"Pozdrowienia z Paryża": JAK POWSTAWAŁA MUZYKA?
ROZMOWA Z AUTOREM MUZYKI - DAVEM BUCKLEYEM
Jak powstawała oprawa muzyczna "Pozdrowień z Paryża"?
Pamiętam, że któregoś wieczoru w trakcie gotowania zacząłem nucić jakąś melodię, zapisałem ją, a następnego dnia wysłałem nagranie Pierre'owi Morelowi. Wszystkie kompozycje do filmu trwają około godziny, ale są to głównie wariacje motywu przewodniego. W kluczowym momencie filmu, gdy jeden z bohaterów ginie, nabiera on cech lamentu rozpisanego na instrumenty smyczkowe. W scenach akcji przykrywa go z kolei perkusja i elektronika. To prosty motyw, ale można go zinterpretować na wiele sposobów, jak V Symfonię Beethovena. Są oczywiście także fragmenty bardziej melodyjne, chociażby w scenach miłosnych, a także mocne wejścia gitarowe we fragmentach z udziałem Travolty. Mam nadzieję, że przewijający się lejtmotyw czyni całość spójną.
W jakim stylu utrzymane są kompozycje?
Można by go nazwać hybrydą. Łączymy brzmienie syntezatorów ze smyczkami, fortepianem, harfą i śpiewem. Cieszę się, że mogłem nagrywać w studiu należącym do Henry'ego Gregsona-Williamsa, w którym powstawały kompozycje do filmów Tony'ego Scotta. Zawdzięczam mu szereg pomysłów na instrumentację smyczkową i syntezatorową, ale zachowałem też własny styl, używając katarynki, ale także elektrycznej trąbki i skrzypiec.