Reklama

"Pompeje": POMPEJE - BUDOWA FILMOWEGO MIASTA

Zanim w halach położonego w Toronto Cinespace Studio rozpoczęta zdjęcia do "Pompei", ekipa filmowców zajęła się budowaniem poszczególnych planów, przywracając do życia fragmenty miasta z 79 roku n.e. Ażeby wykreować na ekranie wiarygodny świat przedstawiony, Anderson współpracował blisko z autorem zdjęć Glenem MacPhersonem, scenografem Paulem Denhamem Austerberrym, kostiumografką Wendy Partridge oraz artystą nadzorującym powstawanie efektów wizualnych Dennisem Berardim. "To mój czwarty wspólny projekt z Paulem", mówi dowodzący departamentem scenograficznym Austerberry. "Ostatnio zrobiliśmy Trzech muszkieterowie 3D, gdzie skorzystaliśmy z artystycznej licencji i poszliśmy w kierunku mocnej stylizacji. W przypadku Pompei naszym celem było stworzenie wielkiego, epickiego widowiska, które posiadałoby jednakowoż dość surowy i realistyczny wygląd". Producent Jeremy Bolt wyjaśnia, że efekty komputerowe ograniczono do minimum, aby podnieść jeszcze bardziej jakość filmu. "Jeśli w każdej scenie nie pojawia się chociaż odrobina realności, nie da się uwiarygodnić takiej produkcji. Im więcej kręcimy na kamerze, tym większa jest szansa, że publiczność w to uwierzy. Wybraliśmy zdecydowanie realistyczne podejście. To nie jest kino science fiction, komiks czy powieść graficzna. Do tego naprawdę kiedyś doszło. Zgodziliśmy się, by zupełnie odejść od wszelakich filmowych tricków i efektownej pracy kamery, aby nie odciągać uwagi od opowieści".

Reklama

Inspirację do budowania wszystkich szczegółowych planów zdjęciowych Austerberry znalazł w bogactwie materiałów źródłowych zebranych przez lata przez archeologów oraz historyków. "Spora część miasta istnieje dzisiaj w takiej samej formie jak dwa tysiące lat temu", wyjaśnia scenograf. "Mają tam muzea pełne różnych artefaktów oraz tony dokumentacji, z której korzystaliśmy w tworzeniu naszych planów". Jako przykład Austerberry podaje starożytny amfiteatr. "Większość fresków oparliśmy na dziewiętnastowiecznych malowidłach sporządzonych w trakcie prac wykopaliskowych. Oryginały uległy zniszczeniu przez mróz, gdy je odkopano. Zaczęły po prostu odłazić ze ścian. Malunki na ścianach rynku ulicznego w Pompejach zostały oparte na oryginałach - w większości przypadków o charakterze politycznym - które odkryto i poddano dokumentacji w trakcie prac wykopaliskowych. Dzięki temu, że ci ludzie podeszli do kwestii archiwizacji tak starannie, a także ze względu na fakt, iż wiele ruin oraz artefaktów ciągle istnieje, byliśmy w stanie dość wiernie odtworzyć tamten okres w historii miasta". Austerberry i jego ekipa zbudowali niemalże trzydzieści planów zdjęciowych, łącznie z wystawną willą Severusa, ulicami Pompei, amfiteatrem oraz areną, na której odbywa się kilka zaciekłych filmowych walk. Na potrzeby domostwa Severusa scenograf skorzystał z rozkładu oraz architektonicznych szczegółów dwóch istniejących pompejskich willi. "Ten projekt dał nam możliwość pokazania poziomu wyrafinowania oraz bogactwa cywilizacji rzymskiej", opowiada Anderson. "Mieli system podgrzewania podłóg, osobny zbiornik wody pitnej, nawet pewien rodzaj kanalizacji. Wszystkie te udogodnienia uległy zapomnieniu na kolejne tysiąc siedemset lat po upadku Imperium Rzymskiego".

Jednym z największych i najbardziej wyszukanych planów zdjęciowych były ulice miasta, których stworzenie zajęło departamentowi scenograficznemu około trzynastu tygodni. Pełne stoisk i sklepów, w których sprzedawano dosłownie wszystko, od przypraw i chleba po egzotyczne ptaki oraz żywe zwierzęta, ulice te są wielobarwnym odtworzeniem codzienności życia mieszkańców Pompei. "Opieraliśmy się na jednej z głównych ulic handlowych miasta", podkreśla Austerberry. "Ręcznie formowana kostka brukowa jest dokładnie taka sama, jaka istniała w Pompejach. Stragany na rynku powstały na podstawie płaskorzeźby z tamtego okresu, którą znaleźliśmy w jednym z muzeów w Neapolu. A tavola calda - co dosłownie oznacza "gorący stół" - zostało oparte na podobnych budowlach, które odnaleziono w stanie nienaruszonym w Pompejach oraz Herkulanum. W czasach Imperium Rzymskiego tavola caldas służyły za tętniące życiem miejsca spotkań, a Paul chciał pokazać fragmenty codzienności pompejskiego rynku". Austerberry przyznaje, że w przypadku niektórych planów pozwolił sobie na lekkie odejście od autentyczności, ale uczynił to w celu zachowania bezpieczeństwa na planie. "Niektóre ściany wyglądające na kamienne lub ceglane zostały wykonane ze specjalnej pianki, aby nikomu nic się nie stało w trakcie kręcenia scen walk", opowiada scenograf. "Jednakże w większości przypadków zbudowane przez nas plany wiernie naśladują to, co zobaczylibyście przechadzając się ulicami Pompei w 79 roku n.e."

Odpowiadający za efekty wizualne Dennis Berardi i jego dom produkcyjny Mr. X odpowiadają za nadanie filmowi posmaku epickości dzięki poszerzaniu praktycznych planów zdjęciowych o dodatkowe elementy, w tym powalające na kolana pejzaże miasta. To właśnie na nim i jego ekipie spoczęła odpowiedzialność za wytworzenie na ekranie tragicznej erupcji wulkanu z trzeciego aktu filmu. Przed rozpoczęciem zdjęć Anderson i Berardi spędzili tydzień w prawdziwych Pompejach, rejestrując ruiny, góry oraz otaczający miasto krajobraz, ażeby wspomóc ekipę ludzi odpowiedzialnych za komputerową rekreację tego wspaniałego miejsca. W trakcie kilku zaledwie dni zrobili ponad 35.000 wysokiej rozdzielności zdjęć, zarówno z ziemi, jak i z powietrza. "Efekty wizualne są całkowicie oparte na prawdziwym mieście", dodaje Bolt. "Jeszcze 15 lat temu nakręcenie tego filmu byłoby o wiele trudniejsze, ale dzięki postępowi technologicznemu byliśmy w stanie wiarygodnie odtworzyć wygląd Pompeii z 79 roku n.e." Dla Andersona oraz autora zdjęć Glena MacPhersona, którzy pracowali wspólnie przy czterech projektach, kręcenie w technologii 3D stało się niejako normą, jednakże obaj ochoczo przyznają, że format ten idealnie pasuje do widowiska takiego jak "Pompeje". "To wspaniałe narzędzie, które pomaga w opowiadaniu historii", wyjaśnia MacPherson. "Sprawdza się znakomicie w scenach walk, ale także przy ukazywaniu stylu architektonicznego tamtego okresu. W filmie pojawia się mnóstwo szerokich planów i prawdziwie spektakularnych ujęć, czyli dokładnie tego, do czego 3D zostało stworzone".

Kostiumografka Wendy Partridge spędziła kilka miesięcy na poszukiwaniach informacji oraz materiałów potrzebnych do stworzenia filmowych strojów. "Starałam się dowiedzieć jak najwięcej o szatach noszonych przez obywateli Imperium Rzymskiego, w szczególności Pompei", opowiada Partridge. "Odkryłam przy okazji interesującą rzecz - mianowicie, styl ubioru nie różnił się w zależności od klasy społecznej, ludzie odróżniali się natomiast typem noszonych materiałów oraz ich kolorystyką. Szczególnie drogie były barwniki, między innymi fiolet i purpura - jeśli ktoś nosił ubrania w tych kolorach, wiadomo było od razu, że pochodzi z bogatej rodziny". Partridge i Austerberry czerpali inspirację w kontekście kolorów z licznych pompejskich fresków. "Mnóstwo na nich pięknych fioletów, złota, a także odcieni zieleni. W tle tego wszystkiego zaakcentowano mocny karmazyn z dodatkami czerni. Partridge i jej ekipa krawcowych i szwaczek stworzyła na potrzeby filmu prawie 3.000 pełnych kostiumów. "To było ogromne przedsięwzięcie", opowiada kostiumografka. "Pomieszczenia, w których pracowałyśmy, przez kilka miesięcy tętniły pracą w rytmie kolejnych tunik, tog oraz zbroi. Biżuteria dla głównych postaci została wykonana na zamówienie. Miałyśmy pełen pokój osób pracujących tylko i wyłącznie nad skórzanymi elementami zbrojnymi. Robiłyśmy wszystko, co było w naszej mocy, aby kostiumy były historycznie akuratne, ale naszym nadrzędnym celem było sprawienie, by aktorzy wyglądali w nich fantastycznie. Najlepsze było robienie przymiarek wszystkim facetom, którzy pracowali miesiącami w pocie czoła nad fizycznością swoich ciał".

Wiele z najbardziej pamiętnych scen "Pompei" odbywa się w brutalnym i krwawym świecie gladiatorów. Cztery tygodnie przed rozpoczęciem zdjęć aktorzy rozpoczęli trening, który miał im zapewnić wygląd zawodowych atletów, ale także pozwolić wytrzymać kręcenie scen walk przez 12 godzin dziennie. Na plan sprowadzono trenera Nuno de Sallesa. "Każdy z nich miał przed sobą inne cele", wyjaśnia de Salles. "Kit musiał zbudować masę mięśniową, więc jego trening opierał się w dużej mierze na podnoszeniu ciężarów oraz tradycyjnych ćwiczeniach kulturystycznych. Żadnego kardio, bo to bardzo szczupły facet. Adewale potrzebował spalić trochę tłuszczu, więc jego trening łączył w sobie kardio i wyciskanie ciężarów. Każdy z nich ściśle trzymał się wyznaczonej diety. Byli bardzo oddani swojej pracy, co dosyć szybko przełożyło się na widoczne rezultaty". Jednakże założeniem nie było wyłącznie uzyskanie wyglądu osoby w pełni formy, lecz faktycznie posiadanie takiej formy. "To była wycieńczająca praca", wspomina Akinnuoye-Agbaje. "Robiłem godzinę ćwiczeń kardio, potem dwie godziny treningu z kaskaderami, następnie miałem przerwę na lunch, a później wracałem na kolejną godzinę podnoszenia ciężarów pod okiem trenera. Pół godziny przerwy na ocenę postępów, a potem kolejna godzina kardio. Wszystko opłaciło się, kiedy wszedłem na plan i zacząłem grać w scenach walk. Taki trening fizyczny jest naprawdę potrzebny".

Uznany koordynator scen kaskaderskich Jean Frenette, który ma na koncie epickie konfrontacje w "300" oraz "Immortals. Bogach i herosach 3D", stworzył skomplikowaną choreografię odbywających się na arenie scen walk. "Takie pojedynki to forma przekazywania pewnych informacji, czysto fizyczny język", mówi Frenette. "Każda walka opowiada pewną historię poprzez choreografię oraz język ciała. Nie chodzi tylko o kopanie i uderzenie rękami. Wnosimy do wszystkich pojedynków pewną narrację". Dość nadmienić, iż aktorzy musieli nauczyć się dokładnych ruchów oraz uderzeń, żeby idealnie wpisać się w stworzoną choreografię. "Przeszliśmy obóz ćwiczebny z udziałem kaskaderów", wspomina Harington. "Spędziliśmy cztery tygodnie nad nauką podstaw walki mieczem oraz zapamiętywaniem wszystkich kolejnych ruchów. Bardzo chciałem, żeby przed kamerą wyglądało na to, że jestem prawdziwym zawodowcem". Frenette nie szczędzi aktorowi słów pochwały: "Kit bardzo szybko wszystko przyswajał. Interesuje się akcją, co dla mnie jako koordynatora ujęć kaskaderskich było prawdziwym darem. Sam chciał wykonywać wszystkie trudne ujęcia i sceny".

Kolejnym ważnym elementem pracy na planie "Pompei" były efekty specjalne, dym, pył, ogień i latające odpadki wulkanicznej erupcji. "Chcieliśmy poczucia rzeczywistości, ograniczyliśmy więc efekty komputerowe do minimum", opowiada Anderson. "W trakcie kręcenia intensywnych scen akcji, jak klimatyczna walka bohaterów granych przez Kita i Kiefera, aktorzy byli zmuszeni wdychać taki pył, co sprawiało, że ich zadanie było jeszcze trudniejsze". Sutherland potwierdza słowa o tworzeniu wiarygodnego środowiska, jednakże dodaje: "Najgorszy był pył. Jeśli graliśmy akurat scenę z dialogami, każdy z nas wdychał mnóstwo pyłu, dlatego nie mogliśmy pracować zbyt długo nad niektórymi ujęciami". Harington kontynuuje myśl starszego kolegi: "Mieliśmy w zasadzie kontakt z każdym żywiołem, który pojawia się w tym filmie. Rzucano we mnie błotem, musiałem przeżywać burze oraz bardzo ostry wiatr. Zdarzało nam się pracować na zewnątrz, w amfiteatrze, gdzie temperatura wynosiła ponad 30 stopni, ale nic nie przebije tego pyłu". Anderson określa "Pompeje" jako największe wyzwanie w swojej dotychczasowej karierze. "Ze względu na wszystkie problemy logistyczne, a także ogrom nieprzyjemności związanych z żywiołami natury. Nakręciliśmy film, który wygląda tak, jakby przedstawiał koniec świata, ponieważ dla mieszkańców Pompei tym to właśnie było. Publiczność będzie miała okazję spotkać się z rzeczywistością, której dawno już nie ma - to taki wehikuł czasu, a także możliwość obserwowania z pierwszego rzędu największej katastrofy naturalnej w historii świata zachodniego".

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Pompeje
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy