"Pozdrowienia z Paryża": KASIA SMUTNIAK
Jak została Pani aktorką?
Przypadkiem. Pracowałam jako modelka i wygrałam casting na rolę we włoskim filmie. Bardzo mi się spodobało i trwa to już 10 lat.
Co przekonało Panią do scenariusza "Pozdrowień z Paryża"?
Bardzo ciekawa rola kobieca. To nie jest zwykła terrorystka, ma w sobie wiele ludzkich cech. Jest rozdarta między dwiema drogami życiowymi. Chciałam delikatnie rozegrać wątek terrorystyczny, a w pierwszej części filmu zaakcentować jej ciepło i spokój, które mają zwieść widza. W filmie tylko pobieżnie dowiadujemy się, jak została terrorystką.
Czy rozumie Pani jej poświęcenie w imię swoich ideałów?
Naprawdę trudno mi to ocenić, gdyż mówimy o dość ekstremalnych uczuciach. Osobie, która wychowała się w Europie, trudno jest się z tym utożsamić, ale mogę zrozumieć, że ktoś chce za coś umrzeć. Gdy nie mamy nic do stracenia, możemy porwać się na coś takiego. Wiemy o niej, że zakochała się w człowieku, który przekonał ją do zmiany wiary. Jest rozdarta między dwoma mężczyznami i religiami, ale po raz pierwszy wie, w imię czego działa.
Jakie wrażenia towarzyszyły grze u boku Johna Travolty i Jonathana Rhys-Meyersa?
Wielkie podniecenie i ciągła zabawa. Pracując z nimi można wiele się nauczyć, mimo że w filmie spotykamy się tylko dwa razy. Za to w kluczowej dla akcji scenie imprezy w mieszkaniu mojej bohaterki dochodzi do zabicia jej najlepszej przyjaciółki przez Waxa. Moje sceny z Johnem polegały głównie na bieganiu, skakaniu z dachów i okazało się, że dały mi wiele frajdy. Z Jonathanem musieliśmy odegrać głębszą więź, która łączy naszych bohaterów. Od początku zaiskrzyło między nami, więc wspólna gra nie nastręczyła żadnych kłopotów.
Która scena okazała się najtrudniejsza?
Ta, w której mam wysadzić siebie i wszystkich dookoła w powietrze. Wymagała dobrego przygotowania aktorskiego i technicznego. Powtarzaliśmy ją szereg razy, więc trud przerodził się z czasem w rozrywkę.
Jak przebiegały zdjęcia w Paryżu?
Jestem szczęściarą, to mój pierwszy film w tym mieście. Muszę nauczyć się francuskiego, żeby dobrze je poznać. Tu jest naprawdę pięknie. Pozdrowienia z Paryża!