"Pan Tadeusz": W PLENERZE I STUDIO
Polonezem czas zacząć
Muzykę do filmu nagrywa się zazwyczaj po zakończeniu zdjęć. Jednakże w przypadku skomponowanego przez Wojciecha Kilara poloneza z "Pana Tadeusza" postąpiono odwrotnie - nagranie poprzedziło pierwszy klaps. Ten polonez miał być bowiem nie tylko melodią ilustracyjną, ale także, a może nawet przede wszystkim, utworem rzutującym na nastrój całego filmu, poniekąd organizującym jego strukturę. Dlatego kompozytor doszedł do wniosku, że lepiej będzie, jeśli reżyser zapozna się z polonezem przed uruchomieniem kamery. Ten rytm chodzi mi po głowie przez cały czas. To niecodzienne wyzwanie napisać poloneza do narodowego arcydzieła. To nie tylko taniec, to manifestacja, to kwintesencja polskości, szlacheckości, spraw narodowych. Tak mówił Wojciech Kilar w wypowiedzi dla "Rzeczpospolitej" z 16 czerwca 1998 r.
Poloneza zarejestrowano 16 czerwca 1998 roku w Katowicach, w obecności kompozytora. Antoni Wit dyrygował tamtejszą Wielką Orkiestrą Symfoniczną Polskiego Radia, której muzycy, po odegraniu utworu, zgotowali Kilarowi owację. Przyłączyli się do niej obecni na sali dziennikarze.
Sierpc
Mimo znanych nam już rozterek natury artystycznej, Andrzej Wajda był szczęśliwy mogąc 3 lipca 1998 roku, po wielu miesiącach przygotowań, rozpocząć w Muzeum Wsi Mazowieckiej w Sierpcu zdjęcia do "Pana Tadeusza". Zajęły one twórcom i aktorom sześćdziesiąt dwa dni.
Pierwsza z zarejestrowanych scen rozgrywała się przed karczmą Jankiela i weszła do wspomnianej już finałowej sekwencji przemarszu wojsk napoleońskich. Sekwencja ta należała do najtrudniejszych od strony inscenizacyjnej, technicznej i organizacyjnej, toteż kierujący produkcją Michał Szczerbic postanowił, że od niej rozpoczną się zdjęcia do filmu. Szczególną satysfakcję miał tu specjalista od mundurów i militariów, Andrzej Szenajch. Przed kamerą przedefilowało pięćset pięćdziesiąt osób: żołnierzy z I Warszawskiej Brygady Pancernej oraz jeźdźców z podwarszawskich klubów jeździeckich. Z całej Polski sprowadzono sto osiemdziesiąt koni. Jednakże na planie pojawili się też aktorzy: Michał Żebrowski (Tadeusz), Krzysztof Kołbasiuk (generał Henryk Dąbrowski) i Władysław Kowalski (Jankiel).
W Sierpcu nakręcono również - z udziałem m. in. Bogusława Lindy (Ksiądz Robak), Daniela Olbrychskiego (Gerwazy), Marka Kondrata (Hrabia), Jerzego Bińczyckiego (Maciej), Władysława Kowalskiego, Marka Perepeczki (Chrzciciel) i Michała Żebrowskiego - ważne sceny ukazujące szlachtę dobrzyńską, m.in. radę i przygotowania do zajazdu.
Łomianki i Smolniki
Sam przemarsz wojsk filmowano etapami - najpierw w Łomiankach, a następnie w rodzinnych stronach Andrzeja Wajdy, czyli na bardzo "litewskiej" z wyglądu Suwalszczyźnie, w Smolnikach. Pięknie położone Smolniki, donosił "Express Wieczorny" z 24 lipca 1998 r. (Miller, op. cit.), idealnie pasują do krajobrazów opisywanych przez Mickiewicza. Pofałdowany teren, tworzący liczne wzniesienia i wąwozy, w których często widać oczka wodne, jest jakby żywcem wzięty z opisów wieszcza. W rozmowie z "Gazetą w Białymstoku" z 13 lipca 1998 r. (Miller, op. cit.) Andrzej Wajda powiedział: Chcę, aby ten film wydawał się widowni poetycki, aby przemawiał nie tylko słowami wieszcza, ale i obrazami. Wybór Smolnik nie był przypadkowy. Tutejsze widoki są porażająco piękne. Ilekroćprzyjeżdżałem do Smolnik, myślałem, że te krajobrazy powinny się znaleźć w moim filmie.
Turowa Wola
31 lipca 1999 r. ekipa przeniosła się do Turowej Woli. Tamtejszy dwór z początków XIX wieku, po dokonaniu w nim przez scenografa Allana Starskiego odpowiednich prac adaptacyjnych, "wystąpił" w roli dworu w Soplicowie. Prace te odmieniły kształt budowli. Dobudowane do niej alkierze sprawiały takie wrażenie, jakby zawsze tam stały.
Drugiemu scenografowi, Annie Adamaszek, udało się z niemałym trudem wyhodować kwiaty na wielkim zagonie zdobiącym soplicowski dwór od frontu i zagospodarować ogródek Zosi. Nad tym ogródkiem, po kilku miesiącach, już w czasie zdjęć, pojawiła się chmara motyli "wyreżyserowana" przez specjalistę do spraw tresury zwierząt, Marka Pińkowskiego.
W Turowej Woli w ciągu kilku dni utrwalono na taśmie m.in.: rozmowę o zaręczynach Tadeusza z Zosią, powrót z grzybobrania (samo grzybobranie, a także słynną scenę z mrówkami sfilmowano w tym samym lesie, w którym Wajda kręcił w 1970 roku "Brzezinę" - w Nowym Polesiu za Leoncinem, ok. trzydziestu kilometrów od Warszawy), budzenie Tadeusza przez Zosię przed polowaniem na niedźwiedzia, a także scenę poloneza przed dworem, jedną z ostatnich w filmie. Czasami zdarzają się na planie takie przeżycia, które człowieka prywatnie (...) głęboko poruszają, wyznał grający Podkomorzego - ostatniego, co tak poloneza wodzi - Jerzy Trela. Jak ten polonez ruszył sprzed dworku, kontynuował aktor, (...) była piękna pogoda. I ta muzyka - było w niej coś naprawdę przejmującego. Muzyka, dosyć niesamowita, przepowiadająca, że ta radość zostanie zmącona. (Miller, op. cit.).
Podobne wrażenia miał II reżyser, Marek Brodzki: To jest naprawdę mocna scena. Jest piękna muzyka, aktorzy świetnie grają i fantastycznie tańczą. Tworzy się jakaś magia, kiedy się patrzy na tych tańczących ludzi, na ten dwór w słońcu, na Zosię, na Tadeusza. Jest pięknie i oni wężem odpływają gdzieś w dal. I to jest już właściwie koniec filmu. (Miller, op. cit.).
"Pod Dębami"
Soplicowski folwark zbudowano od podstaw (a ściślej: zbudowali go znani z szybkiego tempa pracy górale) niedaleko Józefowa pod Warszawą, w okolicy nazwanej przez ekipę Pod Dębami. Ta dekoracja była kolejnym scenograficznym popisem Allana Starskiego. Do złudzenia przypominała autentyczne gospodarskie zabudowania z początków XIX wieku. Wokół rozległego majdanu, relacjonował w "Wieczorze Wrocławia" z 23 września 1998 roku Antoni Lewandowski, rozsiadły się drewniane chaty i stodoła z bali, z kopiastymi dachami krytymi słomą. Z boku sławna soplicowska sernica, wokoło wysoki płot z obrotową, drewnianą bramą (...). Dachy, pokryte niedawno słomą, zostały spatynowane farbą, żeby wyglądały staro. (Miller, op. cit.).
Sięgnęliśmy do malarstwa z tamtych czasów, wspomina II scenograf, Anna Adamaszek. Chcieliśmy wszystko poznać nie tylko od strony architektonicznej, ale od strony klimatu, atmosfery... Na czym polegał np. w tamtych czasach bałagan? Jak wyglądało życie dookoła domów? Jakie stały tam przedmioty? Czy przestrzeń była rozjeżdżona przez wozy, czy zadbana? Jakie elementy drewniane zużywały się przez lata użytkowania, i w którym miejscu coś odpadało? Fascynujące było odszukiwanie tego "brudku", który zawsze się przecież wokół człowieka odkłada. (Miller, op. cit.).
Folwark zachwycił nie tylko przebywających z wizytą na planie dziennikarzy, ale także ekipę filmu. Ta scenografia zatykała dech w piersi, wyznał Adek Drabiński - prawa ręka i "trzecie oko" Andrzeja Wajdy na planie "Pana Tadeusza". A co było w niej nadzwyczajnego? To, że Allan tak ją skonstruował, że po wejściu do niej od razu wszystko jest jasne. Wiadomo, gdzie ma stanąć kamera, wszystko jest logiczne (...). Teraz mogliśmy kręcić. (Miller, op. cit.).
Dobre rozplanowanie folwarcznej dekoracji było o tyle ważne, że powstawała w niej bardzo skomplikowana od strony realizacyjnej scena bitwy z Moskalami. Satysfakcję odczuwał teraz nie tylko Andrzej Szenajch, ale również konsultant do spraw szermierki i musztry, Jerzy Celiński, który wykonał ogromną pracę nad wyćwiczeniem kompanii honorowej Wojska Polskiego do roli roty rosyjskich jegrów. Dzięki Celińskiemu, niezwykle trudna, wymagająca wielkiej dyscypliny musztra strzelecka ukazała w "Panu Tadeuszu" całą swoją precyzję i rzadko oglądaną na ekranie w scenach batalistycznych doskonałość.
Kazuń
Najwięcej trudów przysporzyło znalezienie obiektu mogącego "zagrać" zamek Horeszków. Na ekranie zobaczymy ostatecznie montażową kompilację trzech miejsc: olbrzymich ruin zamku w Kazuniu, Cytadeli Warszawskiej (tu sfilmowano najazd Moskali na zamek Horeszków) i Zamku Warszawskiego (gdzie powstała retrospekcja ukazująca zabójstwo Stolnika).
Budynek w Kazuniu jest klasycystyczny, objaśnia Allan Starski, został zbudowany około 1839 roku jako piekarnia garnizonu twierdzy modlińskiej. Później budowla uległa kompletnej dewastacji. Znałem ją od dawna, ale tak naprawdę odkryłem dopiero teraz. Na pewno historycznie zamek Horeszków nie był aż taki znów ważny. Ale Andrzej powiedział, że ten zamek to jest cała historia, cała przeszłość Polski. I ta kłótnia [między Soplicami a Horeszkami] o ruiny. Wielkie, ale ruiny! Fantastyczna metafora. Tak więc wizja reżysera zdecydowała o wyborze obiektu, a nie moja wiedza historyczna. Często zastanawiałem się, jakim obrazem podsumowałbym film. To trudne pytanie, bo "Pan Tadeusz" składa się z wielu pięknych obrazów... I chyba jednak narysowałbym ten zamek Horeszków wyłaniający się zza drzew. On mi najbardziej kojarzy się z "Panem Tadeuszem". Chociaż w logo filmu narysowałem dwór. (Miller, op. cit.).
W Kazuniu zainscenizowano m.in. obydwie uczty opisane na kartach poematu "Pan Tadeusz". Pierwsza upływa spokojnie, na towarzyskiej konwersacji biesiadników, druga zamienia się w bijatykę rozpętaną przez Gerwazego.
Kazuń posłużył również jako miejsce realizacji scen rozgrywających się w paryskim mieszkaniu Adama Mickiewicza.
Wilanów
Wnętrze karczmy, w której Ksiądz Robak prowadzi antyrosyjską agitację zbudowano na górnej kondygnacji jednego z budynków w Wilanowie. Na dolnej scenografowie wyczarowali kuchnię, w której szlachta - po nie do końca przemyślanym najeździe na Sopliców - najada się do syta, upija i w końcu zapada w głęboki sen.
W atelier
Wnętrza soplicowskiego dworu wykreowano z wielką starannością w halach zdjęciowych Wytwórni Filmów Dokumentalnych i Fabularnych przy ul. Chełmskiej w Warszawie. Tu nakręcono wszystkie zbiorowe sceny z udziałem głównych bohaterów "Pana Tadeusza". Tu - 24 września 1998 roku - rozległ się ostatni klaps.
Dziewięćdziesiąt procent mebli i obrazów użytych w studiu to rzeczy autentyczne, z epoki, mówi scenograf Allan Starski. Nasza dekoratorka wnętrz, Wiesia Chojkowska, przemierzyła całą Polskę, szukając w muzeach i kolekcjach prywatnych najodpowiedniejszych rekwizytów, dodaje (Miller, op. cit.).
Produkcja w pełni profesjonalna
Realizacja "Pana Tadeusza" przebiegała nadzwyczaj sprawnie. W plenerach pogoda przeważnie sprzyjała filmowcom. Reżyser, aktorzy i ekipa mieli zapewnione doskonałe warunki na planie. Była to zasługa przede wszystkim kierującego produkcją Michała Szczerbica, który licząc się z ewentualnymi kaprysami pogody wyegzekwował przyspieszenie budowy dekoracji w studio oraz zadaszenie ruin w Kazuniu, co niezwykle usprawniło pracę. Wajda jest reżyserem wielkiej wizji, mówi Michał Szczerbic, więc do moich obowiązków należało m.in. przypominanie o pewnych nieprzekraczalnych granicach.. Kiedy dzwonił do mnie rano i mówił: "Słuchaj, mam wspaniały pomysł", oznaczało to zmiany w scenie, którą mieliśmy kręcić tego dnia. A każda zmiana oczywiście pociąga za sobą dodatkowe koszty. Ale ponieważ te pomysły rzeczywiście były wspaniałe, a film był naprawdę bardzo dobrze przygotowany (niech będę przez chwilę nieskromny), to byliśmy zabezpieczeni na różne okoliczności i osiemdziesiąt procent proponowanych przez reżysera nowych pomysłów udało nam się wcielić w życie (...).
Co ciekawe, przygotowania produkcyjne odbywały się na płaszczyźnie przyjacielskiej. Są to może truizmy, że wszyscy byli jak jedna rodzina, że [panowała] szczególna atmosfera. Jednak muszę powiedzieć, że po raz pierwszy robienie filmu było dla mnie tak silnym przeżyciem, a pracuję w branży od ponad trzydziestu lat. Ja po prostu nie czułem się tu w ogóle kierownikiem produkcji. Sprawy produkcyjne szły gładko dzięki temu, że mam wspaniałych ludzi. Trzymamy się kurczowo siebie już od wielu, wielu lat, bo tylko zgrany zespół tworzy jakość, na którą w trudnych chwilach można liczyć. (Miller, op. cit.).
Marek Kondrat: Na planie towarzyszył nam komfort niesamowity. Na miarę tego dzieła. Zapewniono nam wygodę, żeby nic nas nie kłopotało poza tym, co mamy grać (...). Zwykle aktor wie o tym, że jest mało pieniędzy, że tego czy tamtego brakuje i musi się do tego dostosować (...). Nie sądzę, żeby [w przypadku "Pana Tadeusza"] nie istniały podobne troski. Film był na tyle drogi, że musiały one wystąpić, ale my byliśmy od tych spraw izolowani. My byliśmy postaciami, dosiadaliśmy koni, przypinaliśmy szable, ostrogi i czuliśmy się ludźmi tamtej epoki. Z całym dobrodziejstwem, z całą baśniowością tego zdarzenia. (Miller, op. cit.).