"Przyjaciel do końca świata": PRZYSZŁOŚĆ BARDZO BLISKA
Założeniem reżyserki było, że film rozgrywa się w bardzo bliskiej przyszłości. - Jedyną datę widzimy na etykiecie syropu przeciw kaszlowi, ale nie mamy pewności, czy data przydatności leku już minęła. Operator i scenograf bardzo nam pomogli osiągnąć to, co sobie zamierzyłam.
Scenograf Chris Spellman wspominał, że reżyserka poprosiła go o obejrzenie kilku filmów, których wizualna strona bardzo ją zainspirowała. Scafaria mówiła: - "Defending Your Life" (DVD: "W obronie życia") i "Pieśni z drugiego piętra" wywarły na mnie szczególnie wielkie wrażenie. Nie chciałam, żeby wygląd świata przyszłości zdominował film. To się często zdarzało w historiach na temat końca świata. Wraz z Chrisem stworzyliśmy serię opowieści na temat przedmiotów i osób, także tych, które na ekranie widzimy tylko przelotnie.
Producent Roybal dodawał: - Przyszłość miała być rozpoznawalna. Zgodziliśmy się, że należy uniknąć realnego niebezpieczeństwa "przeprojektowywania" dekoracji czy strojów. Reżyserka bardzo chwaliła Spellmana: - Potrzebny był nam mały, przyszłościowy samolot. Chris poddał charakteryzacji istniejącą maszynę - okazała się idealna.
Spellman opowiadał o przyjętym systemie pracy: - Zaczęliśmy od tego, że usiedliśmy z Lorene i operatorem Timem Orrem, z którym wcześniej już pracowałem, i przeanalizowaliśmy strona po stronie scenariusz pod względem dekoracji i oświetlenia. Reżyserka bardzo chciała pracować z Orrem: - Obserwowałam go przy pracy nad "Nick & Norah's Infinite Playlist" i podziwiałam. Udało się go pozyskać i mogę powiedzieć, że kręcenie mojego debiutu to w pewnym sensie "moja szkółka u Tima Orra". Zaplanowaliśmy precyzyjnie plan zdjęć. Chciałam panować nad planem, to mój nawyk z teatru. Gdy było jednak trochę czasu i widzieliśmy, że koncepcja nie do końca się sprawdza, byliśmy otwarci na improwizację. Nasza trójka pracowała w wielkiej symbiozie i myślę, że to było bardzo cenne i wyszło na dobre filmowi.
W codziennym oglądaniu nakręconego materiału brał także udział montażysta Zene Baker, szkolny kolega Orra. Reżyserka pilnie wysłuchiwała jego sugestii, by ewentualnych błędów nie naprawiać pracowicie na etapie postprodukcji.
Autorka kostiumów Kristin Burke, po dyskusjach z reżyserką, zdecydowała się na jasny klucz w tworzeniu kostiumów: - Mieliśmy do czynienia z przyszłością i należało to zaznaczyć, ale Lorene pragnęła, by ubrania miały jak najbardziej klasyczny charakter. Wbrew pozorom, moda się aż tak bardzo szybko nie zmienia. Spójrzmy na ubrania z lat 1962 i 1972. Albo na dzisiejsze ubiory i te sprzed dziesięciu lat. Różnice wcale nie są oszałamiające. Stworzyliśmy coś na kształt "futurystycznego retro". Wielką wagę przywiązaliśmy do strojów Penny, które są eklektyczne, mamy tu wiele elementów "vintage". Jej łącznikiem z przeszłością jest także jej kolekcja winyli.