Reklama

"Pani Zemsta": GŁOSY PRASY

Ta mrożąca krew w żyłach, ostatnia część cyklu o zemście (poprzednie to Pan Zemsta i Oldboy) jest najlepszym z dotychczasowych filmów kultowego reżysera Park Chan-wooka (...) Z typowym dla siebie talentem do ukazywania subiektywnych doświadczeń Chan-wook przedstawia historię, której fabularny rozmach zyskał mu porównania do Quentina Tarantino. Jednak w drugiej części Pani Zemsta wykracza poza żywiołowość Kill Bill i zyskuje ogromny ładunek emocji. Zamiast upajać się spektakularną przemocą, ten olśniewający film przekształca się w refleksję nad ceną, jaką płaci się za zemstę, niezależnie od tego, jak bardzo uzasadniona mogłaby się wydawać. Park Chan-wook każe nam zadać sobie pytanie: czy można odpokutować jeden grzech popełniając kolejny?

Reklama

www.filmlinc.com

W Pani Zemście ponownie zostaje nam przedstawiona wyjątkowa wizja kina hybrydowego, jakiego raczej nie mamy okazji ujrzeć gdziekolwiek indziej, nie tyle nawet w Korei, co na świecie. To film skomplikowany pod względem moralnym, perfekcyjny estetycznie i fantastycznie zagrany. Pani Zemsta pozwala Park Chan-wookowi na zamknięcie swej trylogii na własnych warunkach, czyniąc nas, widzów, wspólnikami w akcie zemsty Geum-ja i zmuszając nas do ujrzenia siebie w jej sytuacji.

(...). Chan-wook ukazuje w Pani Zemście bardzo poruszającą, a jednocześnie konsternującą (zwłaszcza dla nie-katolików, jak przypuszczam) wizję Geum-ja, symbolizującej być może wszystkich głównych bohaterów całej „Trylogii Zemsty”, poszukującej zbawienia i przygniecionej ciężarem poczucia winy.

Muszę przyznać, że film ten całkowicie przełamał moje mechanizmy obronne. Mamrotałem do Geum-ja „Przyjmij hostię. Uratuj się. Ratuj swą duszę.” Ale czy to możliwe w jej wypadku? A w naszym?

Kyu Hyun Kim, www.koreanfilm.com

To uderzający i makabrycznie zabawny film, stąpający na granicy pomiędzy horrorem, tragedią, komedią i filmowym exploitation. Dzięki operatorowi Chung Chung-Hunowi, z którym Chan-wook pracował już przy Oldboyu, do mrocznej fabuły przedostało się mnóstwo życia i piękna.

David Cox, „London Film Festival”

Tym operowym, zaskakującym pod względem formalnym filmem, Park Chan-wook kończy swą trylogię na temat zemsty. Choć Pani Zemsta jest mniej brutalna niż poprzednie dwie części, to przemoc w niej zawarta jest równie bezkompromisowa, a ostatni fragment filmu wystawi na próbę wytrzymałość wszystkich tych, którzy ciężko znoszą obrazy wyrafinowanego okrucieństwa. W przypadku Chan-wooka kwestią kluczową pozostaje to, czy tworzy perfekcyjne filmy z gatunku exploitation, czy posługuje się nim, by przyjrzeć się poważnym kwestiom emocjonalnym i etycznym. Jego estetyce nie można odmówić geniuszu, a prowadzeniu fabuły gibkości, która pozwala mu na swobodne przeskakiwanie w czasie. Pani Zemsta, której centralną osią jest stonowana kreacja Lee Young-ae, to najbardziej spójny z jego dotychczasowych filmów, a w pewnych aspektach także najbardziej ambitny.

A.O. Scott, “The New York Times”

Od historii przemocy do swego rodzaju spektakularnej moralizatorskiej bajki – tak właśnie geniusz realizatorski Park Chan-wooka pokazuje Pani Zemsta (...). W przeciwieństwie do pierwszych dwóch części cyklu – które skupiały się na polityce i niekończącej się pętli wyrównywania rachunków (Pan Zemsta) i przewrotnej fantazji rodem z film-noir (Oldboy) – nowy, elegancki melodramat Parka posługuje się zemstą jako formą religijnego odrodzenia i odkupienia win. (...).

Choć film ten jest mniej bezpośredni, niż jego dwaj poprzednicy, to mimo to pozostaje niepokojący. Pani Zemsta zajmuje się kwestią samowolnego wymierzania sprawiedliwości na poważnie – w przeciwieństwie do podobnego pod względem fabuły i stylizacji Kill Bill Tarantino.

Aaron Hillis, „Premiere Magazine”

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Pani Zemsta
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy