"Prosiaczek i przyjaciele": REALIZACJA
”Prosiaczek i przyjaciele” to drugi - po zrealizowanym w 2001 ”Tygrysie i przyjaciołach” - pełnometrażowy film animowany inspirowany książkami A. A. Milne’a o Kubusiu Puchatku i mieszkańcach Stumilowego Lasu. Realizacja ”Prosiaczka...” rozpoczęła się w marcu 2000. Szkice scenograficzne, projekty postaci i scenopis obrazkowy przygotowano w DisneyToon Studios, oddziale Walt Disney Feature Animation w Burbank. Gotowe materiały wysłano następnie do Walt Disney Feature Animation w Japonii, gdzie zrealizowano większość animacji. W sumie nad filmem pracowało niemal 300 artystów, animatorów i techników.
FABUŁA
Twórcy filmu wykorzystali trzy opowieści z ”Kubusia Puchatka” i ”Chatki Puchatka”, które łączyło jedno: ich głównym bohaterem był Prosiaczek. Odkryli także mniej znane opowiadanie Milne’a, w którym bohaterowie wyruszają na poszukiwanie zaginionego przyjaciela Królika o imieniu Small. Szybko doszli do wniosku, że opowieść wywierać będzie większe wrażenie na odbiorcach, jeżeli zamiast przyjaciela Królika jej bohaterem zostanie Prosiaczek.
- Motto naszego filmu brzmi: Nawet jeżeli jesteś bardzo mały, możesz dokonać wielkich rzeczy - mówi producentka Michelle Pappalardo-Robinson. - Prosiaczek zawsze dokonywał niezwykłych wyczynów, ale nikt tego nie dostrzegał. W miarę rozwoju akcji nasi bohaterowie uświadamiają sobie, jak wielki wpływ ma na nich ich przyjaciel.
Motywem wiążącym wątki zaczerpnięte z kilku różnych opowiadań Milne’a stał się album Prosiaczka. - Nasi bohaterowie zaczynają myśleć podobnie jak Prosiaczek - mówi reżyser Francis Glebas. - Skoro Prosiaczek zawarł w albumie swoje wspomnienia, to musi być w nim ukryta odpowiedź na pytanie, co się z nim stało. Przyjaciele podążają więc śladami Prosiaczka, a przy okazji zdają sobie sprawę, że jest on dla nich prawdziwym bohaterem.
JAPOŃSKA WRAŻLIWOŚĆ
Film powstał w Walt Disney Animation Japan. Twórcy skupieni wokół naszego studia w Japonii wykonali fantastyczną pracę - mówi wiceprezes DisneyToon Studios Sharon Morrill. - Zawdzięczamy im wiele subtelnych elementów, które z pewnością zaskoczą niejednego widza. Doskonale wiedzą bowiem, jak obdarzyć animowanych bohaterów prawdziwym życiem.
Reżyserowi Francisowi Glebasowi i producentce Michelle Pappalardo-Robinson zależało przede wszystkim na sprawnej komunikacji między studiami w Burbank i Tokio. Glebas przygotował specjalną kasetę video z omówieniem wszystkich sekwencji filmu, która po opatrzeniu japońskim lektorem i stosownymi napisami służyła jako źródło wskazówek dla tokijskich animatorów. Mimo iż wiele elementów - w tym bańki powietrza, majestatyczny wodospad, deszcz i śnieg - animowano komputerowo, twórcy dołożyli wszelkich starań, by jak najczęściej korzystać z akwareli, które z filmami o Kubusiu Puchatku kojarzą się od lat 60-tych.
W jednej z kluczowych scen filmu w oryginalny sposób wykorzystano elementy technik komputerowych. W trakcie poszukiwań Prosiaczka przyjaciele ze Stumilowego Lasu gubią bezcenny album. Lamentując nad swym nieszczęściem wpadają na pomysł, by odtworzyć album i postanawiają narysować swe najcenniejsze wspomnienia o Prosiaczku. Ich rysunki budzą się do życia ukazując sceny z udziałem bohaterów, a całość ilustruje piękna piosenka ”Im bardziej staram się” (”The More I Look Inside”) Carly Simon, którą w polskiej wersji językowej wykonuje Anna Jurksztowicz.
To piękna, magiczna chwila, w której nasi bohaterowie uświadamiają sobie, ile dla nich znaczy Prosiaczek - mówi Francis Glebas. - W ich oczach Prosiaczek urasta do rangi bohatera i nikt nie może mieć wątpliwości, że uda im się pokonać wszelkie przeszkody.
OCZAMI DZIECKA
Filmowcy często zasięgają opinii przyszłych widzów, nic zatem dziwnego, że Glebas i Pappalardo-Robinson na jeden z pierwszych pokazów roboczej wersji ”Prosiaczka i przyjaciół” zaprosili całą klasę syna reżysera. Obserwując reakcje drugoklasistów twórcy zdobyli bezcenne doświadczenia.
Francis Glebas mówi - Oni oglądali film, a my oglądaliśmy ich. Ich język ciała mówił nam wszystko. Gdy oglądali z zainteresowaniem, siedzieli na brzegu foteli. Gdy tracili zainteresowanie, kręcili się, trącali łokciami, rozmawiali... Była to dla nas cenna lekcja, dzięki której wprowadziliśmy do filmu wiele istotnych zmian. Muszę przyznać, że nasi mali widzowie wykazali ogromne zaangażowanie. Gdy powiedzieliśmy im, że pomogą nam kręcić film, jedno z dzieci zapytało: A umieścicie moje nazwisko w czołówce?”.