Reklama

"Po rozum do mrówek": ŚWIAT Z PERSPEKTYWY MRÓWKI

„Wyobraźcie sobie zupełnie inny świat, o którym nie macie zielonego pojęcia, a po którym co dzień chodzicie. Mogłaby to być dynamiczna, ukryta przestrzeń istniejąca w naszych własnych ogródkach” – sugeruje scenarzysta i reżyser filmu Po rozum do mrówek John A. Davis, twórca Jimmy’ego Neutrona: małego geniusza i zarazem człowiek przyznający się, że niektóre ze swych najdzikszych pomysłów czerpie z „tego, co fascynowało i bawiło go w dzieciństwie”.

Jeżeli ten świat znajduje się w podziemnych tunelach i tajemnych komorach gwarnej kolonii mrówek, człowiek musiałby być całkiem maleńki, by móc się tam dostać i dobrze mu przyjrzeć. Dokładnie to staje się udziałem Lucasa Nickle’a (Zack Tyler Eisen), dziesięciolatka dręczonego przez miejscowego łobuza, który sam staje się łobuzem, wyładowując swe frustracje na bezbronnych owadach zamieszkujących trawnik na podwórku jego domu. Nie widzi nic złego w zalewaniu ich wodą czy deptaniu ich nogą obutą w tenisówki za każdym razem, gdy pomiata nim chłopak z sąsiedztwa.

Reklama

Nakręcony z mrówczego punktu widzenia film Po rozum do mrówek pokazuje katastrofalne skutki niszczenia owadziego domu przez Lucasa wodą z ogrodowego węża – która rozpętuje tuż pod ziemią „wielką powódź, przed którą w popłochu uciekają mrówki chcące ratować swoje życie” – mówi Davis. – „Lucas nigdy by nie przypuszczał, że powoduje taki chaos i rzeź po prostu polewając jakieś mrówki wodą”.

Sytuacja przybierze jednak zupełnie inny obrót.

Dzięki magicznemu eliksirowi przygotowanemu przez Czarownika Zoca (Nicolas Cage) Lucas zostaje nagle zmniejszony, porwany z sypialni i zabrany w czeluście mrówczego kopca, gdzie będzie sądzony za bezmyślną zagładę. Będąc już pod ziemią, chłopiec z zafascynowaniem i sporym zdenerwowaniem odkrywa, że mrówki tworzą rozległą i złożoną cywilizację, w której istnieją zasady i podział obowiązków, a każda mrówka ma zadanie do wykonania dla dobra ogółu.

Co najbardziej zaskakujące, po raz pierwszy w życiu zdaje sobie sprawę, że te wytrwałe maleńkie stworzenia, które kiedyś nazwał „zgrają głupich mrówek”, mają myśli i uczucia, tak jak on, nie wspominając niezłych charakterków...i w tym momencie wszystkie z szałem rzucają się na tego, którego nazwały Lucasem Niszczycielem.

„Kiedy po raz pierwszy widzimy mrówki z punktu widzenia Lucasa, wyglądają jak prawdziwe mrówki – małe i niewyraźne – tak jak my je widzimy z wyżyn naszego ludzkiego wzrostu” – zauważa Davis. – „Kiedy jednak schodzimy do ich poziomu, zauważamy, że każda ma inną, pełną emocji twarz, i po raz pierwszy mamy niejasne przeczucie, podobnie jak i Lucas, że nie wszystko jest takie, jak nam się wydaje. To jedna z rzeczy, która zaciekawiła mnie w tym projekcie: pomysł stworzenia obcego świata, zupełnie niezwykłego, który możemy przez chwilę podglądnąć”.

„Który człowiek nie marzył o tym, by być rozmiarów mrówki i żyć w ich świecie” – mówi producent Po rozum do mrówek Tom Hanks. – „W ich sposobie życia jest coś szalenie przyjemnego – mogliśmy je jako dzieci oglądać w koloniach, które służyły nam za zabawki – a wspólnota kolonii zdaje się być szalenie radosna, gdy nada się jej ludzkie znaczenie. Dlatego przygody Lucasa w krainie mrówek są tak bardzo atrakcyjne”.

To właśnie Hanks zwrócił Davisowi uwagę na popularną książkę dla dzieci wydaną w 1999 roku przez wydawnictwo Scholastic Press. „Mój syn wrócił z przedszkola z książką, którą wypożyczył z biblioteki. To był The Ant Bully Johna Nickle’a” – wspomina. – „Nie przeczytawszy jeszcze nawet połowy książki, pomyślałem, że byłby z niej doskonały film. Wtedy właśnie na ekranach pojawił się Jimmy Neutron Johna Davisa, a ja zrozumiałem, że połączenie jego talentu z opowieścią Nickle’a dałoby doskonały efekt”.

Wyświetlany w 2001 roku trójwymiarowy animowany film Jimmy Neutron: mały geniusz był dziełem Davisa i jego wspólnika zajmującego się animacją komputerową, Keitha Alcorna (producent wykonawczy Po rozum do mrówek), z którym wspólnie prowadzili w Teksasie spółkę DNA Productions. Ich debiut kinowy przyniósł Davisowi, scenarzyście, reżyserowi i producentowi filmu, nominację do Oscara za najlepszy film animowany i przyniósł popularność równolegle opracowanemu przez DNA serialowi zatytułowanemu Jimmy Neutron, który nadawała stacja Nickelodeon. Zarówno widzowie, jak i krytycy byli oczarowani wyjątkowym stylem wizualnym filmu (który Davis nazwał „future-retro”) i pomysłem kujonowatego, ale fajnego chłopca-geniusza, który ratuje świat i śmiga wokoło w statkach kosmicznych własnej produkcji, a jednocześnie utrzymuje w ryzach swą zaczesaną do góry rudą fryzurę. Podobnie jak Po rozum do mrówek, film ten łączył w sobie zabawę i zasady fair play.

„Tom przysłał mi The Ant Bully, żeby zobaczyć, czy i mnie się spodoba” – wspomina Davis, który także zauważył filmowy potencjał tej opowieści. – „Pomyślałem, że jeśli miałbym nakręcić ten film, to zrobiłbym to tak i tak”. Wkrótce spotkał się z Hanksem i jego wspólnikiem, producentem Garym Goetzmanem, którzy wspólnie założyli spółkę Playtone Productions, a w 2004 r. z powodzeniem połączyli swe siły z Robertem Zemeckisem w popularnym filmie wakacyjnym Ekspres polarny.

„Już od pierwszego spotkania było dla mnie jasne, że entuzjazm Johna, jego pasja i wizja dotycząca materiału czynią go idealnym reżyserem dla tego projektu” – stwierdza Goetzman. – „A ponieważ większość dzisiejszych filmów animowanych dla dzieci cechuje także dorosłe poczucie humoru, przyjemnie było usłyszeć, że John podejmie się stworzenia zabawnego filmu familijnego, który zabierze widzów do wyjątkowego świata, w którym przeżyją fantastyczną przygodę”.

Wszyscy trzej wymieniali się pomysłami na nakręcenie akcji i przekazanie naturalnego zdumienia, humoru i przerażenia niespodziewanie zmniejszonego chłopca zagubionego w niezgłębionej dziczy własnego podwórka. Wszystko przybiera nierealne nowe oblicze, gdy nawet porzucona puszka po napoju jawi się maciupeńkiemu Lucasowi jako trzypiętrowy budynek; nisko fruwające osy brzęczą jak silniki samolotów turbośmigłowych, a hordy nieznanych stworzeń włóczą się wśród okalających traw.

„Rozumieliśmy się niemal bez słów” – mówi Davis. – „Wszyscy zgadzaliśmy się, jak powinna wyglądać akcja, przygody Lucasa – jak fajnie byłoby, gdyby Lucas wraz z mrówkami walczył z gigantycznymi osami i jakie miejsca powinien odwiedzić. Pod pewnymi względami jest to spełnienie wszystkich dziecięcych marzeń”.

Davis i Hanks odkryli także wspólne uwielbienie dla legendarnego mistrza efektów wizualnych, Raya Harryhausena, którego innowacyjne osiągnięcia w animacji klatka po klatce (stop-motion), pracy z modelami i efekty związane ze stworzeniami od początku lat 50. XX wieku inspirują rzesze przyszłych filmowców, którzy potrafią jednym tchem wymienić swoje ulubione tytuły, podobnie jak robi to Davis: Jazon i Argonauci, Siódma podróż Sindbada i Bestia z głębokości 20 000 sążni. „To mój hołd dla niego pod względem wizualizacji dekoracji z perspektywy zmniejszonego człowieka wkraczającego w świat owadów, czy też odwiedzającego krainę gigantów z powrotem w swym domu” – deklaruje reżyser.

„Wiele lat temu Ray Harryhausen stworzył wzór sekwencji ze stworzeniami” – mówi Hanks. – „Wymienialiśmy z Johnem uwagi o skopiowaniu zrobionej przez Raya bitwy szkieletów w filmie Jazon i Argonauci w naszym ataku os. Bo niby dlaczego nie mielibyśmy równać do najlepszych?”

Davis, mający swe twórcze korzenie raczej w technice stop-motion niż w tradycyjnej animacji, łatwo dokonał przejścia do rzeczywistości cyfrowej, ponieważ, jak wyjaśnia: „Ona od razu tworzy kino. Są kamery i platformy pod kamery, ruchy dolki i ujęcia z dźwigu operatorskiego. Są całe plany zdjęciowe, które się tworzy w komputerze, a światło rzuca się na nie dokładnie tak, jak na prawdziwych planach, ponieważ oprogramowanie imituje rzeczywistość. Dzięki temu możliwe jest uzyskanie przestrzeni trójwymiarowej i zastosowanie całej mechaniki, jak przy normalnej akcji; można więc opowiedzieć fabułę w okazały sposób i stworzyć sugestywne sekwencje, które zachęcają widzów do udziału w przygodzie. Często korzystam z kamer POV przy takich scenach, jak ta, w której Lucas leci na osie”.

Davis jest jednocześnie animatorem, dla którego pojęcie kreskówkowy zawsze oznaczało wyłącznie zabawę i „sposób na przekroczenie normalnych granic”. Pod względem wizualnym w Po rozum do mrówek przyjął za cel nie uzyskanie realizmu fotografii, ale bardziej stylizowanego i fantazyjnego otoczenia, w którym, jak sam zauważa: „Projekty są niewątpliwie nierealne, ale poziom uszczegółowienia w ich obrazowaniu powoduje, że są odbierane jak prawdziwe i żywe. Kiedy Lucas wkracza w świat mrówek, jest w tym pewna bezpośredniość – prawdziwie wykwintne obrazy i emocjonalne oddziaływanie trójwymiarowej animacji, która potęguje wrażenia z przygody”.

Dla kinomanów, którzy tak jak Lucas chcą spojrzeć na akcję okiem mrówki w ponadprzeciętnej skali, twórcy filmu przygotowali we współpracy z IMAX-em wersję Po rozum do mrówek, która będzie wyświetlana wyłącznie w kinach IMAX na całym świecie. Dzięki zastosowaniu zastrzeżonej przez IMAX technologii podwójnej kliszy w pierwotnym modelowaniu 3D film Po rozum do mrówek: An IMAX 3D Experience będzie wyświetlany na ekranach wysokich na osiem pięter, by obrazy były jeszcze bardziej sugestywne.

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Po rozum do mrówek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy