"PitBull": ROZMOWA Z JANUSZEM GAJOSEM
Kim jest postać grana przez Pana?
„Benek, młodszy aspirant Zbigniew Chyb, pierwsza sekcja operacyjna Wydziału ds. Zabójstw,52 lata, rozwiedziony, 29 lat służby w policji, wykrywalność: 86%, liczne odznaczenia,2 miesiące do emerytury.” Tak w scenariuszu brzmi urzędowa charakterystyka postaci, którą zagrałem w tym filmie… Do tej charakterystyki należałoby dodać, że tuż przed emeryturą Benek nie posiada nic poza nieudanym życiem osobistym i perspektywą nędznej przyszłości.
Zgodził się Pan zagrać u debiutanta…
Dla aktora pierwszym komunikatem o reżyserze jest scenariusz. To o czym i w jaki sposób zamierza opowiadać. W wypadku scenariusza autorskiego ten komunikat zawiera dodatkowe informacje. Właściwie podejmuję decyzję na podstawie tych pierwszych komunikatów. Naturalnie rozmowa po lekturze scenariusza potwierdza lub nie, słuszność naszych przypuszczeń.
Czy ta rola wymagała od Pana poznania środowiska policyjnego?
Przy pewnym doświadczeniu zawodowym przygotowania nie muszą iść zbyt daleko. W każdym wypadku gramy człowieka uwikłanego w jakąś sytuację życiową. Akcja PitBulla rozgrywa się w środowisku policyjnym, a więc należy zadbać o to, żeby wszystko co charakteryzuje tych ludzi było bardzo prawdziwe. Mam na myśli obcowanie ze sprzętem takim jak, broń, radiostacja i.t.p. Mamy tu również do czynienia ze slangiem, który trzeba sobie oczywiście w pewnym stopniu przyswoić. Przed zdjęciami obejrzałem film dokumentalny „Prawdziwe Psy”. Bardzo mi to pomogło.
Które ze scen były najtrudniejsze, najmniej przyjemne?
Zdjęcia robiliśmy przeważnie nocami. Duża dawka nocnych zdjęć nie należy do przyjemności, jeżeli w ciągu dnia ma się sporo obowiązków. Niektóre obiekty n.p. prosektorium nie były miejscami, w których chętnie się przebywa.
Czy PitBull jest filmem sensacyjnym?
Urok i trudność tego, co robimy polega na prawdziwym pokazaniu kawałka życia szeregowego pracownika najniższego szczebla policji kryminalnej. Nie graliśmy filmu o „policjantach i złodziejach”. Staraliśmy się pokazać prawdziwych ludzi operujących w najbrudniejszych rejonach ludzkiego życia. Nie są to kryształowi przedstawiciele społeczeństwa. Mają sporo grzechów na sumieniu, a życie plącze im się w rożny sposób. Po przeczytaniu scenariusza odniosłem wrażenie, że zanurzę się w czarnych kolorach.