"Potwory i spółka": POTWORY BUDZĄ SIĘ DO ŻYCIA: ANIMACJA POSTACI
Za animację postaci odpowiedzialnych było 35 animatorów, którzy pracowali pod kierunkiem Glenna McQueena i Richa Quade'a. Współpracowali oni ściśle z ekipą modelarzy, którą kierował Eben Ostby. Dzięki nowemu oprogramowaniu, które pozwoliło na precyzyjniejsze rozmieszczenie punktów kontrolnych, animatorzy mogli przydać ruchom postaci większej swobody i subtelności.
W przeciwieństwie do wcześniejszych filmów ze studia Pixar, przy których animatorzy pracowali nad konkretnymi sekwencjami, przy "Potworach i spółce" animatorów przypisano nie konkretnym scenom, ale postaciom. Glenn McQueen mówi: Była to niejako naturalna kolej rzeczy. Niektórzy z naszych animatorów tak doskonale radzili sobie z pewnymi postaciami, że głupotą byłoby kazać im robić co innego. Zaangażowaliśmy ich więc do konkretnych ról, tak jak ma to miejsce w przypadku aktorów przy filmie fabularnym.
SULLIVAN
Za animację masywnego Sullivana odpowiedzialny był John Kahrs. Animator mówi: Sullivan i ja mamy wiele podobnych cech, mimo iż nie mam dwa i pół metra wzrostu, a tylko metr osiemdziesiąt pięć. Uważam się jednak za faceta na luzie, podobnie jak mój bohater. Może dlatego tak doskonale go rozumiem... Już na samym wstępie założyłem sobie, że Sullivan nie będzie mieć nic z małpy. Nie jest facetem w typie "Wielkiego Joe" i nie chodzi opierając się na rękach. Kroczy wyprostowany i ma w sobie więcej z niedźwiedzia niż goryla. Nie chciałem, by wydał się niezdarny, a wręcz przeciwnie - zależało mi, by widzowie dostrzegli w nim pełnego energii i pewnego siebie bohatera. Jest szybki i silny. Jest gwiazdą i nikt nie może mieć wątpliwości, kto tu rządzi... Jest przy tym duży i ciężki i dołożyłem wszelkich starań, by pokazać to na ekranie. Musiałem zwracać baczną uwagę na to, jak stawia stopy i przenosi ciężar ciała z jednej nogi na drugą. Równie ważna była muskulatura i ruchy mięśni. Sullivan nie mógł poruszać się zbyt wolno, bo widzowie odnieśliby wrażenie, że wpada w letarg, podczas gdy ja chciałem, by wydał im się szybki i dynamiczny. Sullivan jest więc rzutki i sporo gestykuluje. Jest niczym piłkarz, który łączy siłę z szybkością.
MIKE
Mike'a Wazowskiego animował Andrew Gordon, który mówi: Mike to w zasadzie ogromna gałka oczna. Miałem więc do czynienia z postacią, która ma głowę zamiast ciała i ciało, które jest głową. Gdy pracuję nad postacią, analizuję ruchy własnego ciała, a analiza ruchów gałki ocznej nie jest łatwa. Nagrywałem na video zbliżenia moich oczu, a potem obserwowałem, co się dzieje, gdy patrzę w górę i w dół oraz jak reagują powieki i źrenice - liczył się bowiem każdy szczegół. Równie ważne były usta, które skupiają na sobie uwagę widza. Dzięki precyzyjniejszemu rozmieszczeniu punktów kontrolnych mogliśmy symulować ruchy jedynej brwi przydając jej zaskakującego realizmu.
BU
Wiele uwagi poświecono animacji ośmioletniej dziewczynki, której Sullivan nadaje imię Bu. Glenn McQueen mówi: Dzieci są niezwykle ruchliwe i zdawaliśmy sobie sprawę, że musimy ukazać ich przemożną ciekawość i niewyczerpaną energię. Na szczęście wszyscy mamy dzieci, wiedzieliśmy więc, od czego zacząć.
Za animację Bu odpowiedzialny był Dave Devan. Animator mówi: Bu jest postacią z kreskówki, musi jednak wydawać się przekonywająca. Sam nie mam dzieci, nasi animatorzy przyprowadzali jednak do pracy swoje pociechy, obserwowałem je więc podczas zabawy. Rysowałem ich portrety, które posłużyły mi potem w pracy nad animacją. Brałem aktywny udział w modelowaniu Bu, bo zależało mi, by miała pełną ekspresji twarz. Dzięki najnowszym zdobyczom technik komputerowych mogłem jej potem przydać zdumiewającej subtelności.
RANDAL I MOCZYKNUR
Glenn McQueen mówi: Randal był trudną postacią, bo ma aż osiem nóg. Czasami stoi na wszystkich ośmiu, a czasami używa tylko czterech. Ma ponadto wielki, długi ogon. Musieliśmy się sporo namęczyć, by nie stracić z oczu żadnej z nóg i opracować pozy, które będą czytelne dla widza. Moczyknur to z kolei bohater bardzo dobroduszny, wręcz ojcowski. Praca nad nim była czystą przyjemnością.