"Piotruś Pan": WIERZĘ W ELFY! WIERZĘ!
W ciągu stu lat od czasu, kiedy PIOTRUŚ PAN po raz pierwszy został wystawiony na londyńskiej scenie, powstały tak wyrafinowane technologie, że w 1904 roku uznano by je za science fiction. Nawet 20 lat temu, kiedy Lucy Fisher nabyła prawa do powieści, nie mógłby powstać film aktorski, w którym w pełni przedstawiono by wszelkie elementy fantastyczne zawarte w powieści.
Doświadczenie Donalda McAlpine wynikające m.in. z realizacji zdjęć do Moulin Rouge, w którym to filmie wykorzystano wiele specjalnych ujęć, i który był kręcony głównie w studio, bardzo pomogło ekipie PIOTRUSIA PANA. „Kiedy bardzo humanistyczna, dramatyczna historia musi zostać opowiedziana przy udziale współczesnej grafiki komputerowej, zawsze pojawiają się logistyczne, finansowe i twórcze trudności,” mówi operator.
Filmowcy w pełni skorzystali z możliwości technologicznych i dzięki temu osiągnęli to, co zamierzali - nie za cenę, jednak, serca całej historii. Mimo wszystko, PIOTRUŚ PAN nie jest filmem science fiction.
„Chciałem pracować z ludźmi, którzy nad technologię przedkładają elementy magii, a ludzie, których spotkałem w ILM okazali się idealni,” mówi Hogan. „Scott Farrar dokładnie rozumiał o co mi chodzi i pokochał ten materiał.”
Farrar był jednym z najważniejszych członków zespołu począwszy od okresu przygotowawczego, a na okresie postprodukcyjnym skończywszy. „To trudny do zrealizowania film, ponieważ tak naprawdę nie jest on oparty tylko na fantazji,” mówi. „Zdjęcia zostały zrobione w bardzo realny sposób, ale całą historię opowiedziano w sposób zgodny z oryginalną powieścią. Wszystko jest rzeczywiste, tylko trochę większe, bardziej kolorowe i bardziej dramatyczne. Od samego początku zdawałem sobie sprawę z tego, ze P. J. uwielbia ostre kolory.”
W filmie wykorzystano około 1200 efektów specjalnych w większości przygotowanych przez ILM. Ekipy Digital Domain i Sony Pictures Imageworks także wykonały sporo dobrej roboty. Dodatkowe ujęcia specjalne zostały zrealizowane przez Riot Pictures, Pacific Titles oraz CIS Hollywood.
Tworząc świat odzwierciedlający nieograniczone możliwości dziecięcej wyobraźni, Farrar i jego zespół ILM z przyjemnością myśleli o tym, jakie wrażenie zrobi on na młodych widzach. „Dzieci na długi czas zachowają w pamięci te niezwykłe obrazy. To dla nas olbrzymia satysfakcja,” mówi Farrar. „Uwielbiam myśleć o moich dzieciach - czyichkolwiek dzieciach - oglądających ten film. Był w moim życiu okres, w którym czułem się jak mistrz katastrofy - realizowałem jeden film akcji po drugim,” kontynuuje. „To na pewno była dobra zabawa, ale w przypadku tego filmu wszystko jest zupełnie nowe. Nasza wyobraźnia w żaden sposób nie jest ograniczana. Kiedy przygotowywałem kolejne projekty, pytałem siebie ‘Co pomyślałyby o tym dzieci?’ i wszystko było jasne”.
Praktyczne umiejętności filmowców pozwoliły na pokazanie na ekranie prawdziwej magii. „Nie ważne jak dobra jest animacja, czy jak dobry jest dany model, jeśli we właściwy sposób tego wszystkiego się nie oświetli, po prostu nie zadziała,” mówi Farrar. „Dlatego właśnie nagrywaliśmy wszystko, co działo się na planie - oświetlenie, odległość między lampami itp. W innym przypadku przygotowane przez nas ujęcia specjalne różniłyby się od rzeczywistej akcji. P. J. miał wspaniałe pomysły. Za każdym razem, kiedy pojawiał się problem miał dla niego rozwiązanie,” wspomina Farrar.
Fachowość Farrara była niezwykle ważna w przypadku scen z udziałem Dzwoneczka. „Początkowo sugerowałem, żeby postać Dzwoneczka była w pełni wygenerowana przez komputer,” mówi Farrar, „mówiliśmy bowiem o kontroli lotu i podobnych sprawach. Ten scenariusz wymagał jednak aktorki, która pomogłaby stworzyć pełnokrwistą postać. P. J. znalazł Ludivine Sagnier, która okazała się fantastyczna. Potrafi robić miny i przekazywać emocje w sposób, który ma wiele wspólnego z niemym kinem. We wszystkich zbliżeniach mamy na ekranie Ludivine z jej niesamowitą osobowością. Jeśli widzowie muszą ją zobaczyć w locie, wtedy do akcji wkracza postać wygenerowana przez komputer. Jednak wszędzie, gdzie było to tylko możliwe decydowaliśmy się na pokazywanie Ludivine.”
W kilku ujęciach z niewielkiej odległości, Dzwoneczek jest hybrydą z głową Sagnier i komputerowo wygenerowanym ciałem.