Reklama

"Porozmawiaj z nią": PEDRO ALMODÓVAR - AUTOWYWIAD

Muszę przyznać, że tym filmem udowodniłeś, iż potrafisz znakomicie prowadzić nie tylko aktorki, ale także aktorów. Dwie główne role w Porozmawiaj z nią są grane przez mężczyzn i obaj aktorzy są naprawdę świetni.

Miło, że tak mówisz. To prawda, Javier Camara i Darío Grandinetti doskonale zagrali te niezwykle trudne role. Nie jest to jednak mój pierwszy film, w którym główne role grają mężczyźni. Drżące ciało to bardzo męski film. Matador i Prawo pożądania to także filmy, w których o rozwoju akcji decydują mężczyźni. W Prawie pożądania nawet dziewczyna (Carmen Maura) była mężczyzną.

Reklama

Wolisz pracować z kobietami czy mężczyznami?

Jeśli tylko potrafią sprawić, że zapominam o tym, iż jestem reżyserem i scenarzystą, współpraca z kobietami i mężczyznami daje mi taką samą olbrzymią satysfakcję. Muszę przyznać, że od czasu, gdy zacząłem kręcić filmy fabularne, odkryłem więcej dobrych aktorek niż aktorów. Może być to jednak spowodowane tym, że w moich filmach jest więcej ról kobiecych niż męskich.

To prawda.

Mówiąc ogólnie, kobiety bardziej mnie inspirują do pisania komedii, a mężczyźni tragedii.

Dlaczego nie piszesz więcej komedii?

Niełatwo napisać scenariusz. Obiecuję, że będę się starał.

Do jakiego gatunku należy Porozmawiaj z nią?

Nie wiem. Na pewno nie jest to western ani film o agentach CIA. Nie jest także filmem o przygodach Bonda ani obrazem historycznym.

Jest w nim jednak trochę historii.

Dokładnie siedem minut, kiedy cofamy się do 1924 roku.

Te siedem minut niemego filmu inspiruje bohaterów do wielu rozmów.

W połowie filmu, pielęgniarz Benigno, korzystając z jednego z niewielu wolnych wieczorów wybiera się do kina, by obejrzeć niemy hiszpański film Malejący kochanek. Na ekranie pokazuję siedem minut tego filmu.

Czy wprowadzenie takiego przerywnika, nie łączącego się z głównym wątkiem, nie jest trochę ryzykowne? A może ten fragment to flashback pokazujący bohaterów filmu?

Nie, to zupełnie oddzielna historia. Zgadzam się jednak, że jej wprowadzenie było bardzo ryzykowne.

Nie obawiasz się, że oglądając ten fragment widz będzie się czuł zagubiony?

Teraz, kiedy skończyłem już film, nie obawiam się tego. Kiedy jednak kręciłem te nieme sceny byłem przerażony. Nie mogłem spać, aż do chwili gdy zmontowałem ten fragment z resztą filmu (...).

Dlaczego zdecydowałeś się na narracyjne odejście od głównego wątku?

Ten niemy film wcale nie jest odejściem od zasadniczej akcji. Historia pielęgniarza Benigno nie zatrzymuje się na te siedem minut. Powiedziałbym raczej, że łączy się ona z historią, którą opowiada niemy film. Moim zamiarem od samego początku było użycie Malejącego kochanka jako zasłony.

Co takiego miała zakrywać ta zasłona?

To, co wydarza się w pokoju, w którym leży Alicia. Nie chciałem, żeby widz to zobaczył. Chodziło mi o to, by widzowie nie odkryli, co się stało, zanim nie dowiedzą się tego bohaterowie filmu. Nie chciałem, by ktokolwiek ujawnił ten sekret (...).

Kiedy psychiatra pyta Benigno, co jest jego problemem, słyszy w odpowiedzi: „Myślę, że samotność”.

Także Marco dwa razy w filmie mówi o tym, że czuje się samotny. Samotność dotyka zresztą wszystkich bohaterów filmu. Alicia, Lydia, baletnica Katerina, ojciec Alicii, pielęgniarka zakochana w Benigno - wszyscy są samotni (...).

materiały promocyjne producenta

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Porozmawiaj z nią
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy