Reklama

"Pianistka": WYWIAD Z AUTORKĄ POWIEŚCI - ELFRIEDE JELINEK

To pierwszy raz kiedy Pani praca została zaadoptowana na potrzeby dużego ekran. Co sprawiło, że zdecydowała się Pani zgodzić na realizację projektu Michaela Haneke?

Przez długi czas wahałam się czy udzielić zgody na adaptację filmową, ponieważ moja proza jest bardzo osadzona w języku. To znaczy, że obrazy są tworzone i przekazywane przez słowa. Nie byłam w stanie sobie wyobrazić w jaki sposób obrazy filmowe mogły by dodać cokolwiek istotnego. Ale zawsze wiedziałam, że pracować mogłabym tylko z reżyserem takim jak Haneke. Reżyserem, który potrafi zestawić swoje własne reguły obrazów z tekstem.

Reklama

Podobnie jak Michael Haneke, jest Pani Austriaczką, i podobnie jak on nieprzerwanie bada Pani mroczną stronę ludzkich uczuć. Czy możemy dopatrywać się w tym silnego powiązania?

To kolejny komunał. Ale to prawda, że nie jesteśmy całkowicie "jasnymi" indywidualnościami, w artystycznym rozumieniu. Ja, podobnie jak Haneke, na ile orientuję się w jego twórczości, jestem w większym stopniu zdolna do krytykowania społeczeństwa z negatywnego punktu widzenia. Głownie dlatego, że nawet pozytywne opinie są w naszym kraju są stłumione, szukałam czegoś, z czego ten kraj jest dumny - jego muzyka i muzyczni geniusze, oraz strona negatywna: wyrzeczenie się setek nauczycielek gry na fortepianie ich libida.

Została Pani wychowana przez tyrańską, pochodzącą z katolickiej klasy średniej matkę, która marzyła, że zostanie pani koncertującą pianistką. Pani ojciec zmarł w zakładzie psychiatrycznym. Do jakiego stopnia Pani powieść jest autobiograficzna?

Wolałabym nie odpowiadać na to pytanie, wolałabym również aby moja powieść nie była odbierana jako autobiograficzna, chociaż, oczywiście zawiera pewne elementy autobiograficzne. To co jest dla mnie interesujące w tej historii, to jej oddźwięk - w tym przypadku wyzwolenie jednej z kobiet dźwigających na swoich barkach ciągłość wysokiej kultury, którą Austria idealizuje. Niespełniona seksualność wyrażona w podglądactwie, kobieta, która nie potrafi dzielić ani życia ani pożądania. Nawet prawo do podpatrywania jest prawem męskim, kobieta jest zawsze tą, którą się ogląda, nigdy tą która patrzy. Pod tym względem mamy tu do czynienia z falliczną kobietą, która przywłaszcza sobie męskie prawo do podpatrywania, i która płaci za to życiem.

Jak tłumaczy Pani obłąkanie Eryki?

Ona zdecydowanie nie jest obłąkana. Neurotyczna, ale nie obłąkana. Próbowałam już wytłumaczyć, to wszystko są krwawe (w najprawdziwszym sensie tego słowa) konsekwencje faktu, że kobiecie nie pozwala się żyć, jeśli żąda praw, które nie są jej i które otrzymuje tylko w rzadkich przypadkach - sławy artystycznej. Prawo do wyboru mężczyzny, a także do decydowania w jaki sposób ją torturuje - to znaczy dominacji w uległości - to nie jest dozwolone. W rzeczywistości, w przypadku kobiety, wszystko co wykracza poza rodzenie i wychowywanie dzieci jest uważane za arogancję.

Nie jest Pani specjalnie litościwa dla kobiet.

To nie jest moim zadaniem. Staram się ukazać nie zepsute spojrzenie na kobiety, zwłaszcza tam, gdzie są one wspólniczkami mężczyzn.

Kiedy powieść została opublikowana, pewni krytycy w Austrii zakwalifikowali ją, jako powieść pornograficzną. Czy była pani dotknięta taką oceną?

Ta powieść jest przeciwieństwem pornografii. Pornografia sugeruje pożądanie wszędzie i w każdej chwili. Ta powieść dowodzi, że to nie istnieje, że zostało to wymyślone by kobiety były uległe, ponieważ i tak to one są zazwyczaj obiektem pornografii, gdzie mężczyźni patrzą na nie i nieomal penetrują ich ciała swoimi spojrzeniami. Ale przyzwyczaiłam się do tego, że jestem błędnie rozumiana. Jestem nawet obwiniana o to, co próbuję analizować w moim pisarstwie. Jak to się często zdarza, atakowany jest posłaniec, a nie treść posłania. Nikogo ono nie interesuje.

O swoich bohaterach powiedziała Pani: "uderzam tak mocno, że nic nie urośnie tam, gdzie byli moi bohaterzy". Czy nie ma możliwości odkupienia?

Moje pisarstwo jest ograniczone do opisywania w sposób analityczny, ale także polemiczny (sarkastyczny) grozy rzeczywistości. Odpuszczenie jest specjalnością innych autorów, zarówno mężczyzn jak i kobiet. Moje pisarstwo, moja metoda oparta jest na krytycyzmie, a nie utopizmie.

Poza opisem patologicznego przypadku, czy nie jest to zdemaskowanie austriackiej kultury muzycznej, która wchodzi w skład tożsamości Pani kraju?

Dokładnie tak. Zdemaskowanie idealizacji kultury muzycznej, z której żyje kraj, i tego jak się za to odpłaca. (Proszę pomyśleć jak traktowani byli wielcy mistrzowie i jak traktowani są artyści współcześni). Rodzaj heglowskiej relacji pan i sługa. Wielka kultura jest panem, kobiety, nauczycielki gry są pannami służącymi. Nie mają prawa do żadnych kreatywnych posunięć, nawet do własnego życia (prawdopodobnie wyniosłam to do ekstremum w tym tekście).

Czy wybrała by Pani takie same utwory muzyczne jak Michael Haneke?

Przedyskutowaliśmy sprawę muzyki wcześniej. Zresztą, większość utworów jest wymieniona w powieści.

Podobnie jak Michael Janeke swoją kamerę, dzierży Pani pióro jak skalpel. Czy są podobieństwa w państwa twórczości?

Właśnie dlatego Michael jest tak odpowiedni do adaptacji tej powieści na ekran, ponieważ oboje postępujemy analitycznie i beznamiętnie, jak naukowcy badający życie owadów. Cały mechanizm jest lepiej widoczny z dystansu niż gdy obserwuje się go od środka.

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Pianistka
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy