"Potop Redivivus": RECENZJE
"Potop" to - dla mnie - film Olbrychskiego. Wystarczy za sukces. Właśnie aktor powinien wysuwać się w filmie sienkiewiczowskim na pierwszy plan. [...] Olbrychski gra Kmicica nie tylko w scenach wyreżyserowanych przez Hoffmana, ale także i w tych, które widzowie wyreżyserują sobie sami w wyobraźni. Wołodyjowski w wykonaniu Łomnickiego już dawno przekroczył tę granicę. W "Potopie" wydaje się jeszcze lepszy, jakby się czuł bardziej u siebie. Pojedynek pana Michała z Kmicicem uważam za najlepszą scenę filmu. Imponuje, bo trwa tak długo i nie ma w tym żadnej blagi; emocja wręcz sportowa - to najlepszy komplement".
Tadeusz Sobolewski, Jam jest Andrzej Kmicic!, "Film" 36/1974
Film Hoffmana nasycony jest ikonografią. Przepyszne militaria, małodworskie pejzaże i zamkowa architektura, wystawność i egzotyka strojów (obraz pochodu wojsk szwedzkich! portret Bogusława Radziwiłła!) domagałyby się podziwu nawet jako statyczne piękności, a przecież uchwycone zostały w zmienności i w ruchu. Trudno przy tym przecenić zasługi Wójcika, najwybitniejszego chyba dziś polskiego operatora. Jego sztuka sprawia, że w "Potopie" upamiętniają się nie tylko bitwy, pojedynki i pogonie, ale fragmenty z literackiego punktu widzenia "asemantyczne".
Rafał Marszałek, Bawimy się w Sienkiewicza, "Literatura" z dn. 5 IX 1974 r.
Przetłumaczenie literackiego tekstu, obciążonego tylu zadawnionymi serwitutami, na obraz groziło stworzeniem oleodruku. "Potop" Hoffmana nie jest oleodrukiem. Sukces ten stał się możliwy głównie dzięki decyzji realizatorów, by odwołać się, gdzie tylko się da, do historycznego autentyku. Nie chodziło to jednak o poprawianie historiozofii Sienkiewicza, a jedynie o zrekonstruowanie - w granicach możliwości - tła epoki, nie tyle według wyobrażeń autora "Trylogii", ile w zgodzie z naszą dzisiejszą wiedzą o tych czasach. W rezultacie tego założenia otrzymaliśmy wersję "Potopu" interesującą i niebanalną. Z jednej strony cechuje ją duża wierność literackiemu tekstowi, z drugiej zaskakująca świeżość wizji. [...] Weryzm Jerzego Hoffmana, żyrowany nie tylko długoletnią praktyką dokumentalisty, lecz przede wszystkim rzetelną, historyczną wiedzą konsultantów filmu, ze świetnym znawcą epoki, prof. Adamem Kerstenem na czele, stworzył więc dla "Potopu" nową perspektywę. Rzeczą najistotniejszą jest jednak, że sienkiewiczowska fikcja dobrze znosi ten zabieg.
JJS [Jan Józef Szczepański], Potop, "Tygodnik Powszechny" z dn. 15 IX 1974 r.
Nie wchodząc w drobne szczegóły, można z satysfakcją powiedzieć, że udał się ten film Hoffmanowi. Ale jest to pierwsza seria, a dopiero w drugiej przyjdzie kolej na nieśmiertelne sceny: oblężenie Jasnej Góry, Zagłoba - regimentarzem, śmierć Janusza Radziwiłła, zdobycie Warszawy i inne. Miejmy nadzieję, że tamte części będą nie gorsze. Bo jeśli nie, sam pierwszy krzyk podniosę, że Hoffman nie twórca, lecz zwykły ciura kinematografii, którego w smołę zanurzyć, w pieprzu okręcić, a batożkami po mrozie pędzić! [...] Więc Sienkiewicz... Może właśnie on potrafił powiedzieć, czym byliśmy i czym jesteśmy oraz będziemy. Stworzył nasz portret duchowy z wszystkimi wadami i zaletami, portret piękny i malowniczy. Ukazując nas dawnych, ukazał współczesnych. I co najważniejsze: jego sztuka jest rekompensatą psychiczną za twórczość współczesną, bo ukazuje Polaka jako człowieka czynu i człowieka przyszłości.
Aleksander Ledóchowski, Potop Jerzego Hoffmana, "Kino" nr 2/1974