Reklama

"Płonąca pułapka": CÓRKA STRAŻAKA

Żonę Morrisona zagrała australijska aktorka, trzydziestojednoletnia Jacinda Barrett, słabo znana w swoim kraju. Zwróciła na siebie uwagę, występując u boku Nicole Kidman i Anthony’ego Hopkinsa w adaptacji powieści Philipa Rotha „Piętno” (The Human Stain) w reżyserii Roberta Bentona. Magazyn „Vanity Fair” poświęcił jej niedawno obszerny artykuł. Zaczyna się o niej mówić jako o kolejnym „komandosie z australijskiego desantu na Hollywood”. Ojciec aktorki jest emerytowanym... strażakiem, który w służbie w zespole ratunkowym na lotnisku w Brisbane spędził 33 lata. Grając żonę Joaquina czułam się trochę tak, jakbym występowała w historii moich rodziców – mówiła aktorka. Wspominała też, że kilkakrotnie widziała ojca w akcji na ekranie telewizora lub w prasie i była z niego bardzo dumna. Ale w domu nigdy nie rozmawiali o jego pracy. To charakterystyczne dla wielu strażaków. Po prostu nie mówią o swoich dramatycznych przeżyciach – opowiadała Barrett. – W postaci, którą gram, ważny jest element lęku o męża. To różni ją od mojej matki, która tego lęku nigdy nie uzewnętrzniała. Aktorka spytała matkę, jak dawała sobie radę z napięciem. Ta stwierdziła, że bardzo istotne były silne więzi przyjacielskie z innymi żonami strażaków. Gdy Barret dała ojcu scenariusz do przeczytania, historia już po dziesięciu stronach lektury tak go wciągnęła, że nie mógł wytrzymać i zerknął na zakończenie.

Reklama

Silver wspominał, że podczas castingu aktorka od razu zwróciła uwagę jego i Russella. Szczerze mówiąc, z miejsca nas podbiła.

Barrett zauważyła paradoks, związany z małżeństwem Lindy i Jacka. Lindę początkowo fascynuje zawód Jacka, potem widzi zbyt wiele tragedii, zachodzi w ciążę i zaczyna się martwić i po prostu bać. Jack to widzi i gryzie się tym, z czasem o wiele bardziej od niej samej.

Reżyser podkreślał, że jest to być może najtrudniejsza rola w filmie. Jacinda musiała oddać konflikt wewnętrzny subtelnymi, ale wyrazistymi środkami. Zmieniliśmy wiele w rysunku tej postaci w stosunku do scenariusza, biorąc pod uwagę osobiste doświadczenia aktorki. Myślę jednak, że Linda to bardzo mocna kobieta i do tego nie pozbawiona poczucia humoru. Któż zniósłby te wszystkie dowcipy strażaków? Ona znosi i bierze w nich nawet czynny udział.

Na potrzeby filmu Wagner’s Body Shop (znany komis z używanymi samochodami w New Haven) pieczołowicie odrestaurował pięć wozów strażackich, obecnie już wycofanych z użytku, nadając im wygląd, jaki miały na przełomie lat 80. i 90.

Jedną z kluczowych ról, najlepszego przyjaciela Jacka, który ratuje go z opresji, zagrał Balthazar Getty. W roli drugiego kumpla, Tommy’ego, obsadzono Morrisa Chestnuta. Wśród wykonawców znalazł się także Robert Patrick, grający strażaka, który podczas jednej z akcji odnosi poważną kontuzję ramienia, ale nie powstrzymuje go to przed kontynuowaniem służby.

Z kolei Tom Guinee („Terminal Velocity”) wcielił się w rolę Tony’ego MacMillana, młodego kapitana straży pożarnej. Billy Burke („Mafia!”) oraz Jay Hernandez („Torque – jazda na krawędzi”) zagrali kolegów – strażaków z zespołu Morrisona. A Scott Cooper („Generałowie”) przyjął rolę młodego rockmana, wykonującego muzykę w stylu grunge, który traci przyjaciółkę, bo wybiera ona małżeństwo z Morrisonem.

Specjalnie dla filmu piosenkę „Shine Your Light” skomponował Robbie Robertson, w latach 60. i 70. gitarzysta i kompozytor słynnego rockowego zespołu The Band, chętnie od lat współpracujący z filmowcami, między innymi z Martinem Scorsese („Król komedii”, 1983 oraz „Kolor pieniędzy”,1986). Robertson miał za zadanie stworzyć kontrapunkt dla finałowej, bardzo mocnej sceny. Takie szczegółowe zamówienie dostał po raz pierwszy. Zaintrygowało mnie to – mówił legendarny muzyk. – Ale spore znacznie miało też to, że Jay pochodzi z Little Rock, gdzie bardzo dużo przebywałem jeszcze w czasach występów z Ronniem Hawkinsem i The Hawks. Wahał się jednak dość długo, ponieważ obawiał się, że film może go rozczarować patetycznym heroizmem. Po obejrzeniu gotowego utworu jego obawy prysły. Rzeczywiście zobaczyłem świat, którego wcześniej nie znałem – prawdziwy, niesentymentalny. I wtedy przystąpiłem do pracy. Pragnąłem uzyskać mocne, ale nie brutalne brzmienie, nawiązujące do pieśni spirituals. Zdecydowane i uduchowione. Najpierw przedstawił wstępną wersję utworu śpiewając, z towarzyszeniem fortepianu, reżyserowi. Ten był zachwycony. Następnie z pomocą Davida Campbella (ojca słynnego rockmana Becka) dokonał bogatej aranżacji. Był zadowolony z rezultatu. To mój hołd dla tych bohaterskich ludzi w języku, którym najlepiej potrafię się posługiwać – w języku muzyki.

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Płonąca pułapka
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy