Reklama

"Pompeje": O PROCESIE PRODUKCJI

Po erupcji Wezuwiusza w 79 roku n.e. położone w Zatoce Neapolitańskiej miasto Pompeje zostało zakopane żywcem pod tonami lawy i pyłu wulkanicznego. W ciągu zaledwie 24 godzin kipiący życiem międzynarodowy port został zrównany z ziemią wraz ze wszystkimi swymi mieszkańcami, a tragedia ta zyskała miano najstraszniejszej naturalnej katastrofy starożytnego świata. Jak na ironię, spora część miasta i wielu przebywających w nim wówczas ludzi zostało zakonserwowanych w ogromnych ilościach lawy i pyłu, które wyrzucał z siebie wulkan, dodając tragedii upiornego klimatu. Historia trwającej mniej niż jeden dzień anihilacji olśniewającej metropolii tkwiła w umyśle Paula W.S. Andersona już od czasów szkolnych, gdy zafascynowała go swoim tragicznym wydźwiękiem oraz wspaniałą wizją świata starożytności. W "Pompejach" Anderson mógł nareszcie przełożyć swoją życiową obsesję na ekran kinowy, tworząc epickie kino akcji, pełne walk gladiatorów, intryg politycznych, społecznie wyklętej miłości oraz trzymającej w napięciu walki o przeżycie, gdy ziemia zamienia się w piekło. "Interesowałem się Imperium Rzymskim od czasów dziecięcych", mówi Anderson. "Wychowałem się na północy Anglii, gdzie istniało wtedy mnóstwo archeologicznych stanowisk i wykopalisk. Skłoniło mnie to do zainteresowania się rzymską cywilizacją, w szczególności Pompejami".

Reklama

Anderson i jego wieloletni przyjaciel, producent Jeremy Bolt, duet najbardziej znany z efektownych kreacji ponurego świata przyszłości w serii "Resident Evil", spędzili ponad sześć lat nad rozwijaniem projektu. W efekcie stworzyli niezwykle szczegółowy portret świata, którego dawno już nie ma, a także ikoniczne kino przygodowe będące hołdem dla epoki klasycznych filmów katastroficznych. "Gdy w połowie zeszłej dekady pojawiła się mania na punkcie kina 3D, wraz z Paulem stwierdziliśmy, że ta technologia najlepiej przysłuży się filmom katastroficznym", opowiada Bolt. "Zasugerował, żebyśmy spróbowali doprowadzić do realizacji produkcji o Pompejach. Podjęliśmy więc decyzję, że zrobimy epickie kino spod znaku miecza i sandałów, tyle że z udziałem wulkanu". Pomysł ten zdawał się idealnie pasować do twórczej osobowości Andersona, który przez całą swoją karierę starał się przekraczać kolejne technologiczne granice, a jego praca przyniosła wiele przełomów zarówno w kategorii 3D, jak i komputerowych efektów wizualnych. "Posiada niezwykły zmysł wizualny, który łączy z niewiarygodną wiedzą techniczną oraz zainteresowaniem opowiadaną historią", dodaje Bolt. "Doskonale rozumie potrzeby widzów, to czego publiczność wymaga od kina rozrywkowego. Nasz film nie jest dokumentem, ale osadziliśmy go mocno w rzeczywistości, przy okazji tworząc emocjonujące widowisko".

W okresie swej największej świetności Pompeje były uznawane na najcudowniejszy ośrodek wypoczynkowy w całym Imperium Rzymskim. "To było Las Vegas starożytności", podkreśla Anderson. "Miasto było pełne burdeli, barów, tawern oraz innych rozrywek", kontynuuje Bolt. "Ze względu na położenie nad morzem oraz status międzynarodowego portu, do Pompei przybywali obywatele ze wszystkich zakątków Imperium, co doprowadziło do stworzenia miasta tętniącego kolorytem oraz różnorodnością. Rozpoczęliśmy prace nad projektem od wyobrażania sobie, kim ci ludzie byli i w jaki sposób najlepiej opowiedzieć ich historie". Tuż po południu 24 dnia sierpnia Wezuwiusz, który tkwił w uśpieniu przez całe wieki, wyrzucił z siebie gigantyczną chmurę pyłu wulkanicznego, która wedle szacunków sięgała aż 30 km w niebo. Pył, odłamki skalne i różnego rodzaju wulkaniczne odpadki stopniowo zakryły Pompeje i sprawiły, że dachy budynków załamywały się pod ich naporem. Przez miasto przetoczyły się lawiny gorącego popiołu i gazu. Choć istnieje wiele archeologicznych dowodów na przebieg całego zdarzenia, przeżyło je tak niewielu ludzi, że nie istnieją żadne relacje z pierwszej ręki. "Historycy opierają się na sprawozdaniu Pliniusza młodszego, który obserwował erupcję z dystansu", kontynuuje reżyser. "Napisał serię listów szczegółowo opisujących katastrofę, jednakże ludzie nie brali go na poważnie. Nikomu nie chciało się wierzyć, że tragedia na tak ogromną skalę była w ogóle możliwa".

W ciągu zaledwie 12 godzin miasto przeżyło trzęsienie ziemi, erupcję wulkanu oraz śmiertelny cios w postaci tsunami. Czubek Wezuwiusza wybuchł z tak niezwykłą siłą, porównywalną z wybuchem nuklearnym, że wulkan stracił aż 600 metrów wysokości. Jednakże pył, który pokrył miasto, zachował je w dobrym stanie dla potomności. "Tych obrazów nie da się zapomnieć - bochenki chleba perfekcyjnie zachowanie pod warstwą popiołu, znajdujący się ciągle na łańcuchu pies, fragmenty życia, które przetrwały dwa tysiące lat", wyjaśnia Anderson. Przez prawie 1.700 lat Pompeje pozostawały tajemnicą, do czasu gdy w 1748 roku władcy Neapolu rozpoczęli prace wykopaliskowe, odkrywając kolejne wille i budynki użytku publicznego. Do wczesnych lat XIX wieku ludzie odwiedzający Pompeje mogli bez żadnych przeszkód przechadzać się po ulicach i zwiedzać zachowane budynki. Archeolodzy tworzyli gipsowe odlewy ofiar z pozostawionych w pyle zarysów ciał. "Gdy pojedziesz tam dzisiaj, natrafisz na śródlądowe miasto zlokalizowane nieco ponad kilometr od brzegu", dodaje Anderson. "Niegdyś był to port. Erupcja wulkanu powiększyła linię brzegową o ponad dwa kilometry". Filmowcy chcieli, aby film był jak najbardziej akuratny, zatrudnili nawet eksperta od tamtej epoki. Bolt obiecuje jednak, że widzowie doświadczą także spektaklu filmowego godnego rzymskiego Koloseum. "Zobaczycie bomby wulkaniczne", informuje producent. "Staniecie się świadkami burzy gorącego pyłu oraz lawiny piroklastycznej. Zobaczycie ogromną falę przypływową. I potężne trzęsienie ziemi. A to tylko elementy ostatniego aktu. Wcześniej zaoferujemy wam niewiarygodne walki gladiatorów oraz wojnę w Brytanii, wszystko okraszone wielkimi emocjami oraz wspaniałą historią miłosną".

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Pompeje
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy