Reklama

"Piraci z Karaibów. Skrzynia umarlaka": PIEKIELNE KOŁO

Nie pożałowano grosza na efekty specjalne. W pierwszym filmie nakręcono 236 ujęć z efektami specjalnym, teraz było ich aż 800! Oczywiście wiązało się to w wielkiej mierze z upiorną załogą Jonesa, która podobnie jak jej szef przypomina mieszkańców morza w różnej fazie ewolucji. Wiele uwagi poświęcono też morskiemu potworowi, Krakenowi, pomagierowi Jonesa. Przypomina on wielką ośmiornicę. Ma z nim do czynienia Elizabeth. Ale podobno do najbardziej niebezpiecznych i skomplikowanych scen należał pojedynek Turnera ze Sparrowem na wielkim, toczącym się przez dżunglę, młyńskim kole. Jej realizacja trwała aż sześć tygodni. Koło o wysokości pięciu metrów ważyło ponad 800 kilogramów. Największą trudnością i ryzykiem był fakt, że by scena wypadła wiarygodnie nie mogli jej wykonywać jedynie kaskaderzy. A wiadomo, że kontuzja któregoś z głównych gwiazdorów groziła nieobliczalnymi, także finansowymi konsekwencjami. Bloom był zdania, że będzie to jeden z najbardziej niezwykłych ekranowych pojedynków.

Reklama

Ważną rolę w fabule filmu mają odegrać kanibale. Wzbudziło to protesty plemienia Garifuna z Hondurasu, potomków niewolników sprowadzonych tu przez Anglików, którzy gromko domagali się odszkodowania za rzekome oczernianie przodków. Prawnicy jednak gładko odparli te zarzuty wskazując na oczywisty fakt, że film jest fikcją. Zdjęcia powstawały na Wyspach Bahama, wyspie St. Vincent na Karaibach, wyspie Costa Allegre należącej do Meksyku. Wiele sekwencji nakręcono w zatoce w Burbank, na terenie należącym do wytwórni Disneya, gdzie nie raz już rozlegał się szczęk pirackiego oręża. Podczas zdjęć użyto żaglowca skonstruowanego na potrzeby „Buntu na Bounty” (1962) Lewisa Milestone’a z Marlonem Brando.

materiały dystrybutora
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy