Reklama

"Piraci z Karaibów. Skrzynia umarlaka": HONOR, KREW I LEGENDA

Jacy byli piraci w rzeczywistości? Peter Twist, specjalizujący się w historii XVIII wieku był konsultantem technicznym i historycznym filmu. Oczywiście zdawał sobie sprawę, że pracuje nad fikcyjnym widowiskiem, którego korzenie tkwią w hollywoodzkim kinie. Uważał jednak, że nie zaszkodzi wprowadzić do pirackiego cyklu trochę prawdy o wilkach morskich. Prawdą jest, że piraci byli okrutni i zupełnie lekceważyli prawo. Lecz to, co oglądaliśmy w pierwszym filmie – ten swoisty honorowy kodeks piracki według Twista rzeczywiście obowiązywał. Przed wyruszeniem w każdy rejs często były zawierane nawet dość szczegółowe kontrakty dotyczące nie tylko podziału łupów, ale i zachowania podczas walki oraz kar za ewentualne tchórzostwo. Kapitanowie, w przeciwieństwie do regularnej marynarki, byli najczęściej wybierani przez załogę i zdarzało się, że wymieniani podczas trwania rejsu. Na każdym statku obowiązywał swoisty regulamin, czasem zaskakująco surowy, czy wręcz purytański. Picie alkoholu, hazard a nawet przeklinanie bywały zakazane. A za łamanie zakazów groziły surowe kary Także takie jak ukazane w filmie: pozostawienie na pastwę losu ze skromnym zapasem żywności, wody pitnej i pistoletem z jedną kulą.

Reklama

Pirackie flagi przedstawiały rzeczywiście trupią czaszkę i skrzyżowane piszczele na czarnym lub czerwonym tle – opowiadał Twist. Miały wiele wariantów. Piraci bardzo często wywieszali też flagi narodowe w celu zmylenia przeciwnika.

Natomiast, zdaniem Twista, opowieści o ukrytych skarbach to w większości fikcja. Rzeczywiście, wiele wskazuje na to, że słynny kapitan Kidd ukrył wielki skarb, lecz codzienność piratów była bardziej prozaiczna. Rzadko udawało im się zdobyć naprawdę cenny ładunek kosztowności. A to, co zrabowali sprzedawali czasem z niezbyt z dużym zyskiem. Natomiast swoje zarobki przepuszczali z reguły na kobiety, alkohol i hazard w portach. Co do pirackiej mody, to Twist potwierdza, że była ona bardzo eklektyczna i czasem odznaczała się zaskakującą elegancją. Ale w gruncie rzeczy była przede wszystkim zależna od zdobytych łupów. Natomiast srebrne i złote kolczyki były bardzo popularne. Wierzono, że poprawiają wzrok. Co, wziąwszy pod uwagę dzisiejszą wiedzę na temat akupunktury, nie było do końca pozbawione uzasadnienia. W filmach o piratach z Karaibów nie ma drewnianych nóg ani rąk – haków. Piraci, którzy zostali poważnie ranni, przeważnie umierali na skutek infekcji. Amputacji dokonywano rzadko, ponieważ na okrętach z reguły nie było lekarzy. Rękę – hak spopularyzował James Barrie pisząc „Piotrusia Pana”, a drewnianą nogę Robert Louis Stevenson w „Wyspie skarbów”. Jeśli już ktoś stracił kończynę a udało mu się przeżyć, najczęściej zostawał kucharzem, ponieważ od niego nie wymagano udziału w walce. Piraci niezbyt dbali o higienę, toalet na okrętach nie było, albo były bardzo prymitywne. O myciu się w słodkiej wodzie, której przeważnie brakowało nie było nawet co marzyć. Myto się w morskiej wodzie i raczej nie przesadnie starannie. Rum pito w dużych ilościach, chociaż spożywano także zaskakująco wielkie ilości herbaty i kawy. Rum miał przeciwdziałać monotonni rejsów i zagrzewać do walki. Często był jednak starannie porcjowany, ponieważ jego zbyt duże spożycie mogło prowadzić do takich skutków jak w przypadku Jacka Rackhama i jego załogi. Wszyscy zostali bez trudu schwytani tak bardzo byli upojeni rumem i w rezultacie stali się pośmiewiskiem. Spacer po belce to natomiast wymysł Hollywood, jeśli ktoś podpadł – przeważnie bez ceregieli wyrzucało się go za burtę. Zdarzało się też, że – zwłaszcza wobec wyjątkowo okrutnych kapitanów – rozsierdzona załoga stosowała długotrwałe i okrutne tortury. Los schwytanego pirata, zwłaszcza schwytanego przez Anglików był łatwy do przewidzenia. Piractwo, obok buntu i dezercji, było karane śmiercią, po krótkim procesie, po upływie najwyżej dziesięciu dni. Cieniem szansy była próba udowodnienia, że się zostało zmuszonym do piractwa, albo też odsiecz ze strony kamratów, co się jednak zdarzało niezwykle rzadko. Największym przekłamaniem hollywoodzkich filmów o piratach było to, że zwykle wprost rwali się oni do walki. Tymczasem przeważnie starali jej się unikać jak mogli. Typową sytuacją było to, że oddawali ostrzegawczy strzał, licząc, że przeciwnik się podda bez walki. Tak jak Sparrow szukali raczej pewnej okazji do zdobycia łupu, sytuacji w której mieli zdecydowaną przewagę, w innych przypadkach nie chcieli ryzykować życia i statku.

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Piraci z Karaibów. Skrzynia umarlaka
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy