Reklama

"Pani Henderson": PAN FREARS PRZEDSTAWIA

Pani Henderson jest najokropniejszym ucieleśnieniem kobiety o prawicowych poglądach, totalną skandalistką. Ale szanuję obronę tego, czego pozornie obronić się nie da...

Stephen Frears

Stephen Frears okazał się trafionym reżyserem do tego projektu z wielu powodów - mówi Heyman - "Wybraliśmy Stephena ponieważ wiemy jak pracuje z materiałem. Nigdy nie daje się kontrolować, natomiast sam sprawuje kontrolę nad wszystkim. I lubi aktorów, dorastał z nimi. Jest pełen empatii i ma zdolność sprawiania, że każdy czuje się komfortowo i robi to, czego Stephen od niego chce. Judi wiosłowała trzydzieści razy w tę i wewte po rzece pierwszego dnia zdjęć i nie powiedziała słowa skargi. Powiedziała, że gdyby było trzeba zrobiłaby to jeszcze raz. Frears to niesamowity reżyser."

Reklama

Frears przystąpił do pracy nad PANIĄ HENDERSON po międzynarodowym sukcesie jego poprzedniego filmu Niewidoczni (Dirty Pretty Things) i otrzymaniu nagrody BAFTA za dramat telewizyjny The Deal. Na początku historia go zmyliła. "Bob i Norma ciągle mówili o tej kobiecie, Pani Henderson; a ja nie do końca wiedziałem o co chodzi. Wiedziałem tylko, że jest pomysł zrobienia filmu o Windmill i występujących w nim nagich dziewczętach i że to może być zabawne, ale pytałem ich tylko ciągle: o czym jest ta historia? Czy jest w ogóle jakaś historia? A potem tak bardzo zaskoczył mnie scenariusz. Filmy robi się tak trudno, tak ciężko. Ale kiedy dostaje się coś tak wspaniałego, taką historię, to czujesz, że musisz to zrobić i nie ma odwrotu."

Frears bardzo cieszył się na ponowną współpracę z Dench z którą spotkał się już na planie w dwóch telewizyjnych dramatach w latach 80-tych, były to: Going Gently i Saigon Year of the Cat. "Judi była świetna do tej roli, bo jest taka wspaniała kiedy rozrabia, albo jest złośliwa"- mówi - "Prywatnie jest najbardziej psotną osobą na świecie. Pomysł by bohaterką filmu była jakaś dziewczyna, to nonsens. Judi jest stworzona do tej roli. Ma naprawdę nieprawdopodobne predyspozycje."

Judi Dench w podobny sposób wypowiada się o reżyserze: "Decydującym argumentem, dla którego zdecydowałam się przyjąć tę rolę był Stephen" - wspomina. "Uwielbiam z nim pracować, bo nigdy nie daje za wygraną dopóki nie jest usatysfakcjonowany efektem. Suszy głowę, zrzędzi, choć w miły sposób, i udaje że wcale tego nie robi, ale nawet na chwilę nie przestaje. Udaje też ciągle, że nie do końca wie co się dzieje, ani co robić, ale tak naprawdę jest cały czas bardzo czujny. Pracuje w bardzo uwodzący, omamiający sposób. Bardzo mu ufam."

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Pani Henderson
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy