"Proch i pył": MÓWI REŻYSER
Motto filmu brzmi: dokąd idzie twój głos, kiedy już cię nie ma? Co po sobie zostawiamy? Czy to wspomnienia tych, którzy nas znali? Czy to nasze dzieci? Czy filmy i zdjęcia? Czy tylko prochy w urnie? A może pył?
Inspiracja do filmu pojawiła się, kiedy zdałem sobie sprawę, że są elementy w ikonografii rewolucji macedońskiej z początku wieku, które do złudzenia przypominają te z Dzikiego Zachodu czy bardziej rewolucji meksykańskiej – faceci z długimi brodami i bronią, z ideałami i karabinami.
Bardzo mnie to zdziwiło, ponieważ myśli się, że to dwa kompletnie różne światy. Z powodu położenia geograficznego, nastroju i sposobu w jaki widzieli ich ludzie choćby z mojego pokolenia. Mam wielki szacunek do rewolucji macedońskiej. Traktowałem ją jednak śmiertelnie poważnie, jak tekst w książce historycznej. Jednocześnie miałem zabawne komiksy o Dzikim Zachodzie. I nagle okazało się, że mimo różnic w podejściu do sprawy jest wiele podobieństw.
Dorastałem na spaghetti westernach, więc prawdopodobnie w filmie coś z nich się znalazło, nawet jeśli nie miałem takiej intencji. Film jest czymś więcej niż tylko hołdem dla Milosa Formana, Johna Wayne’a, Clinta Eastwooda ...
Są tam faceci z bronią i kapeluszami Stetsona, ale też żołnierze otomańscy, rewolucjoniści macedońscy, greckie i albańskie gangi paramilitarne, ciężarna chłopka, przeżycia duchowe, Nowy Jork w roku 1945 i 2000, Oklahoma w roku 1900 i Paryż w 1902.
Jestem bardzo zainteresowany narracją łamaną. W innym ujmowaniu opowieści i przedstawiania czasu. Film jest idealnym narzędziem do tego, żeby pobawić się z pokazywaniem czasu. Film zamienia czas w przestrzeń. Jedna sekunda staje się dwudziestoma czterema klatkami. Przez ruch tych 24 klatek możesz przenieść sekundę czasu do wcześniejszego lub późniejszego punktu. Ma to odniesienie do filmu ponieważ historia zawsze zależy od opowiadającego lub nagrywającego. Próbuję pokazać, że każdy opowiadający historię robi to jak chce i zawsze rości sobie prawo do wyłączności na prawdę.
„Proch i pył” jest archetypową historią – dwaj bracia są jak Kain i Abel i kiedy dodasz kobietę, to staje się trójkątem miłosnym Króla Artura. Jako filmowcy ubijamy interesy z archetypowymi historiami i sytuacjami. Prawdopodobnie dlatego, że jako ludzie potrzebujemy ich. Uczymy się od nich.