Reklama

"Patrol": RATOWNICY Z PROBLEMAMI

Davis uważa, że wiarygodna obsada jest równie ważna jak perfekcyjna realizacja skomplikowanych widowiskowych scen. Mój bohater, Randall, to bez dwóch zdać postać heroiczna, ale ma poważne problemy. Tak poświęca się pracy, że zaniedbuje rodzinę, jego małżeństwo naprawdę wisi na włosku – tłumaczył Costner.

Jestem przekonany, że wybór Kevina do tej roli był doskonały. Pomyślałem o nim, gdy tylko przeczytałem scenariusz. Jest w odpowiednim wieku, by zagrać człowieka świadomego, że jego służba zbliża się ku końcowi. A poza tym Kevin jest aktorem, który bardzo wyraziście gra, ale nigdy nie gra zbyt wiele. Stylem przypomina mi trochę Paula Newmana – mówił Davis.

Reklama

Zaintrygował mnie już prolog tej historii, a potem poruszające zakończenie. Randall to typowy pracoholik. Poznajemy go w momencie, gdy opuszcza go żona, choć jednocześnie widzimy, że są dobrą parą – mówił Costner. – Czy ratownicy są wyjątkowi? Moim zdaniem są wyjątkowi podczas akcji. Poza tym, mają wiele poważnych problemów osobowościowych w kontaktach z innymi ludźmi. Z reguły nie są zbyt towarzyscy. To nie są mili, bezproblemowi faceci, których się zaprasza na obiad, by niezobowiązująco pogawędzić. Myślę, że dochodzi w nich do głosu jedna z najbardziej niezwykłych cech w ludzkiej naturze. Są oni bowiem gotowi poświęcić własne życie dla całkiem obcych ludzi. Heroiczne zachowanie jest czymś niezwykłym. W większości sytuacji nie zachowujemy się heroicznie. Myślę, że każdy zna to z własnego doświadczenia. Ja też usiłuję być silny, ale mi się to nie udaje i wiele razy zachowuję się w sposób, który mi się nie podoba.

Producent Tripp Vinson również był pod wrażeniem postaci Randalla. W jakiś sposób przywodzi mi na myśl Michaela Jordana – opowiadał. – Nie ma ochoty się wycofać, chce wrócić do tego, co przez całe życie robił najlepiej. Jest gotów przystąpić do kolejnego etapu życia dopiero wtedy, gdy poznaje Jake’a, w którym dostrzega swego następcę. Jednocześnie zachowanie tego chłopaka przypomina mu jego samego z lat młodości.

Ben staje wobec zupełnie obcego mu zadania: szkolenia rekrutów – opowiadał Costner. – Nie jest nauczycielem z krwi i kości. Toteż jego metody są mocno nieortodoksyjne. Staje twarzą w twarz z tymi krnąbrnymi dzieciakami i na swój sposób usiłuje im zaszczepić poczucie odpowiedzialności.

Reżyser wychwalał Kutchera, któremu wróży wielką przyszłość. Jest pełen energii i charyzmy. Sprawił, że wierzymy w Jake’a i jego stopniowe przemiany. Początkowo arogancki, szybko pojmie, jak wielu istotnych rzeczy może się nauczyć od swego mentora – komentował Davis. Kutcher, który przygotowując się do roli dużo obcował z prawdziwymi ratownikami, był pełen podziwu. Wykonują swoją robotę, nie rozwodząc się nad tym, jaka jest niebezpieczna. Po prostu są to bohaterowie, którzy nie lubią wiele gadać. Czuję się zaszczycony, że mogłem zagrać jednego z nich – wspominał młody aktor.

Nie znałem Ashtona, zanim przystąpiliśmy do pracy nad filmem – mówił Costner. – Przekonałem się, że jest bardzo dobry. Potrafi bezbłędnie odnaleźć kluczowe dramaturgiczne momenty w scenariuszu, które jako aktor powinien podkreślić. Wydobywa niuanse i sprzeczności ze swego bohatera, co bardzo ożywia graną przez niego postać.

Producenci i Davis porównywali Kutchera do Cary’ego Granta i Steve’a McQueena w młodości. Myślę, że w ten sposób chcą dobrze sprzedać film – śmiał się młody aktor. – Ale nieźle znam dokonania tych facetów i bardzo je szanuję. Rzeczywiście, nie wypieram się tego: zawsze starałem się podpatrywać moich poprzedników. Studiowałem sposób gry McQueena, oglądałem uważnie jego filmy, przeczytałem o nim książkę. W ten sposób starałem się ukraść mu kilka tricków. A to dlatego, że był doskonały w widowiskach akcji, pozostając przy tym świetnym aktorem. Po raz pierwszy występuję w tego typu produkcji i McQueen pozostaje dla mnie niedoścignionym wzorem. Był niezwykle cool i przy tym bardzo ludzki. Takie „pożyczki” to mój stały zwyczaj, i proszę mi wierzyć – stosuje je ogromna większość moich kolegów po fachu.

Aktor podkreślał, że znalezienie klucza do postaci Fischera nie było łatwe. Tego gościa trudno rozgryźć, określić, co nim kieruje – tłumaczył. – Czujemy, że coś go gnębi. Coś powoduje, że przez długi czas zachowuje się jak zadufany w sobie, nieprzyjemny dla otoczenia idiota, a nie jak miły facet. Problem zapewne polega na tym, że usiłuje on za wszelką cenę udowodnić wszystkim naokoło, że jest najlepszy, choć sam oczywiście nie jest wcale tego pewny.

Kutcher twierdził, że tak jak Randall ma ojcowski stosunek do Fischera, tak Costner traktował i jego samego. Mówiłem, że lubię uczyć się od starszych i szczerze mogę wyznać, że jednym z głównych powodów, dla których przyjąłem rolę w tym filmie, była praca z Kevinem. Nie przeliczyłem się. Po wielu ujęciach pytałem go: „Jak myślisz, można to zrobić lepiej? I jak?”. Nigdy mnie nie zbył. Jestem przekonany, że to nie tylko wielki aktor, ale i wielki reżyser.

Kutcher wspominał, że odebrał jeszcze jedną istotną lekcję od starszego kolegi. W Elizabeth Town, gdzie obaj z Costnerem odbywali szkolenie w szkole Straży Przybrzeżnej, poszli któregoś dnia na obiad. Nagle w restauracji zjawiło się niemal całe miasto, żądając autografów. Kutcher wycofał się chyłkiem do vana, kryjąc za plecami rosłych kolegów ze Straży. Jestem naprawdę nieśmiały i nie znoszę tłumów. Ale patrząc na Kevina cierpliwie rozdającego autografy i po przyjacielsku rozmawiającego z fanami zrozumiałem, że to także bardzo ważna część naszego zawodu i że nie powinno się od niej uciekać.

Z Davisem pracowało mu się bardzo dobrze. Bywałem niepewny, jak wypadła kolejna scena, nie bardzo chciałem wierzyć, że było rzeczywiście dobrze. Andrew nie miał oporów przed dublami, ale jeśli mówił, że coś jest w porządku, należało mu wierzyć, bo tak przeważnie było. Przekonałem się o tym, oglądając surowy, ale już wstępnie zmontowany materiał. Andy miał właściwie zawsze rację.

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Patrol
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy