rodzinka Quimbych od lat mieszka na spokojnym, przyjaznym osiedlu. Mieliśmy wrażenie, że to wychowywaliśmy się w tej dzielnicy". - mówi Di Novi.

"Właśnie tak wyobrażała ją sobie Beverly Clearly. Kręcenie filmu było fantastyczne. Jadaliśmy nawet obiady w ogrodzie. Atmosfera na planie była bardzo rodzinna i domowa." - mówi Duhamel.

Reklama

Sceny rozgrywają się naprzemiennie w budynkach (na przykład domu czy szkole) i poza nimi. "Podobnie jest w książkach Beverly. Mieszkańcy ulicy są zżyci, podobne jak mieszkańcy osiedla, na którym kręciliśmy. Czuliśmy się jak wśród krewnych." - mówi reżyserka.

W książce rodzina Quimbych ma ogródek przed domem, więc filmowcy musieli wprowadzić zmiany, bo dom, który "zagrał" gniazdko Quimbych ma inny rozkład. "Wybraliśmy go głównie ze względu na piękne drzewo, które rośnie na sąsiedniej posesji. Ramona uwielbia się na nie wspinać i siedzieć na gałęzi. Przesunęliśmy płot o 10 metrów i dodaliśmy grubą gałąź, na której mieściły się Ramona i ciotka Bea". - opowiada scenograf, Brent Thomas.

Pracowano też nas wystrojem wnętrz. Trzeba było przestawić ściany, by ułatwić pracę kamery. "Kręcenie w prawdziwych domach ma plusy i minusy. Wspaniale, że dom, jego wystrój i ogródek czy podwórko wyglądają wiarygodnie, ale dużym utrudnieniem jest to, że nie zawsze można ustawić kamerę tam, gdzie by się chciało. Mimo to cieszę się z tego, bo musieliśmy się wykazać kreatywnością i nie wpadaliśmy w rutynę." - mówi autor zdjęć, John Bailey.

Nie ma wątpliwości, że Ramona Quimby to dziewczynka o ogromnej wyobraźni. "Chcieliśmy pokazać co jej siedzi w głowie." - mówi reżyserka. Żeby osiągnąć ten efekt twórcy sięgnęli po ciekawe efekty, ale nie tylko komputerowe. "Lubię korzystać z modeli i gadżetów. Pozwolono mi zastosować efekty specjalne, ale chciałam tego uniknąć. Uznałam, że to jest najlepszy sposób, by pokazać świat wyobraźni Ramony." - dodaje Allen.

Twórcą sekwencji przedstawiających to, co siedzi Ramonie w głowie, jest scenograf Brent Thomas. Dzięki niemu widzimy między innymi "przejmowanie domu" - kiedy Ramona słyszy jak rodzice mówią o ewentualnym przejęciu domu przez bank, wyobraża to sobie dosłownie. "Scena powstała przy użyciu zwykłych zabawek. Wzięliśmy mały plastikowy dźwig i tyle. Uważam, że takie pokazywanie wyobrażeń Ramony najlepiej oddaje jej osobowość." - mówi Thomas.

Twórcy dołożyli wszelkich starań, by wiernie przedstawić każdy aspekt książek Beverly Clearly. "Ekranizowanie takiego klasyka to wielka odpowiedzialność. Pragnęłam, by Beverly była zadowolona, a jednocześnie miałam świadomość, że film zaczyna w którymś momencie żyć własnym życie. Najważniejsze, że ciepło przedstawiliśmy ważne kwestie jakimi są miłość, rodzina i wartość wyobraźni. Sądzę, że fani książek, ale i widzowie, którzy nie znają dzieł Beverly, będą zachwyceni." - mówi reżyserka, Elizabeth Allen.

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Ramona i Beezus
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy