Reklama

"Pinokio: przygoda w przyszłości": ROZMOWA Z MAŁGORZATĄ KOŻUCHOWSKĄ

Kiedy zaczęła Pani prace w dubbingu - czy pierwsza była genialna Celinka z filmu "Potwory i spółka" czy Sharon z serialu „Aparatka”? Kto wówczas Panią (a właściwie Pani głos) odkrył? jak Pani przyjęła tę propozycję? I jak się Pani "wdrożyła" w pracę nad dubbingiem?

- Moja przygoda z dubbingiem zaczęła się dużo wcześniej, właściwie od momentu kiedy stawiałam swoje pierwsze kroki w zawodzie. Na początku były to nieduże role w serialach dla dzieci i młodzieży: MISJA, ARSEN LUPEN. I wtedy dowiedziałam się na czym polega praca w dubbingu, nabierałam doświadczenia. Potem były już większe role. Jedna z najciekawszych to rola Juliett Lewis w „Kaliforni”.

Reklama

Odkąd zaczęły powstawać filmy animowane dla dzieci i dorosłych pracy w dubbingu jest coraz więcej: wspomniane „Potwory i spółka” (Celinka), „Szeregowiec Dolot” (Myszka Charlotte de Goulle), „Madagaskar” (hipopotamica Gloria) i wiele innych. Praca przy tworzeniu postaci w tych filmach to wspaniała zabawa. Powstają świetne polskie dialogi: inteligentne, dowcipne, część z nich wchodzi do potocznego języka jako kultowe powiedzonka.

Kiedy dubbingowałam Sharon Spitz w „Aparatce” często zdarzało mi się dostawać listy od najmłodszych widzów z podziękowaniem za tę rolę. To bardzo mile dla aktora wiedzieć, że jego praca przynosi komuś radość i est potrzebna. Ten serial dodatkowo, oprócz bardzo atrakcyjnej formy, miał funkcję edukacyjną, co też nie jest dla mnie bez znaczenia.

Czym dla tak bardzo zajętej aktorki jak Pani jest praca w dubbingu?

- Dubbing to jedna z wielu form uprawiania mojego zawodu. Dzięki takiej różnorodności staję wciąż wobec nowych, często zaskakujących zadań, które utrzymują mnie w stanie wysokiej aktywności i nie pozwalają osiąść na laurach. Lubię w dubbingu niezwykłą dbałość o szczegół. Tu żadne słowo nie może być przypadkowe. Często powtarzamy jedną kwestię kilka razy, żeby mieć możliwość montażu i w efekcie sklejamy ją z dwóch albo nawet trzech wersji. Lubię taką dbałość o detal, bo w pracy w telewizji czy na planie filmowym zazwyczaj nie ma na to czasu.

- Dlaczego Pani przyjęła propozycję dubbingowania Pinokia w filmei „Pinokio: przygoda w przyszłości” - z sentymentu dla postaci? Dla zabawy? Bo to taka sama rola jak inne? Poza tym chyba po raz pierwszy w dubbingu filmu animowanego zagrała Pani rolę "niekobiecą"....

- Role w „Pinokiu....” przyjęłam ponieważ dobrze pamiętam tę bajkę z dzieciństwa

i byłam ciekawa współczesnej wersji tej opowieści. Pomysł umieszczenia historii

w przyszłości zaskoczył mnie i na początku trochę przestraszył. Byłam przywiązana do klasycznej tradycyjnej wersji i bałam się udziwnień. Jednak ta nowa wersja jest bardzo komunikatywna, prosta i równie wzruszająca jak dawna. Myślę, że dla dzieci wychowanych w erze komputerów, gameboyów i elektronicznych zabawek będzie to bardzo atrakcyjna propozycja.

Jest jeszcze przed premiera więc nie wiem jaki będzie końcowy efekt naszej pracy, ale mam nadzieję, że mój głos na tyle zrósł się z postacią Pinokia, że świadomość, ze to głos kobiety nie będzie miała wpływu na odbiór całości. Sama jestem ciekawa zwłaszcza piosenki, która była dla mnie chyba najtrudniejszym elementem, nigdzie wcześniej nie miałam okazji śpiewać w takiej “komputerowej” konwencji…

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Pinokio: przygoda w przyszłości
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy