Reklama

"Patriota": OBSADA

Zwykłego człowieka tamtych czasów uosabia na ekranie główny bohater, Benjamin Martin, człowiek skomplikowany i rozdarty wewnętrznie. Niegdyś bezwzględny wojownik, który wsławił się wieloma krwawymi czynami, obecnie kochający ojciec i żywiciel rodziny. Benjamina prześladuje poczucie winy za czyny, których dopuścił się w przeszłości, jest jednak szanowanym obywateli. Niegdyś winien był grzechu nadgorliwości, dziś dopuszcza się grzechu zaniedbania, odmawia bowiem początkowo wzięcia udziału w wojnie przeciwko Anglikom, czym doprowadza do tragedii.

Reklama

Rolę Benjamina Martina powierzono Melowi Gibsonowi, który wsławił się rolami rozdartych wewnętrznie "bohaterów z przypadku", od filmów z serii "Mad Max" po "Waleczne Serce - Braveheart". Aktor mówi: Wszyscy wiemy, że historia lubi się powtarzać, epoka po epoce, dekada po dekadzie. Inni gracze, ale ta sama gra, z wszystkimi jej wzlotami i upadkami, zwycięstwami i klęskami. Nie trzeba głębokiej znajomości historii, by przekonać się, że wojny wybuchają wciąż z tych samych powodów, a nie znam zbyt wielu ludzi, którzy szliby na wojnę na własną prośbę. Zło przybiera podobne oblicze we wszystkich kulturach i epokach, sądzę więc, że "Patriota" i "Waleczne Serce - Braveheart" mają ze sobą wiele wspólnego. Podobne historie ludzie przekazują sobie z pokolenia na pokolenie od zamierzchłych czasów. Podnoszą nas one na duchu i sprawiają, że porywamy się na rzeczy niemożliwe. Nie muszę chyba dodawać, że uwielbiam takie historie...

Mark Gordon podkreśla, że aktora cechuje wrodzona "ponadczasowość", która czyni z niego wymarzonego odtwórcę roli Benjamina Martina. Jak mówi: Jest bardzo niewielu aktorów, których widzowie zaakceptowaliby w tej roli - jest za to wielu znakomitych aktorów, którzy wydaliby się zbyt współcześni. Nie znaczy to, że brak im talentu, po prostu mają w sobie coś, co sprawiłoby, że wydaliby się nie ma miejscu w filmie, którego akcja toczy się w roku 1776. Wraz z Bobem Rodatem, Rolandem Emmerichem i Deanem Devlinem doszliśmy do wniosku, że wymarzonym kandydatem do roli Benjamina Martina jest nie kto inny, ale właśnie Mel Gibson. Wierzyliśmy, że uda mu się ukazać skomplikowaną osobowość Martina, człowieka o wielkim sercu, który jednocześnie zdolny jest do wszystkiego. Jest kochającym ojcem i mężem, ale potrafi być także okrutny i brutalny. Jeśli o mnie chodzi, nie jestem w stanie wyobrazić sobie w tej roli kogoś innego.

Robert Rodat mówi: Filmowy Benjamin Martin łączy w sobie cechy kilku autentycznych bohaterów rewolucji amerykańskiej. Jest nieuchwytny niczym Francis Marion, który zyskał sobie przydomek "Bagiennego lisa", umiał bowiem znienacka zaatakować Anglików i wycofać się na bagna. Benjamin potrafi zjednywać sobie innych i prowadzić walkę podjazdową niczym Thomas Sumter, który niejednokrotnie wpędził Brytyjczyków w pułapkę bez wyjścia. Podobnie jak legendarny Elijah Cook dowodzi własnym oddziałem samozwańczej milicji. Podkreślam jednak, że nie jest postacią autentyczną.

Dean Devlin mówi: Sądzę, że przydając naszemu bohaterowi cech kilku różnych bohaterów, jesteśmy bliżsi prawdzie historycznej. Zależało nam, aby oddać na ekranie ducha czasów, w których toczy się akcja. Kiedy William Goldman wprowadził do scenariusza "O jeden most za daleko" autentyczne postacie i dialogi, widzowie uznali, że film jest nieprawdopodobny i zbyt hollywoodzki. Goldman powiedział wtedy, że bardziej liczy się prawdopodobieństwo, niż prawda historyczna. Wyszliśmy z tego samego założenia.

"Patriota" jest epickim widowiskiem, w którym nie brak spektakularnych bitew, Mel Gibson przyznaje jednak, że jego uwagę zwróciła przede wszystkim postać głównego bohatera, człowieka pełnego sprzeczności i rozdartego wewnętrznie. Jak mówi: "Patriota" to niezwykły film o zwykłych ludziach. Zdarzyło mi się oglądać wielkie, epickie filmy, które nie angażowały mnie emocjonalnie, bo poruszały wielkie, podniosłe tematy, a zaniedbywały aspekty typowo ludzkie. Film o epickim rozmachu musi dotykać spraw intymnych i przekazywać proste prawdy, inaczej nie odniesie sukcesu. Nasz film opowiada historię rodziny, porusza więc problemy, które nieobce są żadnemu z widzów.

Aktor uważa, że grany przez niego Benjamin Martin wciąż dokonuje rozrachunku z przeszłością. Jak mówi: Benjamin wsławił się wyjątkową brutalnością w czasie wojny francusko-indiańskiej, a kiedy go poznajemy, stara się wieść proste życie i trzymać z dala od kłopotów. Wciąż bowiem trapią go wyrzuty sumienia za grzechy, których dopuścił się na polu walki. Boi się, że na nowo ożyją w nim brutalne instynkty, za co zapłaci najwyższą cenę - utraci wszystko, co ma: swoją rodzinę, farmę i życie, które sobie zbudował. Tak kurczowo trzyma się tego, co posiada, że zaczyna mu się to wymykać z rąk. W końcu zdaje sobie sprawę, że nie ma innego wyjścia: albo zaangażuje się w konflikt, albo będzie stać bezczynnie, podczas gdy ginąć będą członkowie jego rodziny. W pewnej chwili mówi: "Wojna wkroczy na nasze podwórka" i tak się właśnie dzieje.

Gibson wskazuje na różnice dzielące Benjamina Martina i bohatera "Walecznego Serca - Braveheart" Williama Wallace'a: Obaj walczą o niepodległość, ale kierują nimi inne motywy. Obaj początkowo nie chcą włączyć się do walki, ale Martin waha się ze strachu. Boi się, że spotka go kara za czyny, których dopuścił się w przeszłości. Może wiele stracić, ma bowiem siedmioro dzieci, co czyni go łatwym celem. Prawdziwym patriotą jest więc nie on sam, ale jego najstarszy syn, który zdobywa się na najwyższe poświęcenie.

Roland Emmerich mówi: Film nosi wprawdzie tytuł "Patriota", ale jego główny bohater, Benjamin Martin, nie jest patriotą. Wie, czym jest wojna i uważa, że powinniśmy unikać jej za wszelką cenę. Przyjmuje postawę wyczekującą, co wyróżnia go na tle innych. Kiedy w końcu włącza się do walki, walczy nie dla siebie, ale dla swoich dzieci. Los wyznaczył mu inną rolę. W końcu staje się kimś w rodzaju patrioty, ale nadal wyłamuje się z czarno-białych schematów. Prowadzi swój oddział do walki, ale robi to nie z pobudek patriotycznych, a przez pamięć na swego syna. Musi skończyć to, co tamten rozpoczął.


Rolę Gabriela Martina, najstarszego syna Benjamina, który w końcu staje się dla swego ojca kimś w rodzaju mentora, gra Heath Ledger, bohater "Zakochanej złośnicy".

Robert Rodat mówi: Zaintrygowała mnie sytuacja, w której syn staje się mentorem swego ojca. Gabriel jest porządnym człowiekiem, wyznaje określone zasady moralne i nie cofa się przed odpowiedzialnością. Wychowała go matka, osoba bardziej cywilizowana, nie wolno jednak zapominać, że jest także synem pioniera, człowieka, który dorastał w czasach, gdy brutalna przemoc była na porządku dziennym. Benjamin Martin robi wszystko, by wieść uczciwe życie, przeszłości nie da się jednak tak łatwo wymazać. To syn okazuje się więc w końcu autorytetem moralnym, a nie ojciec.

Heath Ledger mówi: Gabriel wychowywał się słuchając fantastycznych historii wojennych, wojna kojarzy mu się więc z odwagą i chwałą. Jego ojciec walczył na wojnie i okrył się sławą bohatera. Zna jednak także prawdziwe oblicze wojny i wstydzi się tego, kim był i czego się dopuścił. Nie chce, by syn poszedł w jego ślady. Gabriel reprezentuje jednak nowe pokolenie. Jest młodym idealistą i wierzy w słuszność wojny. Wierzy, że znajdzie okazję, by wykazać się na polu walki. Jest dumny i uparty. Otwarcie sprzeciwia się ojcu i wyrusza na wojnę.

Heath Ledger pochodzi z Australii, a na planie "Patrioty" spotkał Mela Gibsona, który tam się właśnie wychował. Jak mówi: Mel to bohater wszystkich Australijczyków. Nie mogę wprost uwierzyć, że dane mi było wystąpić u jego boku. Wiele się od niego nauczyłem. Jest dla mnie wzorem skromności i profesjonalizmu.


W roli pułkownika Tavingtona, uosobienia zła i zaciętego wroga Benjamina Martina, oglądamy Jasona Isaacsa ("Koniec romansu", "Armageddon", "Ostatni smok"). Filmowy Tavington popełnia czyny, które historia przypisuje Banastre'owi Tarletonowi. Jason Isaacs mówi: Tarleton był najbardziej znienawidzonym Brytyjczykiem tamtych czasów. Współcześni nazywali go "Rzeźnikiem" i "Krwawym przekleństwem". O zgrozo odkryłem, że wiele nas łączy. Podobnie jak ja Tarleton był trzecim synem kupca z Liverpoolu, obaj też studiowaliśmy prawo. On wyleciał ze studiów, bo oddawał się rozpuście i pijaństwu, ja zrezygnowałem na rzecz szkoły aktorskiej. Co to jednak za różnica... Dowiedziałem się także, że ojciec Tarletona zmarł zostawiając rodzinę w długach. Tarleton wstąpił do wojska i wyruszył na wojnę. Szybko zyskał sławę nieustraszonego i gotowego na wszystko. Nie miał pojęcia o strategii, brak mu było techniki, ale pierwszy rzucał się w bój. Myślę, że chciał umrzeć, bo na niczym mu nie zależało. Nie miał nic do stracenia.


Rolę szwagierki Benjamina Martina, Charlotte Selton, gra Joely Richardson ("101 dalmatyńczyków", "Wyliczanka"). Oboje opłakują śmierć żony Benjamina, Elizabeth, łączy ich jednak także coś więcej. Aktorka mówi: Benjamin opłakuje śmierć żony, a Charlotte łączy się z nim w bólu nie tylko dlatego, że Elizabeth była jej siostrą , ale także dlatego, że sama straciła męża. Wkrótce rodzi się między nimi delikatne uczucie. Nie jest to szalona miłość pary nastolatków, ale dojrzała miłość dwojga ludzi, którzy wiele w życiu przeszli. Muszę przyznać, że jako dziecko bez przerwy oglądałam "Przeminęło z wiatrem". "Patriota" rozgrywa się oczywiście w innej epoce, ale romantyczne wyobrażenia o amerykańskim południu ożyły z chwilą, gdy znalazłam się na planie. Nie mogłam się doczekać, kiedy ubiorę moją suknię a la Scarlett O'Hara. Dla mnie było spełnienie najskrytszych marzeń.


Rolą Anne Howard, która wspiera dążenia Gabriela, debiutuje na ekranie Lisa Brenner. Aktorka przyznaje, że wzorowała się na Pierwszej Damie Abigail Adams, żonie prezydenta Johna Adamsa. Jak mówi: Anne to szesnastolatka, która wychowywała się w czasach kolonialnych, ma jednak wyrobione poglądy na temat wojny. Gdyby tylko mogła, sama chwyciłaby za broń. Jest kimś w rodzaju "pre-feministki". Podobnie jak Gabriel jest pełną pasji idealistką, co jak sądzę - między innymi - zbliża ich do siebie. W filmie jest wspaniała scena, kiedy Gabriel zjawia się w kościele i namawia sąsiadów do wstąpienia w szeregi milicji. Nikt nie ma odwagi się zaciągnąć, ale Anne staje w jego obronie i przekonuje wszystkich. Początkowo myślałam, że scenarzystę poniosła fantazja. Kiedy jednak przeczytałam listy Abigail Adams do męża, zrozumiałam, że i w owych czasach były kobiety, które nie wahały się mówić to, co myślą. Zachowanie Anne było więc jak najbardziej na miejscu.


Rolę wielebnego Olivera, który połączy Anne i Gabriela węzłem małżeńskim, gra Rene Auberjonois ("MASH", "King Kong"). Aktor mówi: Kiedy syn Martinów Gabriel przybywa do kościoła, aby namawiać sąsiadów, by wstąpili w szeregi milicji, przerywa nabożeństwo, które odprawia wielebny Oliver. Początkowo wielebny wykazuje zdecydowany opór, ale i tak członkowie jego kongregacji zaciągają się jeden po drugim. Kiedy opuszczamy miejsce zdarzeń, nie wiemy, jak postąpi. Potem jednak widzimy, jak dołącza do oddziału szykującego się do wyruszenia w drogę. Wielebny zdejmuje pudrowaną perukę, symbol swej pozycji, ogłasza, że nie może opuścić swej trzódki i odjeżdża w siną dal. Oliver jest poważanym członkiem społeczności i wszystko wskazuje na to, że powinien być zainteresowany w utrzymaniu istniejącego układu sił. Jest ponadto człowiekiem konserwatywnym i nieśmiałym, a wojna napawa go lękiem. W toku akcji filmu zmienia się jednak nie poznania - zdobywa się na odwagę i poświęcenie.


W roli ośmioletniej parafianki wielebnego Olivera, Susan Martin, córki Benjamina, oglądamy Skye McCole-Bartusiak ("Wbrew regułom"). Susan odniosła bolesny uraz i nie mówi od śmierci matki. Skye McCole-Bartusiak mówi: Nie mam wielu kwestii, bo Susan zaczyna mówić dopiero pod koniec filmu, nie musiałam więc uczyć się na pamięć dialogów. Musiałam tylko trochę popłakać, a nie przyszło mi zbyt trudno. Po prostu myślałam o smutnych rzeczach i ziewałam. Podczas ziewania oczy łzawią.


W role wojskowych stojących po dwóch stronach barykady wcielili się znakomici aktorzy. Francuskiego oficera Villeneuve'a gra Tcheky Karyo ("Joanna d'Arc", "Nikita", "Bad Boys"), pułkownika Henry'ego Burwella, dawnego towarzysza broni Benjamina Martina - Chris Cooper ("American Beauty", "Zaklinacz koni", "Wielkie nadzieje"), a generała Cornwallisa, angielskiego dowódcy, który po serii początkowych zwycięstw nad siłami amerykańskimi pod Charlestonem i Camden poniósł sromotną klęskę pod Yorktown - Tom Wilkinson ("Goło i wesoło", "Zakochany Szekspir", "Rozważna i romantyczna").

Grający rolę Villeneuve'a Tcheky Karyo wzorował się na markizie de Lafayette, francuskim wojaku, który zaciągnął się do armii generała Washingotna i pomógł pojmać generała Cornwallisa pod Yorktown. Aktor mówi: W Ameryce osiedlało się nie tylko wielu Anglików, ale i wielu Francuzów. Francuzów przyciągał kraj nowych możliwości i nowych idei. W końcu nie przypadkowo nazwisko mojego bohatera, Villeneuve, znaczy po francusku "nowe miasto". Lafayette stał się symbolem przyjaźni francusko-amerykańskiej, budując postać Villeneuve'a wzorowałem się więc właśnie na nim. Jest jednak pewna zasadnicza różnica między nimi. Stosunki łączące Villeneuve'a z jego amerykańskimi sojusznikami, a zwłaszcza z Benjaminem Martinem, nie są początkowo najlepsze. Villeneuve jest francuskim oficerem, majorem z południowego pułku lekkiej kawalerii i przybywa, by pomóc milicji Benjamina Martina w walce z siłami Korony Brytyjskiej. Martin walczył jednak po stronie kolonistów w wojnie francusko-indiańskiej i wziął udział w ataku na Francuzów. W tej wojnie zmasakrowano rodzinę Villenueve'a, przepełnia go więc nienawiść i pragnienie odwetu, podobnie jak samego Benjamina Martina. Początkowo nie darzą się specjalną sympatią, szybko jednak zaczynają szanować się wzajemnie, uświadamiają sobie bowiem, że obaj stracili rodziny.

Grany przez Chrisa Coopera pułkownik Burwell jest dystyngowanym, pełnym rezerwy żołnierzem, który uosabia rewolucyjnego ducha. Dean Devlin mówi: Chris Cooper gra najstarszego przyjaciela Benjamina Martina, który walczył u jego boku w poprzedniej wojnie. Wiele dla siebie znaczą i jak na starych przyjaciół przystało porozumiewają się niemal bez słów.

Chris Cooper mówi: Burwell walczył u boku Benjamina w wojnie francusko-indiańskiej, rozumie więc jego stosunek do wojny i obrzydzenie, jakie w nim budzi. Był jednak także świadkiem jego walecznych czynów i nieobce jest mu jego poczucie honoru i obowiązku.

Na czele filmowej armii angielskiej stanął grający rolę generała Cornwallisa Tom Wilkinson. Cornwallis był zdolnym oficerem, który sprzeciwiał się polityce Anglików, jak na dobrego żołnierza przystało wypełniał jednak skwapliwie wszystkie wydane mu rozkazy. Jego karierę wojskową zakończyła klęska pod Yorktown, wcześniej piastował jednak szereg eksponowanych stanowisk, był bowiem m.in. brytyjskim generałem-gubernatorem Indii i wicekrólem Irlandii.

Tom Wilkinson mówi: Cornwallis był obowiązkowym, bardzo kompetentnym, choć nie genialnym żołnierzem i w gruncie rzeczy dobrym człowiekiem. Wywodził się z kręgów angielskiej arystokracji i wysoko sobie cenił służbę państwową. Nie był wielkim strategiem i daleko mu było do Wellingtona czy Napoleona. W jednej z książek wyczytałem, że był bardzo przywiązany do regulaminu i nie miał pojęcia, jak stawić czoła samozwańczej milicji. To - jak sądzę - stało się przyczyną jego klęski. Cornwallis nie jest bufonem. Zdaje sobie sprawę z nieuchronnych konsekwencji rewolucji amerykańskiej. Mówi: "Musicie pamiętać, że to nasi bracia i kiedy wojna się skończy, będziemy musieli z nimi handlować. To nasi partnerzy i potrzebujemy ich". Cornwallis nie jest fanatykiem, ma w sobie wiele z wytrawnego dyplomaty. Rewolucja amerykańska to nie wojna z nazistami, gdzie dąży się do zwycięstwa za wszelką cenę i demonizuje wroga. Dla niego to lokalny konflikt, drobne powstanie, któremu wystarczy położyć kres, a wszystko wróci do punktu wyjścia.

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Patriota
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy