"Pianista": INFORMACJE DODATKOWE
WŁADYSŁAW SZPILMAN (1911 - 2000)
Władysław Szpilman żył dla muzyki i przeżył dzięki muzyce. Był jednym z najpopularniejszych kompozytorów muzyki rozrywkowej, a zarazem wybitnym wykonawcą muzyki poważnej. Mało kto nie zetknął się nigdy z jego piosenkami, a napisał ich ponad pół tysiąca. Pierwsze jeszcze przed wojną, jak „Nie ma szczęścia bez miłości ” z filmu „Wrzos ”z roku 1937, do którego skomponował całą muzykęczy „W małym kinie ”. Wśród jego powojennych szlagierów wymienić trzeba „Czerwony autobus ”,„Pójdę na Stare Miasto ”,„Nie wierzę piosence ”,„Do widzenia Teddy ”,„Tych lat nie odda nikt ”.Ale ma na swoim koncie również wiele kompozycji muzyki poważnej oraz karierę pianisty w Kwintecie Warszawskim, z którym koncertował od 1963 roku na wszystkich kontynentach (z wyjątkiem Australii)wszędzie zbierając entuzjastyczne recenzje. Urodził się w roku 1911 w Sosnowcu w zasymilowanej rodzinie żydowskiej, chlubiącej się tradycjami muzycznymi. Muzykiem był ojciec, zaś matka uczyła małego Władysława gry na pianinie. Później uczył się w Wyższej
Szkole Muzycznej w Warszawie, oraz w Akademii w Berlinie. Studia w Niemczech przerwał po dojściu Hitlera do władzy. Gdy w Sosnowcu koncertował znany skrzypek
Bronisław Gimpel, na akompaniatora przydzielono mu Szpilmana. Wysłuchawszy jego interpretacji Schumanna i Chopina Gimpel zadał mu jedno tylko pytanie:„Co pan robi w Sosnowcu?”.
Uwierzywszy we własne siły Szpilman przenosi się do Warszawy. Żyje z lekcji i pisania piosenek dla teatrzyków i kabaretów. W „Morskim oku ”poznaje Tadeusza Sygietyńskiego. Wysłuchawszy jego gry i poznawszy jego umiejętność czytania nut „prima vista ” to jest grania bez uprzedniego przeczytania partytury, Sygietyński poleca go w roku 1935 do radia. Tam nagrywał i grał koncerty na żywo. Nokturn cis-moll Chopina był ostatnim utworem granym na żywo, zanim radio zamilkło. Po wojnie Szpilman był jednym z pierwszych, którzy organizowali radio na nowo. Został jego dyrektorem muzycznym, ale równocześnie spełniał wszystkie możliwe funkcje: jako solista i prowadzący orkiestrę, jako kompozytor muzyki rozrywkowej i jej wykonawca. Był twórcą sygnału Polskiej Kroniki Filmowej. Pośród jego inicjatyw należy wymienić Festiwal Piosenki w Sopocie, którego był pomysłodawcą.
Od roku 1963 poświęca się niemal całkowicie grze w Kwintecie Warszawskim. Do roku 1988 jest cały prawie czas w tournees po świecie. W samych Stanach Zjednoczonych trzy razy po trzydzieści kilka koncertów.
Zmarł 6 lipca 2000 roku nie doczekawszy ani wznowienia w Polsce jego książki, ani tym bardziej filmu.
O KSIˇŻCE
Dramatyczne wojenne losy Władysława Szpilmana to gotowy materiał na książkę i film. Już w 1946 roku ukazują się jego wspomnienia pod tytułem „Śmierć miasta ”. Książka pocięta była i „poprawiona ” przez cenzurę: między innymi kapitan, który nazywał się Wilm Hosenfeld przedstawiony był jako Austriak, nie zaś Niemiec – „dobry Niemiec ” będzie mógł się pojawić dopiero po powstaniu NRD. Równocześnie Jerzy Andrzejewski i Czesław Miłosz piszą na tych motywach scenariusz filmu „Robinson warszawski ”. Pragnęli wykorzystać „księżycowy ”pejzaż ruin i pokazać samotnego człowieka, walczącego o przetrwanie. „Robinson warszawski ”był wielokrotnie cenzurowany i poprawiany. Dokręcono całe partie, wprowadzono nowe postaci partyzantów z Armii Ludowej i radzieckich spadochroniarzy. W końcu obaj pisarze wycofali swoje nazwiska z czołówki, a film wszedł na ekrany pod tytułem
„Miasto nieujarzmione ”. Równocześnie książka Szpilmana wycofana została z obiegu. Po przeszło czterdziestu latach, w roku 1998 książka ukazała się ponownie –w niemieckim tłumaczeniu i nowej redakcji, uzupełniona o zapiski kapitana Hosenfelda oraz o esej Wolfa Biermanna, byłego enerdowskiego dysydenta, poety - pieśniarza. Miała znakomite recenzje: „Der Spiegel ” poświęcił jej aż osiem stron. Rychło stała się bestsellerem w Niemczech i innych krajach, gdzie się ukazała w tłumaczeniach na angielski, francuski, japoński, hiszpański, włoski, holenderski, szwedzki. Pojawiła się na listach najlepszych książek 1999 roku takich gazet jak „The Times ”, „The Guardian ”, „The Economist ”, „Los Angeles Times”.
Jesienią 2000 roku książka w nowej wersji ukazała się w Polsce, nakładem wydawnictwa „Znak ”i również stała się bestsellerem.
POWIEDZIELI O FILMIE
Roman Polański
„Dawno nie czułem się tak odpowiedzialny za scenariusz, za film. Wierzę w ten film, jak w żaden inny ”.
„To nie jest film autobiograficzny. Nie chciałem wpisywać w niego własnej historii. Wspomnienia Szpilmana traktuję jako opowieść o ocaleniu. Jest w niej niezwykły optymizm, który mnie pociąga. Ale zarazem ten film to moja własna podróż w czasy dzieciństwa, czasy getta. Nigdy z nikim o tym nie rozmawiałem, nawet z moim ojcem.”
„Początkowo chciałem ten film robić po polsku, ale przy tak wielkim budżecie to niemożliwe ”.
„To ostatni moment, aby ten film powstał. To niesłychanie ważne. Ludzie, którzy pamiętają te czasy już odchodzą ”.
„Od dawna chciałem zrobić film o tamtych czasach, ale nie mógłbym zamknąć na celuloidowej taśmie własnych okupacyjnych wspomnień. Kiedy przed dwoma laty przeczytałem książkę Szpilmana, od razu wiedziałem że to znakomity materiał. Jest bowiem w tej historii obiektywizm, a jednocześnie jest w niej nadzieja. „Pianista” a jest dla, mnie powrotem do dzieciństwa, ale nie jest to film o mnie.”
„Nigdy nie wykorzystałem, ani nie mam zamiaru wykorzystywać w mojej twórczości wątków autobiograficznych. Mogę jednak reżyserując sięgnąć do moich przeżyć z tego okresu. To jest odpowiednia historia i wiem jak ją opowiedzieć. Jest w niej tyle optymizmu. Pomimo grozy zawiera ona nadzieję.”
Ronald Harwood
„Scenariusz powstał w rekordowym czasie. Wkład Polańskiego w treść scenariusza jest ogromny. Jest tam mnóstwo rozwiązań, których nikt inny nie potrafiłby wymyślić. Są one wzięte z jego osobistego doświadczenia ”.
„Chociaż od początku wiedziałem, że pasuję idealnie do tej roli, wcale nie byłem pewny, czy ją dostanę ”.
„Dla Polańskiego „Pianista” a to bardzo osobisty film. Jestem przekonany, że istnieją podobieństwa między życiem Romana i Władysława Szpilmana. Zawsze ceniłem filmy Polańskiego, cieszę się z perspektywy wspólnej pracy ”.
„To wielkie wyzwanie. „Pianista” a jest piękną historią, pełną bólu ale nie sentymentalną. Najważniejsza jest dla mnie prawda. Przekopałem się przez tony materiałów, ale przede wszystkim mam szczęście, że jest obok mnie Roman Polański, bardzo pomocny, przywiązujący wagę do każdego detalu, wyczuwający najdrobniejszy fałsz.”