"Prochy Angeli": ROBERT CARLYLE O ROLI MALACHY’EGO
„Malachy jest typem zupełnie ‘bezużytecznego’ faceta, nie jest jednak człowiekiem złym. Starałem się zatem odnaleźć jakieś jaśniejsze strony jego charakteru, próbując namalować obraz mężczyzny, który nie potrafi sprostać swoim obowiązkom. Wydawało mi się zbyt proste i szablonowe odmalowanie na ekranie tego człowieka jako ‘czarnego charakteru’. Ja postrzegam go raczej jako ofiarę, podobnie jak ma to miejsce w przypadku całej rodziny, ofiarę okoliczności w jakich wszyscy się znaleźli. Jego winą jest jednak to, że poddał się nałogowi alkoholizmu.”
„W projekcie tym pociągało mnie kilka rzeczy - sama książka, która stanowiła podstawę filmu i scenariusz - sam w sobie będący naprawdę wspaniałym dziełem. Jest tutaj wiele rzeczy smutnych, wiele nieszczęścia, tragedii, ale jest również moment triumfu. Fakt, że ktokolwiek jest w stanie wyjść z takiej opresji z godnością już sam w sobie jest zwycięstwem - to właśnie udało się Frankowi McCourtowi”.
„Ten film zasługuje na uwagę, bo pokazuje czasy, o których wszyscy powinniśmy pamiętać. Jest w nim zawarta ogromna porcja tragedii, ludzkiego smutku, ale to naprawdę przejmujący, wspaniały obraz”.