"Piła mechaniczna 3D": O PRODUKCJI
Carl Mazzocone, prezes Twisted Pictures, znany m.in. z produkcji kilku części bardzo popularnej serii "Piła", już od jakiegoś czasu poszukiwał projektów, które nawiązywałyby do realizowanych przez niego filmów. Gdy dowiedział się, że po wielu latach prawa autorskie do "Teksańskiej masakry piłą mechaniczną" powróciły do ich pierwotnych właścicieli, Roberta Kuhna i Kima Henkela, nie zastanawiał się długo nad spotkaniem z nimi. Natychmiast wsiadł do samolotu i poleciał do Austin.
Producent wychwalał zalety oryginalnego filmu, który można było oglądać na ekranach kin w 1974 roku oraz wyjaśnił właścicielom praw autorskich, w jaki sposób realizując nowy film mógłby wzbogacić tę historię, pozostawszy wiernym materiałom źródłowym. Jego pasja oraz pomysły związane z projektem przekonały Kuhna oraz Henkel, którzy wkrótce potem zgodzili się, aby zrealizował on kolejną odsłonę historii legendarnego Leatheface'a.
- Dobry horror jest czymś uniwersalnym - stwierdza Mazzocone. - Wszyscy mamy różne pochodzenie i byliśmy wychowywani w różnych kulturach, dlatego komedia oraz dramat mogą być przez różne osoby różnie rozumiane. Horror to język uniwersalny, wywołujący u wszystkich strach. Chodzi o to, aby bohater takiego filmu był autentyczny oraz wiarygodny. Myślę, że o czymś takim kino ostatnio zapomniało - podkreśla Mazzocone.
Mazzocone postrzega "Teksańską masakrę piłą mechaniczną" jako jeden z kilku najbardziej przerażających horrorów, jakie kiedykolwiek powstały. - Stałem się wielkim fanem pierwszej wersji. To, co sprawiło, że pierwsza wersja filmu stała się klasykiem to fakt, że była ona realistyczna. Cała historia sprawiała wrażenie, jakby mogła się wydarzyć naprawdę i, co więcej, jakby się naprawdę wydarzyła. W chwili, kiedy film powstał, mówiono, że był oparty na faktach, w co niektórzy wierzą do dzisiaj. Nie chciałbym krytykować filmowców, którzy brali się potem za realizację kolejnych części filmu, ale mam poczucie, że w dużej części potencjał tej historii nie został wykorzystany - mówi producent.
Po wspólnej pracy nad scenariuszem, którego autorami są Adam Marcus oraz Debra Sullivan, Mazzocone poprosił reżysera Johna Luessenhopa, aby zapoznał się z projektem. Tak jak w przypadku Mazzocone'a, Luessenhop przyznaje, że musiał zaczynać oglądanie oryginalnej wersji filmu z 1974 roku kilkakrotnie. - Przed laty, kiedy chciałem "Tekjsańską masakrę piłą mechaniczną" obejrzeć po raz pierwszy, byłem totalnie wystraszony. Musiałem przestać oglądać film, gdy zaczynała się scena, w której dziewczyna wypada z zamrażarki. Miałem dość - wspomina reżyser. - Nigdy nie oglądałem filmu kolejny raz i zrobiłem to dopiero ostatnio. Przełamałem się i krok po kroku, klatka po klatce oglądałem film tak, aby zrozumieć to wszystko, co dzieje się na ekranie. Musiałem zrozumieć, jak Tobe Hooper ustawiał kamery i jak budował ten świat. Muszę przyznać, że jestem pod wielkim wrażeniem jego pracy. W oryginalnym filmie jest wiele poezji, wystarczy zaobserwować ujęcia ze światłem słonecznym oraz z księżycem, sceny były kręcone szerokimi klatkami, nie było zbyt dużo zbliżeń - mówi Luessenhop.
Jedną z rzeczy, która zrobiła na Luessenhopie największe wrażenie był unikalny styl kręcenia filmu przez Tobe'a Hoopera, polegający na minimalnej ingerencji w otoczenie oraz w grę aktorów, dzięki czemu film był jeszcze bardziej wstrząsający i realistyczny. - Był to jeden z pierwszych przypadków, kiedy można było osiągnąć efekt narastającej grozy bez konieczności cięż oraz używania efektów specjalnych - podkreśla Luessenhop.
- Bohater horroru, aby był długowieczny, musi mieć w sobie duża dozę autentyczności -mówi producent filmu Mazzocone. - Oglądając różne horrory odnosi się wrażenie, że źli bohaterowie stają się wręcz superistotami i są w stanie przeżyć wszystko. Tymczasem Leatherface zdołał zachować autentyzm. Jest człowiekiem. Zatrzymał się pod względem rozwoju emocjonalnego mniej więcej na poziomie dziewięcioletniego dziecka, ale tak naprawdę ma siłę wielkiego zwierzęcia. Konfrontacji z nim nie da się przeżyć. Nie ma możliwości ucieczki przed jego piłą mechaniczną. Jeśli Leatherface kogoś dopadnie, oznacza to koniec, śmierć. Leatherface to drapieżna istota, która za swoją ofiarą będzie zawsze zawzięcie podążać - mówi Mazzocone.
Luessenhop dodaje: -"W pierwszej wersji filmu reżyser Tobe Hooper zadbał o to, aby w niektórych momentach pokazać Leatherface'a jako istotę z ludzkimi odczuciami. Wprawdzie jest w posiadaniu piły i zamierza jej użyć, ale jednak nie zawsze jest tylko "oślepłym" zabójcą. Jest w nim pewien element ludzki i staraliśmy się go zachować w naszej wersji filmu".
Podczas tworzenia scenariusza do "Piły mechanicznej 3D" Mazzocone oraz Luessenhop zdecydowali, że sięgną do korzeni całej historii. W sensie dosłownym. W finale klasycznego filmu wyreżyserowanego przez Tobe'a Hoopera w 1974 roku, samotna nastolatka Sally Hardesty zdołała uciec z pułapki zastawionej przez rodzinę Sawyerów. Udało jej się uciec przed piłą Leatherface'a. Żaden z reżyserów kolejnych odsłon filmu nie nawiązał bezpośrednio do następstw ucieczki bohaterki. Twórcy zazwyczaj kontynuowali akcję od momentu, w którym kończył się oryginalny film z 1974 roku, de facto powtarzając mnie lub bardziej podobnie fabułę.
- Oryginalny film z 1974 roku jest czymś tak niesamowitym, że pomyśleliśmy, iż nie możemy w naszej wersji zbyt od niego odbiec, wręcz odwrotnie, powinniśmy być blisko tej wersji. Inaczej mówiąc, nowy film ma być swoistym hołdem złożonym pierwotnej wersji dzieła, a jednocześnie zawierać elementy współczesne tak, aby zadowoleni byli zarówno starzy fani, jak również nowa publiczność - mówi Luessenhop
- Wraz z Johnem spędziliśmy wspólnie dobre trzy miesiące na doszlifowywaniu scenariusza, a przede wszystkim na dopieszczaniu go oraz dopasowywaniu do rzeczywistości - mówi Mazzocone. - Chcieliśmy, aby każda z postaci niosła z sobą jakąś historię i była bohaterem z krwi i kości. Nie ma nic gorszego niż oglądanie horroru, w którym dziewczyna wchodzi do strasznego domu i widzi, że jej przyjaciel został zaszlachtowany. Ma krew na rękach, więc idzie wziąć prysznic. Wychodzi owinięta w ręcznik, słyszy straszny hałas za drzwiami. Oczywiście otwiera drzwi i to jest jej koniec, ponieważ także ona zostaje zaszlachtowana. Oglądając takie filmy niestety często widzowie odwracają głowę w drugą stronę, ponieważ tego po prostu nie da się oglądać. Staraliśmy się zrobić film bardzo realistyczny z takimi bohaterami, którzy będą wiarygodni i sprawią, że widzowie zostaną w kinie do końca i z zaciekawieniem będą śledzić ich losy - uzupełnia Mazzocone.
Aby film był jeszcze bardziej realistyczny, podjęto decyzję, że zostanie nakręcony w technologii 3D. Scenariusz został napisany w taki sposób, aby w 100 procentach wykorzystać możliwości technologii 3D. Nie został jednak skonstruowany tylko w taki sposób, aby wywołać w widzach przede wszystkim efekt szoku, cel był nieco głębszy. - Sam zadałem sobie pytanie, w jaki sposób chciałbym wykorzystać technologię 3D - mówi Luessenhop. - Czy chcę zrobić film, w którym bohaterowie będą tylko się trząść i wrzeszczeć czy też chcę wykreować intrygujący świat w technologii 3D? Zdecydowanie chciałem zrobić to drugie. Chciałem zrobić, który będzie miał swoisty czar i w którym będzie można zobaczyć wszystkie elementy gatunku, jakim jest horror i to dokładnie tam, gdzie trzeba. Można powiedzieć, że zrobiliśmy nasz film w stylu Hitchcocka - mówi Luessenhop.
Mazzocone przyznaje: "Mogę zagwarantować, że jest to taki film 3D, gdzie fani nie będą rozczarowani, gdyż wiele wysiłku kosztowało nas to, aby wydobyć z tej technologii to, co najlepsze. Spędziliśmy wiele miesięcy nad tym, aby jak najlepiej poznać tę technologię, zdobyliśmy także jedną z najlepszych kamer 3D, jakie są dostępne na rynku. Napisaliśmy także scenariusz, który jest dostosowany do wymogów technologii 3D. Fakt, że technologii tej użyto dla horroru sprawi, że widzowie będą mieli podczas seansów jeszcze lepsze doznania. Nasze 3D nie wywoła u widzów bólu głowy ani nie doprowadzi oglądających do oczopląsu. Pokażemy po prostu realistyczne otoczenie, które będzie przerażające".
Podczas castingów podjęto decyzję o tym, że - podobnie, jak w przypadku oryginalnego filmu - głównymi bohaterami będzie czworo przyjaciół jadących do Teksasu oraz autostopowicz, którego zabierają po drodze. Bohaterowie będą mieli jednak zupełnie inny rys charakterologiczny niż bohaterowie z oryginalnego filmu.
- Już w pierwszej chwili, kiedy zobaczyłem Alexandrę Daddario wiedziałem, że jest jedyną osobą, która będzie w stanie zagrać Heather - mówi Carl Mazzocone. - Ona ma w sobie wielką siłę, która jest bardzo rzadko spotykana u innych aktorek. Dawno nie pracowało mi się z żadną osobą tak dobrze, jak z nią. Luessenhop dodaje: "Do tego jest bardzo piękną kobietą. Ten film opowiada historię, w której w centrum uwagi są piękne kobiety. Myślę, że Alexandra bardzo dobrze odnajduje się w tej konwencji".
Daddario od samego początku była bardzo podekscytowana i entuzjastycznie nastawiona do roli Heather. - Filmy z tej serii to tak naprawdę ikony gatunku. Scenariusz nowego filmu jednak bardzo różni się od scenariuszy typowych remake'ów oraz sequeli, ponieważ jest bardzo oryginalny i tworzy zupełnie nową historię. Postać Heather jest dużo silniejsza i dużo bardziej wyrazista niż wiele kobiecych bohaterek z filmów grozy. Dużo przyjemności sprawiło mi granie bohaterki, która jest wystraszona, ciągle ucieka, ale równie przyjemne jest stworzenie postaci, która musi znaleźć siłę w samej sobie i musi być w stanie pokazać to na ekranie. Jestem pod wrażeniem mieszanki akcji, horroru oraz tajemnicy w tym filmie. Naprawdę byłam pod wielkim wrażeniem podczas lektury scenariusza - opowiada Daddario
Podczas rozdania nagród BET, John Luenssenhop był pod wielkim wrażeniem wyczynów scenicznych piosenkarza Treya Songz, który wleciał na scenę z sufitu. - Ten chłopak ma w sobie wielką charyzmę, publiczność w czasie tej imprezy szalała. Następnego dnia zadzwoniłem do agenta Treya i powiedziałem mu, że chciałbym, aby Trey zagrał w moim filmie rolę narzeczonego Heather - mówi Luenssenhop. Agent od razu zorganizował spotkanie reżysera z piosenkarzem. Luessenhop spotkał się z Treyem w studiu nagraniowym w Hollywood jeszcze tego samego wieczora o 23.00. - Poszedłem zobaczyć Treya podczas pracy, wtedy utwierdziłem się w przekonaniu, jakim jest perfekcjonistą i jak jest profesjonalny. Rozmawialiśmy godzinami, ale nasza rozmowa nie dotyczyła filmu. Chcieliśmy się nawzajem poznać. Następnego dnia Trey dołączył do obsady filmu - mówi Luessenhop.
Trey Songz podkreśla: "Było wiele rzeczy, które sprawiły, że przyjąłem tę rolę. Zaoferowano mi tak naprawdę wiele możliwości do wyboru. Wszystko mi odpowiadało: i terminarz, i sam film. Uświadomiłem sobie też, że film wcale nie jest dla mnie zbyt trudny jak na pierwszy raz. Jestem wielkim fanem horrorów. Muszę przyznać, że oryginalną wersję "Teksańskiej masakry piłą mechaniczną" obejrzałem dopiero niedawno, tuż przed rozpoczęciem zdjęć do aktualnej wersji filmu. I musze przyznać, że dopiero po obejrzeniu filmu sprzed lat uświadomiłem sobie, jak wielki wpływ miał on na historię horroru".
Jeden z kluczowych momentów dla filmu miał miejsce, zanim jeszcze tak naprawdę rozpoczęto oficjalnie casting. W czasie świątecznego spotkania, które zorganizował Carl Mazzocone, Luessenhop rozmawiał z producentem wykonawczym filmu Markiem Burgiem. W pewnym momencie Luessenhop oniemiał, gdy zobaczył mężczyznę stojącego w rogu pokoju. - Wpatrywałem się w potężnego faceta z dużym czołem i szalonymi oczyma. Nie miałem pojęcia, jak o nim myśleć: czy jest sympatycznym facetem czy seryjnym zabójcą... Byłem onieśmielony - mówi Luessenhop. Kiedy Burg zapytał reżysera, co się stało, ten odpowiedział: "Chyba widzę Leatherface'a". - To było zupełnie przypadkowe spotkanie, po którym nie byłem w stanie wyobrazić sobie postaci Leatherface'a bez Dana Yeagera - mówi Luessenhop.
- To jest swego rodzaju historia Kopciuszka - dodaje Carl Mazzacone. - Poznałem Dana jako ucznia klasy aktorskiej. Dan rzucił swój zawód dostawcy, ponieważ marzył o tym, aby zostać aktorem. Zostaliśmy przyjaciółmi, któregoś razu zaprosiłem go na moje przyjęcie bożonarodzeniowe. Kiedy John powiedział mi, że chciałby, aby Dan zagrał Leatherface'a, odczułem pewien niepokój, ponieważ po pierwsze, Dan jest moim przyjacielem, a po drugie, nie miał jeszcze dużego doświadczenia. Teraz, po nakręceniu filmu nie wyobrażam sobie w roli Leatherface'a nikogo innego - mówi Carl Mazzocone.
Dla Yeagera zagranie roli Leatherface'a było czymś znacznie więcej niż odtworzeniem głównej roli w filmie fabularnym. - Było kilka wielkich filmów, których byłem fanem jako młody człowiek. To one pomogły mi uświadomić sobie, że chcę zostać aktorem. Kiedy w 1980 roku moi rodzice kupili pierwszy odtwarzacz wideo, jedną z pierwszych kaset, jakie kupiłem była "Teksańska masakra piłą mechaniczną". Wciąż ją mam. Leatherface to postać unikalna w historii horrorów. Nie chcę mówić, że jest ikoną albo czarnym charakterem. Jest kimś więcej. Jest kimś z nas, kimś, kto został wplątany w taką rzeczywistość, jakiej nikt inny nigdy nie doświadczył. Od najmłodszych lat był - można powiedzieć - tresowany tylko po to, by zabijać. Najbardziej zadziwiające jest to, że Leatherface nie potrafi mówić... Często jest tak, że gdy próbujemy nic nie mówić np. przez godzinę, od razu nas to denerwuje. Gdy próbujemy nic nie mówić przez cały dzień, doprowadza nas to do szału... - opowiada Yeager.
Carl Mazzocone od samego początku chciał złożyć swoisty hołd twórcom pierwszej wersji filmu, ale chciał to zrobić inaczej niż autorzy pozostałych filmów z tej serii. - Czasami, gdy twórcy realizują prequele, sequele itd., kopiują oryginalne wersje filmów klatka po klatce. Pojawia się tutaj cienka granica pomiędzy złożeniem hołdu a zwykłym plagiatem. Zastanawialiśmy się więc, w jakim kierunku my powinniśmy pójść. Zrobiliśmy nieco inaczej. Zaprosiłem do udziału w naszym filmie Gunnara Hansena, który jako pierwszy zagrał rolę Leatherface'a, a we wszystkich kolejnych filmach był po prostu pomijany - mówi Mazzocone. Z tego samego powodu Mazzocone zaprosił do współpracy Marilyn Burns, która w oryginalnym filmie grała rolę Sally Hardesty. Burns gra w "Pile mechanicznej 3D" rolę Verny Carson, nestorki rodu Sawyerów.
Dla scen otwierających, które są bezpośrednią kontynuacją tego, co wydarzyło się w pierwszym filmie, potrzebni byli aktorzy, którzy mogliby wykreować role Draytona Sawyera oraz dziadka Sawyera. Jim Siedow, który grał przed laty Draytona niestety już nie żyje I dlatego został zastąpiony przez Billa Moseleya, który grał rolę Chop Topa w sequelu Toba Hoopera, zatytułowanym "Teksańska masakra piłą mechaniczną 2". Moseley pracował z Siedowem na planie tego filmu, obaj bardzo się zaprzyjaźnili i przyjaźń ta trwała aż do śmierci Siedowa. Właśnie dlatego Moseley był pierwszą osobą, jaka była brana pod uwagę dla tej roli.
John Dugan, który w oryginalnym filmie grał postać dziadka Sawyera, jako jedyny w nowym filmie w całości powtarza swoją rolę. - Mogliśmy wtedy to zrobić dzięki specjalnemu make-upowi oraz efektom specjalnym. John, jako 20-letni mężczyzna mógł zagrać rolę o wiele starszego od siebie dziadka. Tym razem dzięki specjalnym efektom Dugan kreuje postać przerażającego nestora rodu Sawyerów. Kiedy zadzwoniłem do niego i zapytałem, czy chciałby wystąpić w moim filmie, odpowiedział: Carl, czekałem na ten telefon od 40 lat!- opowiada Mazzocone.
Jak się potem okazało, nie tylko John Dugan był bardzo entuzjastycznie nastawiony do udziału w nowym projekcie. Również Hansen, Burns oraz Moseley byli szczęśliwi, że mogli pojawić się po 40 latach w kontynuacji "Teksańskiej (...)". - Fakt, że pojawiłem się w "Teksańskiej masakrze piłą mechaniczną 2" w 1986 roku był dla mnie bardzo ważnym wydarzeniem. Dzięki temu filmowi rozpoczęła się moja kariera w horrorze i wciąż to doceniam. Za każdym razem, kiedy dostaje się szansę pojawienia się na ekranie, trzeba z tego korzystać. Tym razem jestem jednak dumny jeszcze z czegoś innego, a mianowicie, że otrzymałem rolę za sprawą mojej wieloletniej przyjaźni z nieżyjącym już Jimem Siedowem - podkreśla Bill Moseley.
- Przez te wszystkie lata wszyscy próbowali stworzyć idealny sequel "Teksańskiej masakry piłą mechaniczną". Tymczasem dopiero teraz, gdy przeczytałam scenariusz nowego filmu, uświadomiłam sobie, że wreszcie ktoś trafił w dziesiątkę. Gdy przeczytałam scenariusz byłam zaskoczona, że komuś udało się wreszcie uchwycić to coś, czego nie udało się nikomu wcześniej. Nowy film jest swego rodzaju hołdem złożonym Leatherfaceowi oraz wszystkim bohaterom, którzy pojawili się w oryginalnym filmie. Do tego nowy film pokazuje nowych bohaterów, którzy są pełni życia. Podobały mi się też zwroty akcji oraz tajemnice, jakie niósł z sobą ten scenariusz - opowiada Marilyn Burns.
Jednym z kluczowych elementów filmu jest legendarna maska, którą bez chwili zastanowienia od razu rozpoznają miliony fanów "Teksańskiej masakry piłą mechaniczną" na całym świecie. Twórcy nowego filmu włożyli wiele wysiłku w to, aby jak najwierniej odtworzyć oryginalną maskę, jaką można było zobaczyć na twarzy aktora Gunnara Hansena w scenach końcowych filmu z 1974 roku. Na potrzeby nowego filmu stworzono dwie maski, które zostały uszyte przez specjalistów od efektów specjalnych i make-upu ze studia KNB, zaprojektowali je Aaron Simms oraz John Wheaton. Jako pierwowzór użyto zdjęć maski, którą nosił w 1974 roku pierwszy odtwórca roli Leatherface'a.
Dan Yeager mówi: "To jest niesamowite odczucie, kiedy aktor próbuje wczuć się w kreowaną przez siebie postać. Podczas pracy obserwuję Alexandrę oraz innych aktorów, którzy przez większą część dnia są w charakteryzacji, a potem na planie są ścigani przez potwora, który chce ich zamordować. To jest niesamowite dla każdego aktora. Maska jest swego rodzaju symbolem charakteru kreowanej przeze mnie postaci".