Reklama

"Po drugiej stronie łóżka": O PRODUKCJI

Koncepcja „Po drugiej stronie łóżka” jest tak oryginalna, że twórcy mieli problem z jej sklasyfikowaniem. „To film niepodobny do żadnego innego w tym kraju - mówi producent Tomas Cimadevilla – szczególnie dlatego, że jest w nim muzyka pop”. Aktor Guillermo Toledo, który gra Pedra dodaje, że „właściwie można by zakwalifikować film jako komedię z piosenkami”. Z kolei Paz Vega grająca Sonię uważa, że film jest „muzyczną komedią romantyczną z zazdrością i kłamstwami w tle. Mówi o tym, że nawet jeśli kogoś lubisz, to dlaczego miałbyś go nie oszukiwać? I nie ma potrzeby łączyć tego z moralnością. To jest po prostu część naszego życia.”

Reklama

To świeże europejskie podejście do spraw życia i miłości może niepokoić lub nawet szokować w bardziej purytańskiej kulturze anglosaskiej. Jednak reżyser Emilio Martinez-Lazaro wierzy, że historia opowiedziana w „Po drugiej stronie łóżka” jest absolutnie uniwersalna. „Na filmie wszyscy widzowie dobrze się bawią, bo rozpoznają te sytuacje. Jeśli nawet sami ich nie przeżyli, to zdarzyły się one ich znajomym czy sąsiadom. Film pokazuje nam życie z innej perspektywy, gdzie okazuje się, jak w rzeczywistości jesteśmy mali. To dodaje humoru do, chwilami pesymistycznej, wizji naszego człowieczeństwa.” „W filmie oglądamy – kontynuuje reżyser – bliską przyjaźń między młodymi indywidualistami, którzy są przyjaciółmi od wielu lat i teraz znaleźli się w dość skomplikowanej sytuacji. Nie chodzi nawet o to, że ciąży nad nimi widmo zdrady, ale pociąga ono za sobą kolejne kłamstwa. W końcu doprowadza to do nieuniknionego konfliktu”.

Scenarzysta David Serrano mówi: ”Chodziło mi o to, żeby pokazać jak bardzo ciężko znaleźć kogoś, kto będzie cię naprawdę kochał. To prawie tak samo jak ze znalezieniem pary wygodnych butów. Najpierw musisz znaleźć styl, jaki ci odpowiada. Potem potrzebny rozmiar. I potem nawet jeśli znajdziesz idealnego partnera, pokusa zawsze czyha gdzieś obok i musisz być naprawdę silny, żeby jej nie ulec”. Grający Rafa aktor Alberto San Juan mówi, że „tematem filmu jest to, że wszyscy szukamy prawdziwej miłości. I jedynym problemem z tym związanym jest fakt, że mężczyźni szukają jej we wszystkich kobietach. Prawdziwą tragedia jest, że nie możemy się zakochać w więcej niż jednej w tym samym czasie.” Paz Vega uważa, że awersja do monogamii nie jest tylko specjalnością mężczyzn. „Moja bohaterka Sonia cierpi najmniej ze wszystkich. Wie jak skutecznie oszukiwać. Nie dlatego, że patrzy na to co się dzieje przez palce, tylko dlatego, że przychodzi jej to naturalnie. Myśli sobie – ten facet pojawił się w moim życiu, dlaczego z tego nie skorzystać?”.

Martinez-Lazaro i Serrano zdecydowali, że przy kręceniu filmu będą starali się unikać oklepanych, turystycznych widoków Madrytu. Wybrali miejsca, do których młodzi mieszkańcy chętnie chodzą – knajpy, puby, teatry alternatywne, kluby fitness. Potem zdecydowali, że do swojej komedii dołączą piosenki, które będą śpiewać (i przy których będą tańczyć) kolejni bohaterowie. Nie chcieli, by piosenki napisał twórca muzyki do filmu (wyjątkiem jest skomponowany przez Coque Malla kawałek rapowy), ale by były to hiszpańskie standardy popowe. I w ten sposób tak jak w przypadku postmodernistycznych współczesnych musicali („Chicago”, „Moulin Rouge”) czy popularnych musicali europejskich sprzed lat („Parasolki z Cherbourga”) film „Po drugiej stronie łóżka” przyczynia się do rozszerzenia definicji gatunku. Fakt, że bohaterowie mieli śpiewać i tańczyć w filmie musiał wpłynąć na dobór obsady. „Od dziecka marzyłam, żeby zagrać w musicalu. – mówi Paz Vega – Kocham śpiewać i tańczyć. Dlatego kiedy dostałam scenariusz, który pozwolił mi spełnić jedno z marzeń życia, nie mogłam przejść obok niego obojętnie.”

Maria Esteve: „Myślę, że decydującym czynnikiem, który skłonił mnie do zagrania w tym filmie była właśnie muzyka. Nie dość, że jest tu perfekcyjnie napisany scenariusz ze świetnymi postaciami, to oprócz tego można jeszcze śpiewać i tańczyć. Jako aktorka wciąż poszukuję nowych wyzwań i przygód. Skoro więc, po raz pierwszy w Hiszpanii, kręcony jest taki musical, chcę uczestniczyć w tym unikalnym przedsięwzięciu.” Piosenki wybrane przez Emilio Martineza-Lazaro są świetnie znane hiszpańskiej publiczności. Reprezentują wiele stylów - romantyczne ballady popowe, współczesny i retro rock and roll, hiszpański rap. Choreografię opracował do nich Pedro Berdayes.

Okazało się jednak, że aktorzy nie do końca radzą sobie dobrze z jednoczesnym śpiewaniem i tańczeniem. Opowiada Paz Vega: „Na początku chodziliśmy w kółko jak kurczaki bez głów. Byliśmy zagubieni. Nie mogliśmy razem zrobić więcej niż dwa kroki. I wtedy też po raz pierwszy usłyszałam, jak śpiewam. To było straszne. Poprosiłam Emilio, żeby wyciął tę scenę z filmu. Potem jednak posłuchałam tego jeszcze kilka razy i zmieniłam zdanie. Myślę, że to tak jak z płytą, którą słuchasz pierwszy raz. Nie od razu łapiesz klimat. Dopiero kiedy przesłuchasz kilka razy, myślisz sobie, że jest całkiem fajna.” „Wolę tańczyć. – ze śmiechem mówi Guillermo Toledo – Nie mogłem znaleźć tonacji, w której powinienem śpiewać. Biedny szef muzyczny rwał sobie włosy z głowy obniżając wciąż tonacje piosenek, żeby dopasować je do mojego głosu.”

„Najtrudniejszy był taniec – mówi z kolei Natalia Verbeke. – Dlatego, że ponad miesiąc upłynął między próbami a pierwszym klapsem. Przez ten czas zdążyliśmy stracić formę.” Jednak ekipa się nie załamywała, bo reżyser zapowiedział, że nie żąda od nich by śpiewali jak Pavarotti i tańczyli jak Nurejew. Co więcej Martinez-Lazaro chciał, by piosenki śpiewali jak najbardziej naturalnie, bez żadnego podkładania głosów. „Zamiast wysilaniu się na profesjonalnych piosenkarzy, położyliśmy nacisk na to, by piosenki były naturalne. Takie jak gdyby śpiewali je bohaterowie, którzy przecież piosenkarzami nie są.”

Młodzi aktorzy pracowali pod czujnym okiem doświadczonego stażem reżysera. „Byłem przyzwyczajony do pracy z reżyserami z mojego pokolenia – mówi Guillermo Toledo – i prawdę mówiąc trochę obawiałem się pracy z Emilio. Dopiero kiedy go poznałem, okazało się, że to facet młody duchem i jego faktyczny wiek nie ma tu nic do rzeczy. Na planie panowała świetna atmosfera i było dużo zabawy.” Paz Vega dodaje: „Emilio jest w tym biznesie od wielu lat. Jest ciepłym facetem, z którym można pogadać o wszystkim. Nie wspomnę o fantastycznym poczuciu humoru. Bardzo mi na planie pomógł.”

Wygląda na to, że hiszpańska publiczność silnie zidentyfikowała się z problemami przedstawionymi w filmie, bo „Po drugiej stronie łóżka” stało się przebojem kasowym i dostało 6 nominacji do Goya Awards.

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Po drugiej stronie łóżka
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy