Reklama

"Pan życia i śmierci": ŚWIAT „PANA ŻYCIA I ŚMIERCI”

Zarówno rozmach jak i bogactwo źródeł, z których Andrew Niccol czerpał inspirację

do „Pana życia i śmierci”, uniemożliwiają prostą klasyfikację filmu. „Jurij jest działającym

na skalę światową handlarzem bronią, nasz film należy zatem do gatunku kina drogi. Odwiedzamy 13 krajów, a całość spajają dramatyczne zdjęcia Amira Mokri oraz pomysłowa scenografia Jean Vincenta Puzos. Dzięki ich pracy świat przemytników nabiera znamion absurdu i desperacji”, tłumaczy reżyser.

Rousselet również chwali scenografa za wykreowanie ponurej scenerii wojen, w których Jurij czuje się jak ryba w wodzie, ale które należało odtworzyć przy niewielkich nakładach. „Budżet zamknął się w sumie 50 milionach dolarów. Jest to w pełni niezależna produkcja, więc wiarygodne pokazanie tego, co zawierał scenariusz, wymagało sporych wysiłków całej ekipy. Przy niewielkich funduszach musieli stworzyć coś, co widzowi przypomina superprodukcję za 200 milionów dolarów.”

Reklama

Jared Leto zapewnia, że „Pan życia i śmierci” pokazuje rzeczy, których wcześniej nie mogliśmy obejrzeć na wielkim ekranie: „Po bitwie widzimy, że ulicę szczelnie wyściełają łuski po nabojach”. Ethan Hawke podziela entuzjazm swojego kolegi, lecz podkreśla polityczny wymiar historii. „Prawdą jest, że w USA produkuje się i sprzedaje dużo broni. Kupują ją od nas biedne kraje, których mieszkańcy potem wybijają się nawzajem”.

Producent Norm Golightly podsumowuje: „To portret człowieka, który mocno stąpając po ziemi, tworzył własny kodeks etyczny. To także obraz mechanizmów, rządzących dzisiejszym światem, odmienny od tego, co oglądamy w serwisach informacyjnych.”

Bez względu na to, jak widzowie zinterpretują polityczną wymowę filmu, jego twórcy przede wszystkim podkreślają jego dramatyczny wymiar. „Tytuł „Pan życia i śmierci” automatycznie nasuwa skojarzenia z kinem akcji, ale prawda jest inna – to dramat, a także zabawa gatunkami, w której nigdy nie możemy być pewni dalszego rozwoju akcji”, wyjaśnia Nicolas Cage. Reżyser także spodziewa znaleźć „Pana życia i śmierci” w wypożyczalniach pod hasłem „DRAMAT”: „Jeśli powstanie kiedyś dział „HANDEL BRONIˇ”, będzie tam zapewne jedyną pozycją. Jak dotąd rzadko, jeśli w ogóle, poruszano ten temat w kinie. Liczę na to, że film da widzom do myślenia”.

materiały dystrybutora
Dowiedz się więcej na temat: Pan życia i śmierci
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy