"Porządek musi być!": WYWIAD ZE SCENARZYSTĄ
Wywiad z Janem Henrikiem Stahlbergiem
Czy tacy ludzie jak Mux mają rację bytu w dzisiejszym świecie?
Mux to młody, odważny człowiek, który pragnie pokazać ludziom jak ważną sprawą jest odpowiedzialność. Jest przekonany, że w ten sposób uda mu się uzdrowić społeczeństwo. W niektórych sprawach rzeczywiście ma racje, jednak sposób, w jaki wprowadza w życie swoje utopijne ideały, pozostawia wiele do życzenia. Jego walka jest, oczywiście, walką z wiatrakami. Co czyni go tragikomicznym, to jego granicząca z absurdem nieporadność i bezsilność.
Czy czuje się Pan w jakiś sposób związany z Muxem?
Nie, ta postać jest mi raczej obca. Jego obserwacje i spostrzeżenia są cenne, jednak Mux wyciąga z nich błędne wnioski. Jest tyranem, stosuje samosądy i metody, których ja nie akceptuję. Podoba mi się jednak jego indywidualizm.
Indywidualizm? Przecież Mux jest chory.
Chory, dziwny, śmieszny w tym, co robi. Baliśmy się, czy film nie będzie odebrany jako zwykła komedia. Jednak nie doceniliśmy festiwalowej publiczności. Uśmiech, który rzeczywiście pojawiał się na twarzach widzów, szybko zamierał i ustępowało mu przerażenie.
Pański scenariusz nie pozwala widzowi na jednoznaczny stosunek do głównego bohatera.
Dokładnie na tym polegał pomysł. Ten film jest jak taniec na linie. Widz jest rozdarty pomiędzy sympatią, a odrazą, nie może być pewien, co powinien czuć. Czy wolno mu się śmiać, czy Mux ma rację, czy ma prawo robić to, co robi, a jeśli nie, to dlaczego. Każdy inteligentny film powinien wyjść z założenia, że to widz ma zdecydować i ocenić. Na tym polega siła „Porządku”, że pozostawia on odbiorcy interpretację i zmusza go do refleksji.