"Postrach nocy 3D": LĘK W 3D
- Głównym zadaniem filmów grozy jest budzić lęk - zauważył De Luca. Bardzo przydatnym do tego narzędziem jest nowa technika trójwymiarowa.
Za efekty w 3D był odpowiedzialny Max Penner ze studia Paradise Effects, który był pionierem tych technik już 20 lat temu. - Moim zadaniem jest kontrolowanie, jak dokładnie mają wyglądać efekty, by było to sugestywne, ale i naturalne. Muszę też starannie koordynować pracę dwóch kamer i sensorów. Obecnie, dzięki nowym programom komputerowym i ściślejszej kontroli pracy kamer, osiągamy o niebo lepsze efekty niż jeszcze parę lat temu - tłumaczył doświadczony specjalista. Gillespie dodawał: - Chodziło nam o to, by widz naprawdę poczuł się częścią świata, o którym opowiadamy, a nie o popis efektownych tricków. Mintz-Plasse był zachwycony rezultatami: - To prawdziwe 3D! Nie przypomina tych filmów zrealizowanych w 2D, w przypadku których pospiesznie dokonano mechanicznego transferu.
Kły i inne przerażające sprawy
Wielką wagę twórcy filmu przywiązywali do charakteryzacji. Założeniem reżysera było nie tylko porządne przestraszenie widzów, ale i nawiązanie do osiągnięć poprzedników, zwłaszcza oryginalnego "Postrachu nocy". Zatrudniono niezwykle ceniony zespół charakteryzatorów - Howarda Bergera (Oscar za "Opowieści z Narnii") oraz Grega Nicotero ("Sin City") z firmy KNB EFX Group Inc. Berger tak opowiadał o swej pracy: - I ja, i Greg doskonale pamiętamy oryginał, który ciągle robi wrażenie. Oczywiście teraz możliwości są większe. Zastosowaliśmy precyzyjną kombinację tradycyjnej charakteryzacji i efektów komputerowych. Pracowaliśmy głównie nad przekształceniem uwodzicielskiego Jerry'ego w naprawdę przerażającego wampira. Nicotero dodawał: - Używając nowoczesnej odmiany silikonu, uzyskaliśmy bardzo naturalną, charakterystycznie połyskliwą strukturę wampirzej skóry. W momentach, gdy rośnie w tych drapieżcach chęć mordu, widzimy ciemną ciecz, która gromadzi się w żyłkach pod skórą. Craig poprosił nas, abyśmy nie odchodzili daleko od wersji z lat 80. Ale wiele zmian było koniecznych, zwłaszcza ze względu na to, że film był realizowany w 3D. Szczególnie musieliśmy dbać o wygląd peruk i łuków brwiowych. W tej technice widać dokładnie wszelkie ich niedoskonałości, ze względu na większą ostrość. Pracowaliśmy nad tym każdego dnia. Dla Jerry'ego przygotowano aż sześć zestawów charakteryzacji, ilustrujących różne stadia jego stanu, od prawie zwyczajnego do maksymalnie wampirzo-demonicznego. W ich skład wchodziły sztuczne uszy, szczęki, szkła kontaktowe, maski na twarz. Gillespie mówił: - To było dla mnie nowe doświadczenie. Pracę z Howardem i Gregiem rozpoczęliśmy od specjalnej narady, podczas której zastanawialiśmy się, z "filozoficznego" punktu widzenia, jak przedstawić zmiany wyglądu Jerry'ego. Berger śmiał się: - Zadanie nie było łatwe. Trzeba było sprawić, by jeden z najbardziej czarujących aktorów stał się też naprawdę przerażający. Colin zaimponował nam cierpliwością, co wcale nie jest regułą wśród aktorów, którzy muszą spędzać długie godziny na charakteryzacji. On to po prostu traktował w ten sposób, jakby każdego dnia obchodził Halloween.