Reklama

"PitBull": ROZMOWA Z MARCINEM DOROCIŃSKIM

Kim jest Despero?

Sławomir Desperski, 34 lata, kawaler, Sekcja Kryminalna Wydział ds. Zabójstw. Człowiek o silnym, ugruntowanym charakterze.

Jak wyglądały twoje przygotowania do roli?

Bardzo ważnym elementem w przygotowywaniu się do tej roli były próby z reżyserem i kolegami aktorami. Moim zdaniem, właśnie tak powinno być przy każdej produkcji. Praca przed zdjęciami odnosi efekty. Aktorzy czują się pewniej. Jeżeli reżyser wie, co chce zrobić i ustali pewne pryncypia, wtedy się łatwiej i lepiej pracuje. Dużo mi pomogły spotkania z prawdziwymi policjantami. Zobaczyłem, choć przez chwilę, jak wygląda ich praca.

Reklama

Jak układała się współpraca z reżyserem?

Współpraca z reżyserem nie zawsze była kolorowa, natomiast dla mnie - bardzo wartościowa, dająca mi dużą szkołę, nauczkę i duże doświadczenie. Nie zawsze było łatwo, ale Patryk Vega jest osobą, która wie, co chce zrobić i bardzo mi się to podobało. Wydaje mi się, że każdego aktora potrafi przekonać do tego, co on sam chce osiągnąć. Środki jakimi to uzyskuje są różne. Jestem pod wrażeniem tego młodego człowieka. Niesamowite! Dobrze, że go tu nie ma, bo mu słodzę za bardzo…

Granie scen intymnych…

Nie mam dużego doświadczenia w graniu scen intymnych. W filmie zagrałem takie sceny może dwa razy. To jest trudne, bo zawsze jest coś takiego jak wstyd… normalny wstyd człowieka, który nie jest ekshibicjonistą. To bardzo dziwne doświadczenie. Patryk, jako jedyny przekonał mnie, że to watro tak zrobić. Zajęło to sporo czasu, ale udało mi się całkowicie odblokować. Byłem strasznie zły na Patryka, bo musiałem się wywnętrzać, ale… skubany… podszedł mnie jakoś tak… Wydawało mi się, że nie da się mnie podejść, że nie ze mną te numery, a jednak… osiągnął swój cel… Ale jestem pewny, że on wie, czego chce i użyje tego prawidłowo. Nie zrobiliśmy sceny dla sceny, czy żeby pokazać goliznę. Na pewno nie!

Zdarzały się jakieś trudne momenty w pracy na planie?

Praca z reżyserem nie należała do najłatwiejszych. Dla mnie najtrudniejsza aktorsko była intymna scena z Weroniką i scena śmierci Benka. Patryk musiał mnie wyprowadzić mnie z równowagi, i udało mu się to, a niewielu osobom się to udaje…

Na szczęście Patryk ma ważną cechę, która bardzo mi się podoba u reżyserów… to znaczy… lubi aktorów. To ważne, bo jeżeli ktoś nie lubi aktorów, powinien robić filmy animowane… Jednocześnie Patryk ma dobre podejście do ludzi. Słucha ludzi, obserwuje, potrafi rozmawiać. To chyba samo mówi za siebie. Jestem bardzo zadowolony z pracy z nim i ze wspaniałymi kolegami na planie. „PitBull” to kolejne doświadczenie, które buduje mnie w moim zawodzie, który przecież nie jest kolorowy.

Jak oceniasz swoją pracę?

Pracowało mi się trudno, ale dobrze, więc mam nadzieję, że polubię siebie jak to zobaczę. Trudno mi oceniać czy moja postać będzie wiarygodna. Myślę, że o to trzeba zapytać reżysera.

Spotykałeś się z prawdziwymi policjantami?

Moi dwaj rodzeni bracia są policjantami - Pozdrawiam Mirka i Krzyśka! - więc wiem, że jest to bardzo trudny zawód. Oni nie są ani w sekcji kryminalnej, ani ds. Zabójstw. Kiedyś też chciałem zostać policjantem. Gdybym nie został aktorem być może… Wiem na pewno, że chciałbym tak pracować… albo… być strażakiem. Chłopaki robią trudną i bardzo potrzebną robotę.

Dla potrzeb filmu zmieniłeś swój wizerunek…

Tak. To prawda. Spiłowałem sobie zęba, miałem inną fryzurę. Niektórym się to bardzo podoba. Nie wydaje mi się to żadnym „aj waj”, żadnym poświęceniem. Spiłowałem sobie zęba, bo jak rozmawiałem z chłopakami z policji, to mieli braki w uzębieniu. Jest to bardziej realistyczne... To był mój pomysł, który Patryk zaakceptował i wydaje mi się, że dobrze, bo już dość mam grania amantów...

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: PitBull
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy